Podsumowanie formacji: bramkarze

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

25.12.2020 17:00

(akt. 27.12.2020 19:02)

Powrót Artura Boruca był jednym z najciekawszych wydarzeń związanych z Legią, w ostatnich miesiącach. Król Artur grał bardzo regularnie i trzymał dość wysoki poziom. Tuż po 19. urodzinach, piłkarski prezent sprawił sobie Cezary Miszta, który najpierw zadebiutował w dość nietypowych okolicznościach, a rok 2020 skończył na trzech występach w "jedynce". W Superpucharze Polski bronił z kolei Radosław Cierzniak.

- No i jestem – takie słowa, po powrocie do Legii po 15 latach, wypowiedział Artur Boruc. Wrócił do Polski, do Warszawy i z marszu wskoczył do bramki Legii. Na inaugurację sezonu stał się najstarszym zawodnikiem w 104-letniej historii klubu. Boruc rozkręcał się z każdym spotkaniem. W drugim meczu (z Linfield FC, 1:0) dał o sobie znać, zbijając na słupek groźne uderzenie Christy’ego Manzingi. Dzięki temu, warszawiacy uniknęli dogrywki i dodatkowych nerwów. Dwoił się i troił przeciwko Omonii, długo utrzymywał zespół w grze o awans, nie mógł zrobić więcej.

Żeby nie było samych pochwał… Mały minusik można postawić przy spotkaniu z Górnikiem Zabrze (1:3). Bramkarz maczał palce przy pierwszym (złe wybicie) i trzecim trafieniu (złe ustawienie) dla klubu ze Śląska. Ale był to wypadek. Wiele osób pamięta pewnie jego kapitalną interwencję w meczu z Lechem Poznań (2:1), przy wyniku 1:1. Wówczas wybronił strzał z głowy Mikaela Ishaka, z niespełna trzech metrów. Gdyby piłka wpadła do siatki, to najprawdopodobniej Lech wróciłby do Poznania z trzema punktami. Stało się inaczej. Był jednym z bohaterów rywalizacji z Wisłą w Krakowie, gdzie wybronił trzy sytuacje z Felicio Brownem Forbesem.

Na każdym kroku dało się zauważyć ile zebrał doświadczenia przez całą karierę. Był bardzo aktywny: często podpowiadał kolegom, dawał cenne wskazówki, motywował zespół, ale także ganił za odpuszczanie. Czasami dało się zauważyć mniejszą precyzję przy dalekich wykopach, część z nich była niecelna.  

Komentarze, po tym transferze, były różne. Jedni byli zachwyceni, drudzy – mieli wątpliwości, które wynikały m.in. z dojrzałego wieku i roli rezerwowego w Bournemouth. Jak czas pokazał, 40-latek rozwiał wątpliwości i pokazał, że wiek to tylko liczba określająca doświadczenie.

Artur Boruc

Debiutant

Na początku sezonu pojawiły się dyskusje, czy nie lepiej będzie wypożyczyć Cezarego Misztę, żeby znowu się ogrywał np. w I lidze. Ale tak się ostatecznie nie stało. Nastolatek został w Legii, mógł podpatrywać bardziej doświadczonych Boruca i Radosława Cierzniaka. A w ostatnich tygodniach doczekał się nawet debiutu. Bramkarz sprawił sobie niemały prezent tuż po 19. urodzinach. Debiutu nikt się nie spodziewał. Nastąpił tydzień po powrocie do zajęć po kontuzji barku. W przerwie meczu z Wartą Poznań w Grodzisku Wielkopolskim (3:0) Artur Boruc zgłosił jednak ból ścięgna Achillesa. - Gdy trener powiedział mi, bym się rozgrzewał, to myślałem, że żartuje. Ale za chwilę powtórzył, że mówi poważnie i bym szedł się rozgrzewać - opowiadał po meczu przed kamerami Canal+.

Miszta wskoczył do bramki i nie było widać, że debiutuje. Był pewny między słupkami, podpowiadał kolegom i wychodził z opresji, gdy rywale stwarzali zagrożenie pod jego bramką. Świetnie spisał się zwłaszcza w 75. minucie, gdy wybił piłkę na rzut rożny, choć ta zmierzała pod poprzeczkę po strzale Łukasza Trałki. Potem złapał jeszcze uderzenie Mateusza Kupczaka. Po meczu został wyściskany przez Boruca, był bardzo szczęśliwy. Cztery dni później otrzymał powołanie do reprezentacji Polski U-21. Nie miał jednak okazji zagrać, ponieważ przedwcześnie opuścił zgrupowanie (Kacper Skibicki był zakażony koronawirusem, a obaj razem podróżowali na zgrupowanie – przyp. red.).

Potem skorzystał nieco na przepisie o młodzieżowcu (dwóch takich graczy w meczach Pucharu Polski) i zagrał przeciwko Widzewowi w Łodzi. Następnie stanął w bramce w wyjazdowym spotkaniu z Cracovią. Już na początku wyłapał dośrodkowanie z lewej strony boiska, a parę chwil później na raty, ale wybronił strzał Ivana Fiolicia. W 29. minucie w dobrym stylu obronił strzał Michala Siplaka z dalszej odległości. Po kilkudziesięciu sekundach popełnił błąd, minął się z piłką po centrze, mecz obyło się konsekwencji – Josip Juranović uratował go interwencją przed bramką. W drugiej połowie Miszta dobrze wyczuł dystans rzucając się pod nogi Tomasa Vestenickiego. Dało się odczuć rezerwy w grze w powietrzu i grze nogami, bo co trzecie jego wybicie nie trafiało do żadnego z legionistów.

Patrząc na statystyki – trzy mecze, 225 minut, trzy czyste konta. Bardzo obiecujący początek w wykonaniu 19-latka. To wielki talent. Trenerzy Legii bardzo cenią sobie jego umiejętności i uważają, że to jeden z najzdolniejszym bramkarzy młodego pokolenia w kraju. Teraz pozostaje trzymać kciuki, że będzie dalej się rozwijał i wywalczy miejsce w bramce. Tak, jak wcześniej Radosław Majecki, który przez półtora sezonu był podstawowym bramkarzem Legii, a potem przeniósł się do AS Monaco za ok. 7 mln euro.

Cezary Miszta

Superpuchar

Radosław Cierzniak rozegrał jeden mecz w pierwszej części sezonu – z Cracovią o Superpuchar Polski. Miał czyste konto po 90 minutach, choć w drugiej połowie dwa razy zachował się niepewnie, nieliczne celne strzały piłkarzy Cracovii były bardzo słabe i łatwe do obrony. Przy rzutach karnych nie udało mu się ani razu obronić strzału. Chwilę później zmagał się z chorobą i przez pewien czas przebywał na kwarantannie. To doświadczony bramkarz, który stawał na wysokości zadania, gdy wskakiwał do wyjściowego składu. Nie bez przyczyny został wybrany – wspólnie z Luisem Rochąnajlepszym zawodnikiem lipca w końcówce poprzedniego sezonu (trzy mecze, dwa czyste konta).

Radosław Cierzniak

Kontuzjowany i nowy

W poprzednim sezonie Wojciech Muzyk zadebiutował w Legii, a później rozegrał jeszcze dwa mecze. Wydawało się, że w letnim okienku transferowym wybierze się na wypożyczenie, aby być w rytmie meczowym i zbierać doświadczenie w innym miejscu. Tak się jednak nie stało. Sytuację 22-latka pokrzyżowała uciążliwa kontuzja. Od połowy września bramkarz nie trenował z zespołem, a potem czekał na zabieg operacyjny kręgosłupa. Teraz pozostaje czekać aż 22-latek wznowi zajęcia z pierwszym zespołem. Życzmy szybkiego powrotu do zdrowia!

Wojciech Muzyk

Pod nieobecność Muzyka, z "jedynką" regularnie trenował Kacper Tobiasz, który w dwóch poprzednich sezonach bronił w CLJ i III lidze. Golkiper z rocznika 2002 miał okazję podpatrywać znacznie bardziej doświadczonych kolegów po fachu i szlifować formę pod okiem Krzysztofa Dowhania i Jana Muchy. Dla podtrzymania rytmu meczowego, często wspomagał rezerwy. Na początku rozgrywek zagrał także w jednym meczu w Centralnej Lidze Juniorów. Zbiera niezłe recenzje, trener Dowhań jest z niego bardzo zadowolony. Już od jakiegoś czasu Tobiasz prezentuje się niezwykle solidnie, zarówno w treningach, jak i meczach o stawkę. Widać, że w ostatnich tygodniach poczynił spore postępy - zwłaszcza w grze nogami. - W meczu z Unią Skierniewice (2:0 – red.) był naszym jedenastym zawodnikiem w polu. Mogliśmy spokojnie z nim grać i pewnie wychodzić spod pressingu. Dawał nam taką opcję. Czuć od niego spokój. Mam nadzieję, że to kolejny, wartościowy bramkarz po Radku Majeckim i, teraz, Czarku Miszcie – opowiadał niedawno trener Legii II, Tomasz Sokołowski II. Warto dodać, że Tobiasz, w bieżących rozgrywkach, obejrzał kilka spotkań pierwszej drużyny z ławki rezerwowych. 

Kacper Tobiasz

W następnych dniach podsumujemy grę obrońców, pomocników i skrzydłowych, a także napastników.

Legia w 2020 roku

1/20 Pierwszym sparingowym rywalem Legii w 2020 roku było FC Botosani. Drużyna Aleksandara Vukovicia wygrała 2:1. Kto strzelił gole?

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.