prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Legia wciąż niepokonana!

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.04.2022 09:16

(akt. 04.04.2022 09:20)

Prasa sportowa po meczu z Lechią Gdańsk podkreśla znakomitą dyspozycję Pawła Wszołka oraz fakt, że dla Legii był to już siódmy ligowy mecz z rzędu bez porażki. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Udowadnia, że nie tracił czasu; Fakt - Grał jak nowo narodzony; Gazeta Polska Codziennie - Kolejna wygrana; Super Express - Wszołek obudził Legię; Sport - Legia wciąż niepokonana.

Fakt - Legionista Pawet Wszołek w dziewiątym meczu w tym sezonie ekstraklasy strzelił czwartego gola, miał asystę, był najlepszy na boisku w starciu z Lechią. Chciał pomóc Legii piąć się w tabeli i właśnie to robi! Wszołek zdecydował się na półroczne wypożyczenie z Unionu Berlin do Legii, by znów regularnie grać. Chciał udowodnić, że wcale nie szedł w dół w berlińskim klubie, mimo że w ogóle w nim nie występował, i to mu się znakomicie udaje! Mistrz Polski zaufał jemu, on zaufał człowiekowi, którego zna świetnie - trenerowi Aleksandarowi Vukoviciowi, za którego poprzedniej kadencji przeżywał przy Łazienkowskiej świetny okres. Obaj na tym korzystają, zespół pnie się w górę tabeli, a Wszołek pokazuje władzom Unionu, że warto spojrzeć na niego przychylniejszym okiem, kiedy latem wróci do Berlina.

Gazeta Polska Codziennie - Legia zagrała najlepszy mecz od września. Mistrzowie Polski fantastycznie przepracowali dwutygodniową reprezentacyjną przerwę. W składzie na Lechię „Vuko" znalazł miejsce tylko dla trzech piłkarzy, z którymi nie trenował w ostatnim czasie. Byli nimi kadrowicz Czesława Michniewicza, Mateusz Wieteska, reprezentant Mauritiusu Lindsay Rose, a także Czech Tomas Pekhart, który ze zgrupowania wrócił sfrustrowany porażką w półfinale baraży o mundial ze Szwecją. W bramce zagrałby pewnie także Cezary Miszta, ale z meczów młodzieżówki wrócił z kontuzją. Najlepsi na boisku zdecydowanie byli dwaj piłkarze, którzy ostatnie dwa tygodnie spędzili na treningach w Legia Training Center. Na skrzydłach szaleli Artur Jędrzejczyk z lewej strony i Paweł Wszołek z prawej.- Jędrzejczyk to najlepszy obrońca w Ekstraklasie i gdyby był zdrowy, to byłby w mojej kadrze. Wśród polskich piłkarzy nie ma na prawe wahadło takiego piłkarza jak Wszołek, który doskonale wie, jak trzeba grać na tej pozycji. Gdyby nie miał półrocznej prze¬rwy w grze, to powołałbym go do reprezentacji - mówił przed meczami ze Szkocją i Szwecją trener Michniewicz.

Przeciwko Lechii obaj zagrali tak, jakby chcieli pokazać selekcjonerowi, że nie powinien rezygnować z nich w kontekście mistrzostw świata w Katarze. Jędrzejczyk i Wszołek grali na wysokiej intensywności. Nie bali się wchodzić w pojedynki. Imponowali szybkością i dobrymi dośrodkowaniami. W 15. min „Jędza" był bliski zdobycia bramki, ale jego strzał świetnie obronił Dusan Kuciak. W 29. min było l:0 po tym, jak Wszołek przepchnął się przed obrońcę, a potem wepchnął piłkę do siatki między nogami Kuciaka. Niecodzienną asystą przy tej bramce popisał się Wieteska, który zagrał crossa na kilkadziesiąt metrów prosto pod nogi kolegi z zespołu. Legia atakowała z wielkim rozmachem.

Przegląd Sportowy - Kiedy w styczniu opowiadał, że nie zmarnował ostatniego pół roku w Berlinie, wielu miało prawo nie dowierzać. W końcu wystąpił w niemieckim klubie zaledwie raz, w większości spotkań nie był nawet w kadrze meczowej. Miał świadomość, jak jest postrzegany, jednak niczego nie chciał deklarować. Wierząc, że trudne miesiące, podczas których musiał mierzyć się ze swoimi emocjami, wzmocniły jego charakter, rozpoczął pisać swoją nową historię w Legii. Dziś można już stwierdzić, że jest to opowieść potwierdzająca jego zapowiedzi. Paweł Wszołek z marszu stał się czołową postacią Legii: w dziewięciu występach strzelił cztery gole, dołożył dwie asysty. Ma spory wpływ na awanse mistrzów Polski w tabeli, wygrana w meczu z Lechią to w dużym stopniu jego zasługa. Najpierw popisał się czujnością i sprytem, gdy w pierwszej połowie świetnie wybiegł do długiego podania od Mateusza Wieteski, zgrał piłkę głową, ogrywając przy tym Mario Maloćę, pobiegł z nią w pole karne i z dużym spokojem, strzałem lewą nogą pokonał Duśana Kuciaka. Po zmianie stron był bohaterem drugiego planu - to on przeprowadził akcję prawym skrzydłem i idealnie podał do Tomaśa Pekharta, który strzelił na 2:0.

Super Express - W tym sezonie Legia nie rozpieszcza kibiców, ale przeciwko Lechii zagrała dobre spotkanie. Szczególnie w pierwszej połowie jej dominacja nie podlegała dyskusji. Mistrz Polski wygrał 2:1, ale do końca musiał drżeć o wynik. Bohaterem był pomocnik Paweł Wszołek, który strzelił gola i zanotował asystę. Dla stołecznej drużyny to siódmy z rzędu mecz w lidze bez porażki. Od początku spotkania gospodarze narzucili wysokie tempo i przeprowadzili szturm na bramkę Lechii. To była nawałnica z ich strony. - Ciężar, który wcześniej nosiliśmy, wyraźnie spadł nam z szyi - powiedział po spotkaniu trener Aleksandar Vukovic.

Bramkarz Dusan Kuciak udanymi interwencjami ratował kolegów z opresji. W końcu sposób na niego znalazł Paweł Wszołek, który otrzymał świetne podanie od Mateusza Wieteski. Wszołek po golu pokazał serduszko. Lechia miała dużo szczęścia, że w tej części straciła tylko jedną bramkę. Po godzinie gry do siatki trafił Tomas Pekhart, który wykorzystał dośrodkowanie Wszołka. Po chwili pomocnik stołecznego zespołu opuścił boisko, bo miał problemy z mięśniem dwugłowym. W końcówce Lechia za sprawą Łukasza Zwolińskiego strzeliła kontaktowego gola i efekcie w ostatnich minutach nie brakowało na Łazienkowskiej dramaturgii. - Z naszej strony jest olbrzymia frustracja, że nie udało się wywieźć punktu - przyznał niepocieszony Tomasz Kaczmarek, trener Lechii.

Sport - Legia Warszawa zanotowała siódmy mecz ligowy z rzędu bez porażki. W ostatnim sobotnim meczu 27. kolejki PKO Ekstraklasy pokonała Lechię Gdańsk 2:1. Gospodarze pierwszego gola strzelili po ładnej akcji. Rewelacyjnym długim podaniem popisał się Wieteska. Piłka trafiła do Wszołka. Skrzydłowy Legii zdołał przepchnąć Malocę. Następnie sprytnym strzałem po ziemi pokonał Kuciaka. W drugiej połowie Wszołek ponownie dał o sobie znać. Celnym dośrodkowaniem z prawej strony znalazł Pekharta. Czech oddał strzał głową z bliskiej odległości i podwyższył prowadzenie gospodarzy.

Końcówka meczu dostarczyła nam jeszcze emocji. Durmus posłał futbolówkę z prawego skrzydła. W polu karnym się zakotłowało, a najlepiej odnalazł się w tej sytuacji Zwoliński. Napastnik Lechii z bliskiej odległości zdobył bramkę kontaktową. Jednak więcej goli nie padło i zawodnicy Legii zdobyli komplet punktów.

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.