Domyślne zdjęcie Legia.Net

Po dwóch piłkarzy na każdą pozycję

Mirosław Drożdż

Źródło: gazeta.pl

06.01.2006 00:44

(akt. 26.12.2018 19:18)

Jeżeli drużyna jest klasowa, powinna mieć po dwóch dobrych graczy na każdą pozycję. Przed rozpoczęciem rundy wiosennej Legia takich ma. To komfortowa sytuacja dla trenera <b>Dariusza Wdowczyka</b>. Wicelider ekstraklasy przygotowania do rundy wiosennej zacznie w poniedziałek. Oczywiście nigdy nie jest tak dobrze, aby nie mogło być lepiej, ale już teraz szkoleniowca stołecznego zespołu w kłopoty musiałaby wpędzić dopiero prawdziwa plaga kontuzji. Przed zakończeniem rundy jesiennej Wdowczyk ogłosił nazwiska ośmiu piłkarzy nie mieszczących się w jego koncepcji. Na kolejną rundę Legia zatrudniła tylko sześciu nowych - w tym dwóch właściwie juniorów. Niby bilans nie powinien się zgadzać, a jednak po rozpisaniu piłkarzy na odpowiednie dla nich pozycje widać, że nie powinno być źle.
Do końca rozgrywek ligowych zostało 13 kolejek. Legia jest druga, tylko o punkt za Wisłą Kraków, o dobrych kilka punktów przed innymi przeciwnikami. W Pucharze Polski ma prawie pewny awans do półfinału, a w takim przypadku czeka ją jeszcze pięć dodatkowych spotkań. Szeroki, silny skład jest więc tym bardziej mile widziany. Poniżej - kto z kim wiosną będzie rywalizować o miejsce w podstawowym składzie Legii. Wersalami ci, którzy zdaniem Gazety wygrają rywalizację. Mniejszymi literami ci, którzy raczej usiądą na ławce. BRAMKA ŁUKASZ FABIAŃSKI - Jan Mucha Fabiański nie tylko jesienią był najlepszym bramkarzem w całej ekstraklasie. Zdaniem Gazety zasłużył na miano legionisty półrocza. Jest nadzieją polskiej piłki - mówi się o nim nawet w kontekście mundialu. Dlatego Słowak Mucha będzie musiał zadowalać się rolą rezerwowego i grą w Pucharze Polski, co trener Wdowczyk mu obiecał, nawet w przypadku awansu do finału (Mucha może więc liczyć na maksymalnie pięć meczów w tej rundzie, czyli tyle, ile rozegrał jesienią). Fabiański jest wybitnie utalentowany, nie popełnia błędów. Poza tym jest nasz, a przy wyrównanej klasie konkurentów tubylec ma zawsze większą szansę na grę od zawodnika zagranicznego. Dlatego nie widzimy powodu do zmiany. Dla porządku też przypominamy - w klubie od niedawna jest Maciej Gostomski. Ma jednak dopiero 17 lat. To sprawa dalszej przyszłości. PRAWA OBRONA GRZEGORZ BRONOWICKI - Wojciech Szala Szala miał bodaj najlepszy sezon, odkąd przyszedł do Legii. Gdy za czasów Dragomira Okuki z konieczności grywał na prawej pomocy, był narażony na drwiny kibiców. Nie inaczej było, gdy wrócił na prawą obronę. Zimą poprzedniego roku zastanawiano się, czy zdoła się oprzeć konkurencji Pawła Kaczorowskiego. Szala sobie poradził, a po przesunięciu na środek defensywy stał się jednym z pewniejszych punktów zespołu. Po przyjściu Wdowczyka wrócił na bok i też zbiera pochlebstwa. Wcześniej na tej pozycji grał eks-pomocnik Tomasz Sokołowski i po mało efektywnych na ogół rajdach nie był skuteczny, gdy należało bronić. Szala głównie pilnował tyłów, czyli robił to, czego trener od niego wymagał. Po przyjściu Bronowickiego stary legionista będzie miał jednak trudne zadanie z obroną pozycji. Obrońca, który przyszedł z Górnika Łęczna, ma opinię nie tylko twardego w destrukcji, ale wartościowego w akcjach ofensywnych, bez szkody dla tego co dzieje się w tyłach. Bronowicki jest bliski wejścia do reprezentacji B. Dlatego naszym zdaniem to na niego w pierwszej kolejności Wdowczyk postawi. ŚRODEK OBRONY MARCIN ROSŁOŃ - Jakub Rzeźniczak Na tę pozycję Wdowczyk przestawił Rosłonia z pomocy i od tej pory niemal nieprzerwanie mu ufa. Redaktor Canal+ przez jesień bardzo dojrzał piłkarsko, jak sam twierdzi bardzo pomogło mu uważne obserwowanie meczów w lepszych europejskich ligach. Rzeźniczak jest drobniejszej postury, chyba musi jeszcze dojrzeć fizycznie. A dlaczego ci dwaj mają ze sobą rywalizować? Ponieważ przy obecnym składzie na środku obrony Legii na pewno przyda się choć jedna "czarna wieża". A, gdyby grały dwie tak jak w kończącym rok spotkaniu z Górnikiem Łęczna - przy braku ich wykształcenia w języku polskim - wystąpiłyby problemy z komunikacją. Tymczasem Rosłoń bardzo ładnie nauczył się dyrygować obroną. DICKSON CHOTO - Moussa Ouattara Mogą grać razem tylko przy dodatkowym zabezpieczeniu. Takim, jakie przeciwko Wiśle w Krakowie zapewnił im zawieszony między obroną a pomocą Rosłoń. Choto z reprezentacją Zimbabwe miał wziąć udział w Pucharze Narodów Afryki. Jednak udziału nie weźmie, bo znowu doznał kontuzji. Ouattara jest twardszy, zdrowszy i pewnie będzie grać na początku rundy. Z kolei gracz z Burkina Faso czasem interweniuje w chaotyczny sposób - taki, że "ręka, noga, mózg na ścianie". Nieprzyzwyczajeni do tego polscy sędziowie przy każdej okazji karzą go kartkami. Będą grać wymiennie, ale przy ustabilizowaniu sytuacji zdrowotnej lepszy jest Choto. LEWA OBRONA EDSON LUIZ DA SILVA - Tomasz Kiełbowicz Drugiego z wymienionych Gazeta wybrała na najlepszego gracza półrocza ubiegłego roku. I to głównie dzięki grze na lewej obronie. Zresztą właśnie w tym charakterze Kiełbowicz miałby szansę zaistnieć na mundialu. Już po przyjściu Wdowczyka do Legii widać było jednak, że szkoleniowiec chętnie przywróciłby zastępcę kapitana zespołu do drugiej linii. Edsona poza trenerami i działaczami klubu (i to nie na żywo, tylko na kasetach) nikt w Polsce nie widział. Z drugiej strony idzie za nim fama gry w wielkich klubach. Co prawda w Sportingu Lizbona występował rzadko (za to za występy w innym portugalskim klubie Uniao Leiria wybrano go na najlepszego zagranicznego obrońcę sezonu), ale wcześniej w nie mniej słynnym Olympique Marsylia częściej. I ma strzał z dystansu. Trudno - przynajmniej na początku - na niego nie stawiać. Acha, jest jeszcze Artur Chałas. Ale to temat na inne, odległe w przyszłości opowiadanie. PRAWA POMOC BARTOSZ KARWAN - Sebastian Szałachowski Pierwszy rutynowany, drugi to nadzieja i przede wszystkim jest skuteczny. Karwanowi w ubiegłej rundzie brakowało bramek i formy też trochę, bo nie była stabilna. Z konieczności grywał jednak na lewej pomocy, a to nie jest jego naturalna pozycja. Jego konkurent także na lewej stronie nie przekonywał. Zakładając, że obaj wiosną będą w dobrej dyspozycji, powinno górować doświadczenie i drybling Karwana. Atutem Szałachowskiego jest szybkość (tego typu zawodnicy często znakomicie sprawdzają się, wchodząc na boisko w drugich połowach, na podmęczonych rywali) i to, że po prawej stronie mógłby tworzyć zgrany duet ze znanym mu z Łęcznej Bronowickim. Wypadałoby więc stwierdzić na tej podstawie, że jeżeli Karwan, to w obronie Szala (dobrzy koledzy, znają się jeszcze ze wspólnej gry w GKS Katowice - co jednak było w zamierzchłych czasach). Ale na to nie ma reguły. A Szałachowski równie dobrze może być partnerem Włodarczyka w ataku. DEFENSYWNY POMOCNIK ŁUKASZ SURMA - Veselin Djoković Wdowczyk jest przekonany, że Surma to nie tylko kapitan, ale i przywódca drużyny. Djoković to dobry duch - z nim Legia jeszcze nigdy nie przegrała. Sęk w tym, że Serb pogra chwilę i potem jest na długo kontuzjowany (chociaż taka prawda, że z powodu urazów obaj nie byli w stanie skończyć rundy i nie licząc eksperymentów z Rosłoniem ta pozycja teoretycznie w tej chwili jako jedyna jest nieobsadzona). W sumie nie wiadomo, kiedy Djoković będzie gotowy do gry, a Surma już wraca. OFENSYWNY POMOCNIK MARCIN BURKHARDT - Aleksandar Vuković Burkhardt jest do Legii tylko wypożyczony i chodzą słuchy, że po połączeniu Amiki z Lechem wróci w region wielkopolski. To jednak dopiero po zakończeniu sezonu, a poza tym by tego nie chciał. Dla Legii rezygnowanie z niego to też nie byłby najlepszy pomysł - mało w polskiej lidze graczy z takim ostatnim podaniem. Gdyby jeszcze Burkhardt był mniej miękki i wypracował wreszcie kondycję... A nie należy zapominać, że warunkowo na pół roku został jeszcze w stolicy Vuković, którego asystami zachwycano się, gdy Legia sięgała po ostatnie do tej pory w historii klubu mistrzostwo. Inna sprawa, czy Serb wróci do odpowiedniego poziomu. Za najlepszych czasów nie tylko miał lepszą formę, ale miał też kto za niego pracować w tyłach. Do gry Legii Wdowczyka (czwórką w drugiej linii) jest chyba zbyt wolny. I - co denerwuje - nawet mając piłkę tuż przed polem karnym nie decyduje się na strzał, tylko nawet na siłę szuka partnera. Dla równowagi Burkhardt denerwuje częstymi próbami z dystansu - bo odkąd jest w Legii jeszcze ani razu z daleka nie trafił. W jego przypadku jest jednak nadzieja, że celność wróci. Z nim może być bowiem jak w totku - żeby wygrać trzeba najpierw zagrać. LEWA POMOC TOMASZ KIEŁBOWICZ - Roger Guerreiro Kiełbowicz jest jedynym w tym zestawieniu, który dubluje pozycje i który może na żadnej nie wywalczyć pierwszeństwa. Z Rogerem jest tak samo jak z Edsonem - nikt poza trenerami i działaczami go w akcji nie widział (tyle że Marek Jóźwiak w towarzystwie Mariusza Piekarskiego oglądał go na żywo, a nie tylko z kaset). Za nim również stoją dobre kluby - poza rodzimymi także hiszpańska Celta Vigo. Także wrodzona technika. Ale Daniel Lopez Cruz też jest Brazylijczykiem, tymczasem był bez szans w konfrontacji z Polakiem. Naszym zdaniem sezon zacznie Kiełbowicz. ATAK PIOTR WŁODARCZYK - Michal Gottwald Mimo zastrzeżeń odnośnie skuteczności w ciemno można stwierdzić, że ustalanie linii ataku trzeba zaczynać od Włodarczyka. Trener Wdowczyk stwierdził, że nie wyobraża sobie jego odejścia przed rundą wiosenną. Co innego po zakończeniu sezonu (a oferty są - choćby ciągle aktualna ze Szkocji). Co do Gottwalda przy zatrudnianiu Słowaka oparto się na opinii jego rodaka Muchy. A trzy gole w poprzednim sezonie średniej ligi słowackiej raczej nie rokują najlepiej. Inna sprawa, że to podobno znany z polskich boisk casus Rasiaka, który po zadeklarowaniu pół roku wcześniej, że nie przedłuży kontraktu, został odsunięty od gry w Groclinie. I tak podobno miał Gottwald w Żilinie. Tylko czy skazywano by go na banicję, gdyby rzeczywiście był niezastąpiony? DAWID JANCZYK - Marcin Klatt Klatt wciąż leczy kontuzję więzadeł w kolanie i nie wiadomo jak długo to potrwa. Gdyby był zdrowy, to pewnie on trafiłby do pierwszego składu. Gdy grał jesienią, nie pokazywał zbyt wiele, nie można jednak zapominać o hat-tricku w Bełchatowie (w sześć, siedem lub osiem minut - w zależności od źródeł). Janczyk niedawno ukończył 18 lat i choć w końcówce rundy jesiennej awansował do składu, zaczął strzelać bramki i grać coraz lepiej, to trudno przypuszczać, by został w jedenastce, gdy do dyspozycji będą bardziej doświadczeni. Niewykluczone zresztą, że przy silnej konkurencji w pomocy do ataku trafi Szałachowski, bo już w pierwszej linii grywał. I nie należy też zapominać, że w tym wszystkim mogą zajść zmiany, dopóki z końcem lutego nie zamknie się okno transferowe. Co prawda Wdowczyk twierdził, że skład chce zamknąć do końca listopada, zostawia sobie jednak miejsce na przyjście jeszcze jednego napastnika. Z tego stwierdzenia korzystają ci zawodnicy, którzy mają kłopoty w swoich klubach (zwłaszcza zagranicznych) lub w ogóle klubów nie mają i oferują usługi. Zobaczymy, jak będzie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.