Piotr Jacek
fot. Marcin Szymczyk

Piotr Jacek: Kucharczyk rozważa powrót do Legii, chcemy awansować do II ligi

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

28.12.2023 12:00

(akt. 30.12.2023 12:24)

– Cel, czyli awans, jest taki sam. Zrobimy wszystko, by kibice mogli nas oglądać w II lidze w przyszłym sezonie – mówił trener rezerw Legii Warszawa, Piotr Jacek.

Rezerwy Legii są po solidnej pierwszej części sezonu, choć początek rundy jesiennej na to nie wskazywał, gdyż w połowie września mieliście już 9 punktów straty do lidera. Co mogło być przyczyną słabszego startu? 

– Świetna dyspozycja Lechii Tomaszów Mazowiecki, która wygrała sześć razy z rzędu, wypracowała kapitalną serię, a my mieliśmy m.in. dwa remisy w pierwszych sześciu meczach. Największym problemem w tych dwóch spotkaniach (po 1:1 z Mławianką Mława i Bronią Radom – red.) było to, że okazaliśmy się bardzo nieskuteczni. Kreowaliśmy sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Poza tym, przegraliśmy z Lechią w 2. kolejce III ligi.

Strata wynikała głównie ze wspomnianych elementów, zwłaszcza z powodu skuteczności, która szwankowała w pierwszej części sezonu.

Gdy niektórzy zaczęli już spisywać sezon na straty, to od października, tuż po porażce ze Świtem, stopniowo zbliżaliście się do podium. Wygraliście aż 7 z 8 ostatnich meczów ligowych i obecnie macie tyle samo punktów, co liderująca Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Mało kto się spodziewał, że będziecie w stanie odpalić po falstarcie.

– Osobom, które na co dzień nie są z drużyną, mogło się wydawać, że obecny sezon okaże się podobny do poprzedniego, ale będąc w środku, mieliśmy odczucie, że zespół zmienia się na plus. Potrzebowaliśmy serii zwycięstw.

Punktem zwrotnym okazał się mecz ze Świtem, który był od nas lepszy i zasłużenie zwyciężył. Od tamtej pory trochę inaczej spoglądaliśmy na budowę wyjściowego składu, w którym zaczęło się pojawiać więcej doświadczonych zawodników. Uznaję to za bardzo istotny moment.

W tzw. międzyczasie przeżyliście miłą przygodę w Pucharze Polski. Najpierw wyeliminowaliście Ruch Chorzów, potem przegraliście po dogrywce z Koroną Kielce. Dobra postawa, wyciągnięte wnioski po wysokiej porażce z Wisłą Kraków z poprzedniego roku.

– Gdy w zeszłym roku przegrywaliśmy z Wisłą, byliśmy zupełnie innym zespołem. Obecnie drużyna jest inaczej zbudowana, znamy się dłużej. Na przestrzeni roku, mieliśmy wiele dobrych momentów. Staliśmy się trudniejszym rywalem dla przeciwników, dlatego ucieszyliśmy się z faktu, że los skojarzył nas w pierwszej rundzie Pucharu Polski z klubem z Ekstraklasy.

Świetnie zagraliśmy z Ruchem Chorzów, potem doprowadziliśmy do dogrywki z Koroną Kielce. Oba mecze pokazały moim piłkarzom, że gra na najwyższym poziomie wcale nie musi być tak odległa. Takie doświadczenie dodało zawodnikom więcej pewności, co przełożyło się na codzienną rywalizację w III lidze.

Można odnieść wrażenie, że gracze z występami w pierwszej drużynie Legii w końcu pomagają rezerwom, choćby poprzez liczby, doświadczenie i dobrą postawę. To spory plus, którego brakowało w poprzednich sezonach.

– Zawodnicy, którzy schodzą do nas z pierwszego zespołu, to profesjonaliści. Po drugie, graliśmy w tym samym systemie, co "jedynka", więc łatwiej o pewne mechanizmy.

Myślę jednak, że najistotniejsze jest to, że wspólnie z piłkarzami, z którymi codziennie pracujemy, stworzyliśmy ciekawy kolektyw, pozytywną szatnię, w której wszyscy się dobrze czują. To spowodowało, że zawodnicy z pierwszej drużyny chętnie do nas przychodzili i znacząco pomagali.

Występy w rezerwach? Bardzo cieszyłem się z tych spotkań, co mówię w 100 proc. szczerze, bez żadnej kurtuazji – opowiadał ostatnio Bartosz Kapustka, który poprzez rywalizację w III lidze mógł wrócić do formy po kontuzji, a przy okazji trochę wam pomógł. Lindsay Rose stał się liderem defensywy, dobrze w bramce wyglądali Cezary Miszta czy Gabriel Kobylak, lepsze momenty w środku pola miał Ihor Charatin, nieźle w ofensywie radzili sobie m.in. Robert Pich, Patryk Sokołowski i Igor Strzałek.

– W "dwójce" wystąpili też Blaz Kramer, Radovan Pankov, Rafał Augustyniak czy Filip Rejczyk. Piłkarze z "jedynki" schodzili do nas w dużej liczbie. Nie trzeba było z nimi rozmawiać nt. zaangażowania, ale dyskutowaliśmy o tym, jak istotna jest ich rola i doświadczenie dla rezerw. Dostali informacje, o co gramy. Zawodnicy, szczególnie obcokrajowcy, musieli się dowiedzieć, jak ważny to sezon – z perspektywy wyniku sportowego – dla Legii II.

Zdarzało się, że piłkarze "jedynki", którzy nas wspomagali, rozpoczynali mecze z ławki rezerwowych. Wtedy także musieli zrozumieć swoją rolę w poszczególnych meczach rezerw.

Pomoc zawodników z pierwszego zespołu sprawiła, że mecze były łatwiejsze, a zwycięstwa bardziej okazałe. Jakość i spokój, czyli elementy, które wnosili, pozwalały nam kontrolować spotkania praktycznie w pełnym wymiarze czasu.

Jak ocenia pan zawodników, którzy dołączyli do was latem? Wówczas do zespołu trafili Wojciech Urbański, Jakub Zieliński, Michał Zięba, Adam Ryczkowski i Damian Byrtek.

– Młodzi Urbański i Zieliński potrzebowali chwili. Wojtek wskoczył do podstawowego składu w 3. kolejce i stał się bardzo ważnym ogniwem drużyny. Kuba, ze względów zdrowotnych, zadebiutował trochę później, ale został najmłodszym bramkarzem w rozgrywkach Pucharu Polski, świetnie zagrał z Ruchem. Gdyby nie drobne urazy, to pewnie obaj mieliby więcej minut.

Michał Zięba to dla mnie zawodnik, który wciąż jest na dorobku, nie schodzi poniżej pewnego poziomu. W pierwszej części sezonu rywalizował na prawym wahadle z Frankiem Saganowskim, ale w pewnym momencie "pogodził" ich Wiktor Puciłowski, który w końcówce rundy okazał się zdecydowanym wygranym.

Adam i Damian mają doświadczenie na wyższym poziomie rozgrywkowym. Ryczkowski od początku dawał nam wyborne statystyki. Byrtek musiał trochę poczekać na oficjalny mecz w rezerwach Legii, ale gdy wskoczył do wyjściowej jedenastki, to dawał nam sporo opanowania i spokoju. Należy dodać, że z "Byrciem" w składzie nie przegraliśmy ani razu.

Transfery, do których doszło w letnim oknie, dały nam bardzo dużo korzyści.

Wspomniał pan o ciekawej walce o skład na prawym wahadle, ale ogółem rywalizacja na wielu pozycjach wyglądała obiecująco.

– To duży komfort dla trenera, kiedy ma po dwóch zawodników na każdej pozycji, a jeśli do tego dochodzą piłkarze z pierwszej drużyny, to taka rywalizacja napędza wszystkich do lepszej gry. Lepsza gra daje korzystniejszy wynik.

Jesienią na ogół graliście na trójkę z tyłu i chyba wyszło wam to na dobre.

– Już przed sezonem mówiłem, że rezerwy muszą funkcjonować w różnych systemach. Zaczęliśmy na trzech obrońców, potem przeszliśmy na czterech, i pod koniec ponownie wróciliśmy do gry z trójką z tyłu. Takie zmiany dają nam informacje, kto zyskuje, a kto traci w poszczególnych ustawieniach.

Piotr Jacek

W klasyfikacji kanadyjskiej prowadzi Adam Ryczkowski, który strzelił 11 goli i wywalczył 3 asysty. Spory udział przy bramkach miał też Mateusz Możdżeń, czyli zdobywca największej liczby asyst drugiego stopnia. To byli kluczowi piłkarze w minionej rundzie? Chciałby pan jeszcze kogoś wyróżnić za ostatnie miesiące?

– Wyróżniłbym wszystkich zawodników, którzy wychodzili na boisko i walczyli o punkty. Został poruszony temat Adama i Mateusza, których ściągaliśmy do rezerw właśnie po to, by byli siłą napędową gry ofensywnej. Cieszę się, że spełniają role, trzymam kciuki, by zostało tak w rundzie rewanżowej.

Kto z młodych zawodników najbardziej zyskał w pierwszej części sezonu? Paru takich piłkarzy ma za sobą naprawdę udaną jesień.

– Świetny początek miał Szymon Grączewski. Bardzo wyrównana runda za Janem Ziółkowskim i Wojciechem Urbańskim. Wiktor Puciłowski, odkąd dostał szansę, kapitalnie wyglądał w końcówce roku. Pozostali młodzieżowcy grali na tyle, na ile było to możliwe, często musieli ustępować miejsca zawodnikom, którzy schodzili z pierwszej drużyny.

Spoglądając na grę rezerw w minionych tygodniach, to chyba najbardziej wyróżniała was przewaga poprzez posiadanie piłki, wysoki pressing, podania prostopadłe i fazy przejściowe. Co jeszcze charakteryzowało drugi zespół?

– Analiza stworzonych sytuacji i strzelanych goli w pierwszej rundzie dała nam informację, że byliśmy wielowymiarowi. Zdobywaliśmy bramki po wielopodaniowych akcjach, które zaczynał nasz golkiper w strefie niskiej.

Trafialiśmy też do siatki po budowaniu wysokim, kiedy przeciwnik bronił się całą jedenastką na własnej połowie. Korzyść w postaci bramek dawały także stałe fragmenty, odbiory w strefie niskiej, średniej i wysokiej.

Posiadanie było większe, co wiąże się z lepszym zgraniem. Mimo dużych rotacji w poszczególnych spotkaniach, zawodnicy doskonale rozumieli się na boisku.

Największy minus pierwszej części sezonu?

– Słabsza skuteczność na początku sezonu i fakt, że nie wszystkie spotkania, w których prowadziliśmy, kontrowaliśmy do końca. Chciałoby się, by w niektórych meczach było jeszcze więcej spokoju. To jest do poprawy.

Jak wygląda sytuacja zdrowotna w zespole? Kiedy należy się spodziewać powrotu Łukasza Turzynieckiego, który na początku roku zerwał więzadła w kolanie i złamał rękę w nadgarstku?

– Największy problem ma obecnie Olek Waniek, który jest po operacji barku. Wierzę, że jego rehabilitacja przebiegnie na tyle sprawnie, że będzie gotowy na inaugurację rundy rewanżowej.

Łukasz Turzyniecki jest bardzo zaangażowany w pracę trenerską. Na moje oko, znajduje się już poniekąd po "drugiej stronie", ale w piłce niczego nie można wykluczyć. Decyzję o zakończeniu, bądź dalszym kontynuowaniu kariery należy pozostawić zawodnikowi.

W pracę trenerską angażuje się również Julien Tadrowski.

– Gdy Julien trafiał do rezerw Legii, to wyraźnie przekazaliśmy mu, że będziemy go też widzieli w strukturach akademii jako trenera. Regularnie pomaga przy młodszych grupach, zdobywa wykształcenie szkoleniowe na różnych kursach, więc wiążemy z nim przyszłość w takiej roli, do której stopniowo się przygotowuje.

Zimą można spodziewać się transferów? I jeśli tak, to na jakie pozycje?

– Chcielibyśmy wzmocnić rywalizację w ofensywie, dlatego prowadzimy rozmowy z zawodnikami.

Prowadzicie może rozmowy z Michałem Kucharczykiem, który niedawno rozwiązał kontrakt z klubem z Uzbekistanu? Jego nazwisko już wcześniej przewijało się w kontekście rezerw.

– Rozmawiałem z Michałem. Odłożyliśmy temat na styczeń, więc można powiedzieć, że rozważa taką opcję. Zobaczymy, co się wydarzy.

Ostatnio grał daleko od domu, kiedyś był częścią "Wojskowych", płynie w nim legijna krew, wie o naszym zainteresowaniu, ale ma też inne propozycje. To, czy będzie chciał nam pomóc w awansie do II ligi, w dużej mierze będzie zależało od niego.

Macie plan, by dołączyć kilku zawodników z CLJ do waszej kadry w zimowym okresie przygotowawczym?

– Po każdej rundzie chcemy dość szybko wprowadzać młodszych piłkarzy do treningu z L2. Ostatnio dołączyli do nas Kuba Żewłakow oraz Stasiek Gieroba z zespołu U-19. Niewykluczone, że w styczniu pojawią się kolejni gracze z CLJ.

Ktoś opuści was zimą definitywnie albo na zasadzie wypożyczenia?

– Rafał Maciejewski osiągnął porozumienie w sprawie rozwiązania umowy, pożegnał się z drużyną, niedawno odbył ostatni trening z rezerwami, otrzymał pamiątkową koszulkę. Ma plany na dalszą część życia – na pewno będzie się spełniał jako ojciec i "głowa rodziny".

Chęć odejścia wyraził też Maksymilian Stangret. Trudno powiedzieć, czy będzie to transfer definitywny, czy wypożyczenie. Przyszłość zawodnika jest dla niego bardzo istotna. Wiadomo, że w tym roku dostał mniej minut w drugim zespole, z pewnością wyobrażał to sobie nieco inaczej.

Należy trzymać za nich kciuki. Życzę im wszystkiego najlepszego – zarówno zawodowo, jak i prywatnie.

W czerwcu mieliście siedmiu testowanych. Jednego chcieliście sprawdzić raz jeszcze, prowadziliście z nim rozmowy. Jest szansa, że znowu pojawi się na treningach?

– Temat upadł. Nie prowadzimy już rozmów z zawodnikami z tamtego okresu, ale zimą pojawią się inni testowani. Jesteśmy otwarci na takie rozwiązania. Ostatnio był u nas zawodnik z Ameryki. Jeśli ktoś posiada ciekawe CV i wpisuje się w kryteria naszego scoutingu, to chętnie oglądamy takiego piłkarza.

Do drugiej części sezonu przystąpicie w zupełnie innych nastrojach niż niecały rok temu. Wówczas lider uzbierał o 10 punktów więcej niż wy, teraz wywalczyliście tyle samo "oczek", co prowadząca Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Jaką macie receptę na sukces, jakim będzie awans do II ligi? Wydaje się, że kluczowy okaże się początek wiosny.

– Każdy mecz jest istotny. Obecnie mamy więcej czasu na wspólną pracę, to najważniejsze. Na finiszu zimowego okresu przygotowawczego skupimy się na najbliższym rywalu, potem będziemy stosować takie podejście co tydzień, aż do zakończenia rozgrywek III ligi. Cel, czyli awans, jest taki sam. Istotną zmienną jest fakt, że na półmetku wypracowaliśmy lepszą pozycję niż w minionym sezonie.

Kibice Legii zaczynają się zastanawiać i zadawać pytania, czy sezon 2023/2024 będzie tym, w którym rezerwy w końcu awansują do II ligi. Są oczekiwania, pojawi się pewnie presja i trudne momenty. Dacie radę temu sprostać, również mentalnie?

– Zrobimy wszystko, by kibice nie musieli się zastanawiać, tylko aby mogli nas oglądać w II lidze w przyszłym sezonie. Obecnie zajmujemy 2. miejsce w tabeli, przed nami jeszcze sporo grania i dużo więcej pracy.

Polecamy

Komentarze (65)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.