Paweł Wszołek

Paweł Wszołek: Nasze głowy największymi rywalami

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

22.11.2019 09:00

(akt. 22.11.2019 15:18)

- Na początku sezonu, kiedy byłem na bezrobociu, miałem sporo czasu wolnego, oglądałem mecze ekstraklasy, a Legię widziałem też z trybun, byłem w Warszawie na meczu z Rangersami. W każdym ze spotkań, które widziałem, Legia dominowała. Nawet w tych, w których przegrała, jak np. z Wisłą w Płocku. Brakowało jej tylko trochę szczęścia - opowiada skrzydłowy Legii, Paweł Wszołek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

- Od pierwszego dnia, kiedy przyszedłem do Legii, widzę, jaki panuje tu profesjonalizm. Przekonała mnie także rozmowa z trenerem Vukoviciem.

Jakim trenerem jest Vuković?

- Szczerym i sprawiedliwym. Takim, który dobrze wie, czego chce, a przy tym dąży do celu i pragnie się rozwijać. Ma charyzmę. Drużyna go akceptuje i szanuje, co oczywiście działa też w drugą stronę. Mam tu na myśli nie tylko trenera Vukovicia, ale także cały jego sztab. Nikogo nie foruje. Nie ma dla niego świętych krów, o czym w Legii przekonałem się już na pierwszym treningu. Powiedział mi wtedy: „Paweł, musisz się pokazać, swoje przetrenować i udowodnić mi, że zasługujesz na szansę. Innej drogi do składu u mnie nie ma”. Bardzo szanuję takie podejście.

Po debiucie w meczu z Lechem kibice przywołali cię pod „Żyletę” i zachęcali do wulgarnych przyśpiewek na temat twojego byłego klubu - Polonii. Jak się wtedy czułeś?

- Skrępowany. Nie jestem głupi, wiem, jakie jest środowisko kibicowskie, wiedziałem, że mogę się czegoś takiego spodziewać. Z początku, w tym całym zamieszaniu, nie usłyszałem, co kibice do mnie krzyczą. Dopiero koledzy podpowiedzieli mi na ucho... Myślę, że zachowałem się dobrze, stosownie, byłem bardzo spokojny. Nie przeszkadza mi to. Takie jest życie piłkarza. Nie wiesz, gdzie przyjdzie ci zagrać w przyszłości. Dlatego musisz szanować każdy klub, w którym jesteś, i ludzi z nim związanych. Kiedyś występowałem w Polonii. Teraz jestem w Legii. Dla niej chcę zostawiać serce na boisku, dumnie reprezentować jej barwy.

Wygrana z Lechem była momentem przełomowym?

- Niejedna drużyna przy wyniku 0:1 u siebie, na dodatek po dwóch porażkach z rzędu, by się poddała. My się nie poddaliśmy, bo wierzyliśmy. Nie nazywałbym tego jednak przełomem. Raczej efektem ciężkiej pracy. Ale z drugiej strony też nie przesadzajmy. Wygraliśmy pięć meczów z rzędu, jesteśmy liderem, ale za nami dopiero 15 kolejek ekstraklasy. 15 kolejek, które trzeba wymazać i myśleć już o następnej, a potem o jeszcze następnej. I tak do końca sezonu.

Kto jest waszym głównym rywalem w drodze po tytuł?

- Nasze głowy. Wiadomo, trzeba analizować to, co robią rywale, ale się na nich nie oglądać.

Zapis całej rozmowy z Pawłem Wszołkiem można przeczytać w "Gazecie Wyborczej" i na stronach sport.pl.

Historia Legii: Co wiesz o początkach klubu

Galeria: Wystawa Legii i Domu Spotkań z Historią
1/14 Kto był pomysłodawcą nazwy Legia?

Polecamy

Komentarze (36)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.