Domyślne zdjęcie Legia.Net

Piłkarze nie tworzą zespołu, nie wskoczą za sobą w ogień

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

13.09.2010 10:51

(akt. 15.12.2018 14:40)

Niedzielny mecz Legii z Ruchem pokazał, że kryzys wśród piłkarzy trenera Macieja Skorży stał się faktem. W opiniach różnych obserwatorów był jeden wspólny mianownik - legioniści nie tworzą zespołu. Ten problem jednak nie narodził się dziś czy w zeszłym miesiącu. Trwa już od ponad pół roku i systematycznie postępuje niszcząc Legię od strony sportowej.

Trener Jan Urban starał się dbać o integrację, wiedział jak ważny jest to element. I atmosfera w drużynie była, na zgrupowaniach był czas i miejsce na pracę i zabawę. Tak było do stycznia 2010, wtedy coś się popsuło, a może nawet wcześniej. Później było systematycznie coraz gorzej, na co wpływ miały także wyniki.

Po zwolnieniu Urbana przyszedł Stefan Białas i nie potrafił sobie poradzić z narastającym problemem. - Kiedy ja grałem w Legii wspólnie z kolegami chodziliśmy razem z żonami na kolacje, świętowaliśmy czyjeś imieniny czy urodziny, mieliśmy wspólne zainteresowania. Teraz w Legii tego nie ma, kończy się trening i każdy idzie w swoją stronę. W ten sposób ciężko jest stworzyć drużynę, bo w pewnych sytuacjach kiedy trzeba będzie pokazać charakter na boisku, stanąć w obronie kolegi nikt tego nie zrobi - mówił Białas. 

Za trenera Macieja Skorży jest tak samo, a nawet jeszcze gorzej. - Są w Legii piłkarze, którzy po treningu są w samochodzie jeszcze zanim ja wyjdę z szatni. Próbuje różnych zabaw mających na celu integrację - był wspólny grill, był paintball, ale nie przynosi to oczekiwanego rezultatu - mówił po spotkaniu z kibicami Skorża. Tyle, że te zabawy odbywały się przy obecności i kontroli sztabu szkoleniowego i medycznego. A ci ludzie powinni wyjść w miasto i się poznać, porozmawiać, zabawić. Tak było za czasów Pawła Janasa, tak było za trenera Dragomira Okuki i choćby Dariusza Wdowczyka. W przeciwnym razie każdy będzie traktował Legię jak miejsce pracy do którego trzeba przyjść, zrobić swoje i iść do domu...

Obecnie na obraz nędzy i rozpaczy na murawie ma wpływ też sytuacja z obcokrajowcami, którzy latem zasilili szeregi Legii. Każdy z nich otrzymał na starcie wysokie zarobki i miejsce w składzie pierwszej drużyny. Bez walki, bez udowodnienia na treningu, że jest się lepszym. To duży błąd, który popełnił choćby wspomniany Wdowczyk wstawiając po dwóch treningach do składu Brazylijczyka Juniora. To nie wpływa pozytywnie na resztę drużyny, tym bardziej, że nowi wcale nie są lepsi od starych. A to tak jakby do firmy w której pracujemy przyszedł ktoś nowy do pracy, miał od nas gorsze albo takie same kwalifikacje ale co miesiąc dostawał za swoją pracę sporo większe pieniądze. Niech każdy sam oceni jakby wpłynęło to na jego podejście do pracy. 

Jest źle, widzą to władze klubu, trenerzy, dziennikarze i kibice. Najgorsze jednak, że nie ma pomysłu jak wyjść z tej sytuacji. Po meczu w Chorzowie zawodnicy usłyszeli od kibiców wiele cierpkich słów. - Jak zakładacie koszulkę z "eLką" na piersi to macie zapieprzać od pierwszej do ostatniej minuty, bo Legia to jest zaszczyt dla was - krzyczał jeden z kibiców. Inni wypowiadali się w podobnym tonie. 

Tyle, że żaden z piłkarzy nie będzie umierał na boisku, nie wskoczy w ogień za kolegą z drużyny w takiej atmosferze. A to jak ją poprawić to problem z którym muszą się uporać trenerzy i piłkarze. Oby udało sie to jak najszybciej, bo wkrótce może się okazać, że sezon jest już stracony...

Polecamy

Komentarze (99)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.