News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Legia w końcu wygrała

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.04.2012 07:52

(akt. 21.12.2018 15:24)

Dzisiejsza prasa sportowa sporo miejsca poświęca meczowi Arki z Legią w Pucharze Polski. Podkreślany jest fakt, że legioniści w końcu wygrali i tym samym się przełamali, choć nie zrobili tego w wielkim stylu. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Legia w końcu wygrywa; Rzeczpospolita - Legia wygrała w Gdyni; Fakt - Legia jest jedną nogą w finale Pucharu Polski; Super Express - Mazurkiewicz sprawił Legii prezent; Sport - Doleciał i trafił; Gazeta Wyborcza - Legia bliżej Kielc

Przegląd Sportowy - Kibice w Gdyni byli wściekli. Nie na swoich piłkarzy, ale na sędziego Pawła Pskita. Ten rzeczywiście był nerwowy, mylił się, w obie strony, nie powinien pokazać pierwszej żółtej kartki Sławomirowi Mazurkiewiczowi, ale wyniku meczu nie wypaczył. Legia czy to w przewadze czy nie miała inicjatywę i była drużyną lepszą, choć swoją grą, szczególnie po przerwie, na kolana nie powaliła. Dla niej najważniejsze było zwycięstwo i cel osiągnęła. Gospodarze największe pretensje powinni mieć do siebie. Wyszli na boisko ze zdecydowanie zbyt dużym respektem dla występującego w eksperymentalnym składzie lidera ekstraklasy.


Rzeczpospolita - Zwycięstwo w pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski nie przyszło Legii łatwo. Arka prowadziła od 13. minuty po golu Sławomira Mazurkiewicza. Ale potem to właśnie od błędu tego piłkarza zaczęły się jej kłopoty. Mazurkiewicz w 33. minucie sfaulował w polu karnym Ismaela Blanco i został wyrzucony z boiska (miał już wcześniej żółtą kartkę). Karnego wykorzystał Blanco, w drugiej połowie gola na 2:1 zdobył Danijel Ljuboja. Rewanż za tydzień.


Super Express - Legia znów nie zachwyciła, a mimo to wygrała 2:1 z Arką Gdynia w pierwszym meczu 1/2 finału Pucharu Polski. Wszystko dzięki czerwonej kartce dla Sławomira Mazurkiewicza, która całkowicie zmieniła obraz gry. Teraz Legię czeka hit na szczycie Ekstraklasy i mecz z wiceliderem z Chorzowa. W tym spotkaniu na ławce zabraknie trenera Skorży, który za obraźliwe komentarze pod adresem arbitra w spotkaniu z Wisłą został zawieszony na dwa mecze.


Sport - Mecz obejrzała skromna, jak na jego rangę liczba widzów. Gospodarze bowiem ponownie nie mogli liczyć na wsparcie części swoich kibiców, którzy domagając się ustąpienia niektórych działaczy kontynuują ogłoszony na początku tego roku bojkot meczów rozgrywanych w Gdyni. Nie było również sympatyków gości, którzy mają zakaz wyjazdowy. Osłabiony zespół Arki niespodziewanie objął w 12 minucie prowadzenie. Po faulu Miroslava Radovicia na Bartłomieju Niedzieli i rzucie wolnym Jakuba Kowalskiego, obrońcy Legii wybili piłkę wprost na nogę Sławomira Mazurkiewicza, który pięknym wolejem pokonał Dusana Kuciaka. Pięć minut później słowacki bramkarz uchronił drużynę od utraty drugiego gola, broniąc uderzenie Marcina Radzewicza. W 26. minucie mogło być 1:1 - po prostopadłym podaniu Nacho Novo Michał Żyro znalazł się sam przed Maciejem Szlagą, ale po jego lobie piłka przeszła obok słupka. Siedem minut później był już remis. I jeszcze raz w roli głównej wystąpił Mazurkiewicz, który sfaulował w polu karnym Ismaela Blanco i argentyński napastnik wykorzystał jedenastkę. W tej sytuacji gospodarze stracili nie tylko bramkę, ale również swojego kapitana, który ukarany został drugą żółtą kartką. Biorąc pod uwagę doliczony czas gry gdynianie przez godzinę musieli radzić sobie w osłabieniu.


Gazeta Wyborcza - Na lewą obronę wrócił Tomasz Kiełbowicz, który w tym sezonie w ligowym meczu jedyny raz na tej pozycji wystąpił w 11. kolejce ­ z Widzewem. 36-letni weteran Legii przegrał rywalizację z Jakubem Wawrzyniakiem i koszulkę z elką zakładał głównie w PP. Jednak wobec gigantycznych kłopotów przed meczem z Ruchem ­ za kartki wypadli prawi obrońcy Jakub Rzeźniczak i Artur Jędrzejczyk oraz środkowy pomocnik Janusz Gol ­ Kiełbowicz ma wyjść w sobotę w pierwszej jedenastce. Potrzebuje ogrania i meczowego rytmu, dlatego wczoraj grał 90 minut. Kiedyś miał wiele asyst, bo niemal perfekcyjnie wykonywał rzuty rożne, a z wolnych potrafił zdobywać bramki. W środę przypomniał sobie o tym w 74. min, gdy kapitalnie dośrodkował na głowę Ljuboi. To drugi w tej rundzie gol dla Legii po stałym fragmencie. Po odejściu Macieja Rybusa dośrodkowania Radovicia czy Rafała Wolskiego nie były zagrożeniem dla rywali. Kopnięcia Kiełbowicza ze stojącej piłki mogą być jednym z atutów Legii w starciu z Ruchem. Zespół Skorży musi ich szukać jak najwięcej, bo w Gdyni znowu nie pokazał solidnej, mistrzowskiej formy.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.