Domyślne zdjęcie Legia.Net

Pomeczowe ekscesy spotkają się z reakcją rządu

Marcin Szymczyk

Źródło: Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza

04.05.2011 08:33

(akt. 14.12.2018 11:27)

Kiedy jako ostatni do piłki ustawionej na jedenastym metrze podchodził Wawrzyniak, kibice Legii stali już za bandą z reklamami. Po tym, jak pokonał Kotorowskiego, wbiegli na boisko i rozebrali piłkarzy do naga. To, że będą świętować na boisku było podobno uzgodnione z PZPN. Kilkanaście minut później ciśnienia nie wytrzymał sektor Lecha i finał zakończył się zgodnie z polską normą: bijatyką z policją i służbami porządkowymi. To, że dojdzie do zamieszek, było oczywiste od momentu ogłoszenia miejsca rozgrywania meczu. Grzegorz Lato lubi Bydgoszcz, ale stadionu w tym mieście nie lubi policja. Gospodarze mogą przygotować się na piknik lekkoatletyczny, ale nie na piłkarski mecz wielkiego ryzyka.

Z trybun spotkanie obserwował nie tylko Lato, ale także minister sportu Adam Giersz. Prezes PZPN wręczał puchar z uśmiechem, ceremonia opóźniła się o pół godziny.

- Na pewno będzie zdecydowana reakcja rządu, tak dalej być nie może - mówi "Gazecie" rzecznik rządu Paweł Graś. - Premier Donald Tusk natychmiast polecił ministrowi spraw wewnętrznych i komendantowi głównemu policji, by przygotowali na rano informację i rekomendację, jak dalej działać. - Nie mamy sobie nic do zarzucenia - broniła się rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska.

Mirosław Starczewski - delegat ds. bezpieczeństwa PZPN na finał Pucharu Polski Służby porządkowe nie stanęły na wysokości zadania. Kontrola przy wejściach dla kibiców Legii była mało dokładna. Przemycono i odpalono ok. 60-70 petard hukowych. To ogromna ilość. Oprócz tego odpalono też kilkanaście rac i świec dymnych. Wniesiono też mnóstwo transparentów, często z hasłami niezwiązanymi z meczem. Służby nie zawiadomiły mnie o tym. Po strzale z karnego Jakuba Wawrzyniaka legioniści zniszczyli ogrodzenie, przebiegli po elektronicznych reklamach i wpadli na boisko. Jesteśmy w trakcie szacowania strat. W sektorze Lecha wyrwano ponad 300 krzesełek, zniszczono cztery płoty i trzy głośniki. Tam kontrola była jednak lepsza. Poznaniacy nie odpalili ani jednej petardy, po meczu zapłonęło ok. 10 rac świetlnych. Organizatorem meczu był Kujawsko-Pomorski Związek Piłki Nożnej. Kluby będą odpowiadały za zniszczenia spowodowane przez ludzi, którym sprzedali bilety. Sprawą zajmie się Wydział Dyscypliny. Na stadionie od zbulwersowanych działaczy słyszałem, że powinien ukarać kluby zakazem wyjazdów kibiców nawet na całą rundę. Zakaz obowiązywałby jednak tylko na meczach Pucharu Polski. Wydział nie może zakazać wyjazdów na mecze ligowe, bo od tego jest Komisja Ligi Ekstraklasy. Ta z kolei nie może nałożyć kary za wydarzenia ze środy, bo nie była organizatorem tego meczu. 

Polecamy

Komentarze (152)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.