News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Kosecki zaliczył wejście smoka

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.05.2013 08:43

(akt. 21.12.2018 15:24)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Lechią. Podkreślane są kolejne trzy punkty, ale i fakt, że legioniści nie zachwycili, że nie potrafili wykorzystać wielu sytuacji bramkowych. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Kosa zabrał Śląskowi Koronę; Gazeta Wyborcza - Melduje się Jakub Kosecki; Rzeczpospolita - Legia wciąż drży; Fakt - Wejście smoka Jakuba Koseckiego; Super Express - Kosa wszedł i wykonał zadanie.

Gazeta Wyborcza - Przed przerwą legionistom szło jak po grudzie, choć już w piątej minucie idealnej okazji nie wykorzystał Danijel Ljuboja - po jego strzale i interwencji bramkarza piłkę sprzed linii wybił jeden z obrońców. Serbski napastnik nie zdobył bramki w lidze już od 328 minut (ostatnie, 12. trafienie zaliczył w marcowych derbach z Polonią i w klasyfikacji najskuteczniejszych dogonił go już Robert Demjan z Podbeskidzia). - Jego grę oceniam pozytywnie, Ljuboja się starał, był aktywny, wychodził po piłkę. Wymagam od niego, żeby częściej był bliżej pola karnego rywali. On jest w Legii po to, by zdobywać bramki. A nie da się tego zrobić, nie stojąc w świetle bramki - mówił Urban. To było pierwsze 90 minut 35-letniego napastnika od derbów z Polonią pod koniec marca, ale decyzja w sprawie nowego kontraktu jeszcze nie zapadła. Przed przerwą legioniści mieli przygniatającą przewagę w posiadaniu piłki (71-29 proc.), ale niewiele z tego wynikało. W celnych strzałach było tylko 2:1.


Rzeczpospolita - Piłkarze Jana Urbana wygrali z Lechią 1:0 po bramce Jakuba Koseckiego. Kontuzjowany ostatnio pomocnik wszedł na boisko chwilę przed golem. W tryby Legii dostał się jednak piach, drużyna straciła rozpęd i gra byle do przodu - bez ładu i składu. Do tego nie dba o spokój, bo zamiast załatwić sprawę szybko i bezboleśnie dotrwać do końca spotkania, piłkarze marnują kilka okazji, wykorzystują jedną, a później drżą o wynik. Do końca sezonu pozostało pięć kolejek. Za tydzień Lech gra z Widzewem, Legia z Jagiellonią, a za dwa tygodnie czeka nas ligowy szczyt - w Warszawie spotkają się dwie najlepsze drużyny tego sezonu, by rozstrzygnąć, do kogo trafi tytuł.


Fakt - Bartosz Bereszyński został mistrzem Polski. Po wygranych meczach Lecha i Legii tylko te dwa zespoły mają szansę na tytuł. "Bereś" jesienią występował w zespole z Poznania, a od rundy wiosennej jest zawodnikiem stołecznej drużyny. Jeszcze ciekawszy wydarzeniem było pojawienie się prezesa Legii na Żylecie. W trakcie drugiej połowy niedzielnego meczu z Lechią Bogusław Leśnodorski na tej trybunie. Szef klubu wspólnie z największymi fanatykami dopingował drużynę. Pomoc z trybun bardzo przydała się piłkarzom.


Przegląd Sportowy Legia irytowała. Danijel Ljuboja cofał się po piłkę, rozkładał ręce, chciał grać, ale nie miał z kim. Bo lider był zbyt statyczny, jego zawodnicy nie wychodzili na pozycję, Miroslav Radović sprawiał wrażenie schowanego, dopiero w drugiej części gry, kiedy przeszedł do środka pola, zaczął brać na siebie odpowiedzialność. Zawodził Dominik Furman, który świetnie wypadł w pucharowym meczu ze Śląskiem Wrocław. Strata za stratą, mało podań do przodu - sam powinien wymagać od siebie dużo więcej. Wygrana Legii oznaczała, że bez względu na wynik swojego meczu po 25. kolejce ekstraklasy z mistrzostwem Polski żegna się Śląsk Wrocław. Nie miał już nawet matematczynych szans na obronę tytułu wywalczonego przed rokiem. 100. bramkę w historii wszystkich oficjalnych meczów Legii z Lechią zdobył wczoraj Jakub Kosecki. Drużyny z Warszawy i Gdańska spotykały się o tej pory 48 razy (40 w lidze i 8 razy w Pucharze Polski). Legia strzeliła 100 goli, Lechia 38.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.