Domyślne zdjęcie Legia.Net

Polska szkoła bramkarska

Redakcja

Źródło:

31.01.2007 08:38

(akt. 24.12.2018 02:39)

W dzisiejszym wydaniu Tybuny ukazał się bardzo interesujący wywiad z <b>Andrzejem Dawidziukiem</b> - kiedyś w kadrze Legii, a obecnie jednym z najlepszych trenerów bramkarzy w Polsce, pracującym na co dzień w Młodzieżowej Szkole Piłkarskiej w Szamotułach oraz pomagającym <b>Leo Beenhakkerowi</b> na zgrupowaniu reprezentacji Polski w Chiclana de la Frotera. Poniżej prezentujemy fragment, w którym Dawidziak wskazuje najlepszych bramkarzy w najważniejszych elementach gry golkiperów, czyli grze na linii, na przedpolu, we wprowadzaniu piłki do gry, w grze nogami, wreszcie pod względem charyzmy.
Więc gra na linii. Kto najlepszy w skali światowej, kto z Polaków? - W skali światowej wciąż Oliver Kahn, tuż za nim Gianluigi Buffon oraz Iker Casillas. A z Polaków Wojciech Kowalewski i Artur Boruc, który ma jeszcze ogromne rezerwy. Przedpole? - Byli tak niesamowici artyści jak Sepp Maier, Gordon Banks, z naszych Jan Tomaszewski i Józef Młynarczyk, świetnie radził sobie z tym elementem Wiesław Zakrzewski, kiedy bronił w Bałtyku Gdynia i Olimpu Poznań, ojciec Zbyszka - napastnika Lecha Poznań. Przedpole to nie tylko efektowne piąstkowanie i wyłapywanie piłki wysoko w powietrzu. To również takie ustawianie się, czytanie gry, by interweniować daleko od bramki, uprzedzić rywala, wyręczyć obrońców, lub naprawić ich błąd. Prekursorem takiego stylu był chyba Holender Jan Jongbloed, bramkarz ekipy wicemistrzów świata 1974? - Wtedy to był nowator, fakt, dziś natomiast, kiedy nie ma zazwyczaj głębi w ustawieniu obrońców, takie szybkie wyjścia bramkarzy są szczególnie istotne. A w klasycznej, szeroko rozumianej grze na przedpolu obecnie także dominuje Holender Edwin van der Sar. Z Polaków wyróżniłbym Łukasza Fabiańskiego i wspomnianego Kowalewskiego - jest odważny, umie zaryzykować. Wprowadzanie piłki do gry... - W dawnych czasach świetnie ręką robił to Dino Zoff, ale przed nim z jak najlepszej strony na naszym podwórku pokazał się Władysław Grotyński, zresztą wcześniej dyskobol. Młynarczyk też potrafił precyzyjnie wyrzucić piłkę aż na połowę rywali. Obecnie szybko i celnie piłkę wyrzuca, albo wykopuje Fabiański, Boruc potrafi bardzo precyzyjnie posłużyć się wykopem uruchamiając kontratak. W meczu Celticu na boisku Manchesteru United w lidze Mistrzów zanotował nawet asystę, po 70-metrowym wykopie Jan Vennegoor of Hesselink strzelił gola. Ale podczas meczu Belgia - Polska miał za duży rozrzut - Najważniejsze, że zachował czyste konto. A gra nogami, bardzo istotna od roku 1992, kiedy doszło do pamiętnej zmiany przepisów? - Świat - Van der Sar, Polska - Jerzy Dudek i znowu Fabiański. Charyzma, współpraca z obroną, budzenie respektu u rywali - Kahn, Buffon. A Fabien Barthez? - On za często raził nonszalancją, w Manchesterze United trochę wpadek miał, ale w reprezentacji Francji rzeczywiście pod względem mentalnym to był mocny punkt. U nas głównie Grzegorz Szamotulski niesamowicie krzyczący, trzymający obrońców w ryzach. A Maciej Szczęsny? Tak, miał charakter dominatora. W pamiętnym meczu Legii z Sampdorią w Genui bronił rewelacyjnie, Roberto Manciniego omal nie stratował, za co zresztą dostał czerwoną kartkę. Podobny jest jego syn Wojtek. Kiedy raz z opóźnieniem dojechał do Ciechanowa na obóz kadry juniorów U-15, to dopiero wtedy ta drużyna zaczęła żyć. Tomek Kuszczak też nie da sobie w kaszę dmuchać - ani kolegom z drużyny, ani przeciwnikom. Można mówić o polskiej szkole bramkarskiej? - Myślę, że tak biorąc pod uwagę, w jakich klubach, z jakich krajów grają nasi bramkarze. W Wielkiej Brytanii liczna grupa, a jest tam jeszcze Bartosz Białkowski, obecnie członek kadry U-20. Też mocny człowiek. Jako junior potrafił się przebić do składu Southampton, angielskiego n-ligowca. Ma za sobą ciężką kontuzję, ale wiem, że nie odetchnie, póki nie wróci do pierwszej jedenastki. Poza Fabiańskiem ostatnio Pana wychowankom z MSP wiedzie się różnie... - Radek Cierzniak nie złapał się w Lechu, to poszedł do Korony, skąd dla odmiany odchodzi Łukasz Załuska. Trochę się chłopcy tasują, ale taki Maciej Gostomski z rocznika 1988 jest trzecim w Legii, kiedy Jan Mucha miał kontuzję, nawet siedział na ławce w I lidze. Niespełna 18-letni Jakub Jesionkowski jest trzecim w Zagłębiu Lubin, pokazał się już w Pucharze Ekstraklasy. Jakub Szmatuła broni w Górniku Polkowice. Ale Szamotuły to nie tylko bramkarze, w ostatnim meczu reprezentacji Polski, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, obok Fabiańskiego grali: obrońca Jakub Wawrzyniak i pomocnik Robert Kolendowicz, też nasi wychowankowie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.