Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd Prasy

Marcin Szymczyk

Źródło:

07.03.2007 08:20

(akt. 23.12.2018 20:17)

Dzisiejsze media nie zostawiają suchej nitki na zawodnikach Legii. Krytyka jest niestety zasłużona. Oto kilka tytułów prasowych: Dziennik - "Matusiak ma następców" ; Fakt - "Klęska Mistrzów" ; Gazeta Wyborcza - "Klęska rezerwowych" ; Przegląd Sportowy - "Zabójcza końcówka" ; Super Express - "Lider rozjechał Legię" ; Życie Warszawy - "Naprawdę ważny mecz za 11 dni".
Przegląd Sportowy - Obserwatorzy zwracali uwagą na grę napastników - Carlo Costly'ego, Bartłomieja Grzelaka i Piotra Włodarczyka. O ile ten pierwszy postawą udowodnił, że kibice w Bełchatowie mogą mieć z niego pociechę, to legioniści rozczarowali. Wprawdzie nie marnowali seryjnie dogodnych sytuacji, jak miało to miejsce w potyczce z Craccwią, ale i do nich nie dochodzili. Walczyli, starali się, ale większego zagrożenia pod bramką Łukasza Sapeli nie stworzyli. Najlepszą okazję do zdobycia gola zmarnował lewy obrońca, Tomasz Kiełbowicz. W końcówce pierwszej połowy oddał dobry strzał, ale piłka minęła bramkę.. W drugiej części gry tempo nieco spadło. Ale w 78. minucie Marcin Komorowski wykorzystał niefrasobliwość Legii i dośrodkowanie Tomasza Wróbla, a wynik meczu ustalił dwie minuty póżniej Carlo Costly. Mimo porażki legioniści są już w dalszej części Pucharu. Życie Warszawy - Wczorajszy mecz z GKS pokazuje, jak duża jeszcze przepaść dzieli legijną młodzież od pierwszoligowych, nawet rezerwowych piłkarzy. Wszyscy, którzy widzieli spotkanie, mogli przekonać się, dlaczego trener Dariusz Wdowczyk przesunął z pierwszej do drugiej drużyny Artura Jędrzejczyka, a Adrian Paluchowski, czy 18-letni utalentowany Kamil Majkowski nawet nie dostali wcześniej szansy gry w I-ligowym zespole. Ich stroną boiska sunęło najwięcej ataków GKS. Na jedno w tym meczu narzekać na pewno nie można było. Walka trwała na całego. Po 10 minutach zakrwawioną koszulkę na czystą musiał zmienić legionista Mamadou Balde. Natomiast piłkarz GKS Mariusz Ujek tak bardzo chciał uratować piłkę, by nie wyszła na aut, że wyrwał ze śrubami barierkę odgradzającą boisko od trybun. Arbiter spotkania tak się przejął ambitną i ostrą grą piłkarzy, że w 17 minucie... podyktował rzut karny z kapelusza dla GKS. Uznał, że Herbert Dick sfaulował wschodzącą gwiazdę bełchatowskiej drużyny Carlo Costly'ego. Napastnik z Hondurasu ma w Bełchatowie zastąpić sprzedanego do Palermo Radosława Matusiaka. W pierwszym wiosennym spotkaniu ligowym, wygranym przez GKS 6:0 z Górnikiem Łęczna, Costly wszedł z ławki rezerwowych i zdobył dwa gole. Matka napastnika popłakała się ze szczęścia. Natomiast jego ojciec Alan Antony, który występował w reprezentacji Hondurasu podczas mistrzostw świata w 1982 roku, a od 1991 roku nie ogląda już spotkań piłkarskich, zaczął się zastanawiać, czy nie przyjechać do Polski i obejrzeć potomka w akcji. Costly zdobył wczoraj swoją trzecią bramkę w barwach GKS i trzeciąwtym spotkaniu dla Bełchatowa. Warszawskim kibicom pozostaje pocieszać się, że dziewięciu podstawowych piłkarzy Legii nawet nie było w Bełchatowie. Okazja do rewanżu nadarzy się już 18 marca, znów w Bełchatowie. Wtedy oba zespoły wystąpią w najsilniejszych składach, a stawką może być tytuł mistrzowski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.