Domyślne zdjęcie Legia.Net

Polskie piekiełko…

Krzysztof Ulatowski

Źródło: Legia.Net

28.06.2007 07:42

(akt. 22.12.2018 20:31)

Dzisiaj radni Warszawy podejmą strategiczną decyzję dla przyszłości Legii Warszawa, klubu mającego siedzibę w stolicy kraju, klubu który odnosił sukcesy w rozgrywkach krajowych jak i zagranicznych, klubu bogatego w historię a nie mającego stadionu spełniającego choćby minimalne europejskie warunki do rozgrywania spotkań. Co robią w tym czasie kibice Legii? Wpisują się w mentalność naszego narodu, kłócąc się między sobą o to czy sponsor jest dobry czy zły, czy ma zostać czy może powinien odejść. Zapominając przy tym, że w tej chwili jedyną rzeczą o którą warto toczyć boje, to właśnie siedziba naszego ukochanego klubu, czyli stadion z prawdziwego zdarzenia.
Polskie piekiełko… Wczorajszy dzień pokazał dobitnie jak bardzo Polacy lubią się kłócić. Na jednym z zagranicznych portali ukazała się wypowiedź Jana Wejcherta, w której właściciel Legii dał wyraz co myśli o inwestycji w drużynę z Łazienkowskiej. Określenie „kłopotliwa”, której użył natychmiast odbiła się echem w internecie, gdzie kibice Legii podzielili się na dwa obozy – tych, którzy z chęcią pożegnaliby ITI i tych, których taka informacja mocno zaniepokoiła. Po godzinie 9 na legia.net wypowiedział się Paweł Kosmala , członek rady nadzorczej KP Legia Warszawa. –„ Nic mi nie wiadomo, by taki temat był w ogóle poruszany. Oczywiście w biznesie nie można niczego wykluczyć i raczej ITI nie będzie właścicielem Legii przez następne 600 lat, ale na razie nic mi nie wiadomo na temat sprzedaży klubu. Wręcz przeciwnie, ITI inwestuje w klub o czym świadczy sfinansowanie projektu nowego stadionu. Chcemy zadbać o jego przyszłość, o jego infrastrukturę”. Wypowiedź osoby nadzorującej działania Legii i mającej wielki wpływ na bieżące decyzje podejmowane na Łazienkowskiej uspokoiła sytuację tylko na kilka godzin, gdyż po 17 ukazał się oficjalny komunikat prasowy ITI, w którym największy koncern medialny wyraził ubolewanie nad sytuacją, w której znalazł się projekt nowego stadionu. „Mając wiec na uwadze biznesowy charakter tej inwestycji należy sie spodziewać, iż nie wypełnienie lub zmiana podjętych już przez Miasto zobowiązań będzie skutkowało podjęciem przez Grupę ITI działań dążących do zniwelowania niekorzystnych dla Grupy skutków takich decyzji, łącznie z rozważeniem sprzedaży Klubu.” W wolnym tłumaczeniu oznacza to, że włodarze ITI postanowili w Luksemburgu walnąć pięścią w stół. Ta wiadomość jeszcze bardziej podzieliła kibiców w Legii, uwypuklił tzw. polską mentalność, z której zaczynamy być znani także w Europie, choćby przez kłótnie i rażące wypowiedzi prominentów z rodzimej polityki. To właśnie polską mentalność możemy oglądać w sejmie, senacie czy w radzie miasta, gdzie prostackie nurzanie się brudach i kopanie się po kostkach nie pozwala zająć się politykom innymi „mniej ważnymi” sprawami, takimi jak choćby stadion klubu, który jest integralną częścią Warszawy. Jak bardzo jest to typowo „polskie” pokazują reakcje zagranicznych dziennikarzy, którzy od czasu przyznania nam prawa do organizacji Euro 2012 przyglądają się bacznie naszym poczynaniom i rozkładają ręce, gdyż nie mogą zrozumieć specyfiki tego co u nas się dzieje. W Europie zachodniej politycy wspierają inicjatywy firm, które inwestują w kluby sportowe nie dlatego, że większość z nich kocha sport ale dlatego, że na takich działaniach mogą zbić kapitał wyborczy. U nas jest odwrotnie, politycy zamiast pozytywnych wybierają negatywne emocje, promując swoje działania przez grzebanie się w gnoju teczek i wyciąganiu brudów z przed lat. Tak jest kiedy marnej jakości politycy, wyciągnięci z zakamarków własnych frustracji boją się wziąć odpowiedzialność za przyszłość, gdyż łatwiej jest rozliczać przeszłość. W tło tej całej degrengolady wpisuje się większość narodu, która pilnuje tego, by tak jak za komuny nikomu nie przyszło do głowy wznieść się ponad poziom i odnieść sukces. Stąd komentarze dotyczące drużyny Legii – „rozpieprzymy wszystko, a potem zobaczymy jak będzie dalej”. Przerażające jest to, że każdy kto ma poglądy zbliżone do działań władz Legii jest wyzywany od sługusów ITI, czy „wynajętych marketingowców”, a Ci których poglądy są podobne do myśli przewodniej Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa są wyzywani od pachołków SKLW czy karków i dresów. Ot, dowalić i wpisać się w to „polskie piekiełko”. Dzisiaj radni Warszawy podejmują strategiczną decyzję dla przyszłości najlepszego klubu w Polsce, klubu mającego siedzibę w stolicy kraju, klubu który odnosił sukcesy w rozgrywkach krajowych jak i zagranicznych, klubu bogatego w historię a nie mającego stadionu spełniającego choćby minimalne europejskie warunki do rozgrywania spotkań. Co robią w tym czasie kibice Legii? Wpisują się w mentalność naszego narodu, kłócąc się między sobą o to czy ITI ma odejść, czy ma zostać. Gdzieś w tym wszystkim zapominają, że w tej chwili jedyną rzeczą o którą warto toczyć boje, to właśnie siedziba naszego ukochanego klubu, czyli stadion z prawdziwego zdarzenia. Stadion „Kazimierza Deyny”, na który z przyjemnością zabiorę własne dzieci, zaproszę znajomych i będę mógł z dumą mówić, że kibicuję najlepszemu klubowi w Polsce!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.