News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Legia z Pucharem Polski!

Igor Kośliński

Źródło: Legia.Net

04.05.2015 07:54

(akt. 21.12.2018 15:23)

Poniedziałkowa prasa sportowa opisuje finał Pucharu Polski. Podkreśla się wyjątkowość atmosfery sobotniego spotkania, świetnych opraw na trybunach oraz charakter i walkę do końca w wykonaniu legionistów. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Mistrz ograł pretendenta w finale marzeń; Super Express - Legia goła i wesoła; Fakt - Wyśmiewany Sagan załatwił Legii puchar; Polska the Times - "Wojskowi z 17. pucharem w historii"; Gazeta Wyborcza - Wyszarpany puchar Legii.

Przegląd Sportowy: Starcie gigantów – zarówno na boisku, jak i na trybunach. Najczęściej padające pytanie: czy będzie spokój, czy kibice czegoś nie zrobią. Robią, ale wspaniałe wrażenie. Oprawy, doping, widowisko przez duże „W”. Pierwszy budzi się Lech. Systematycznie przejmuje inicjatywę. Legioniści grają źle – wolno, niedokładnie, popełniają błąd za błędem. Kolejorz stara się to wykorzystać, ale Dušan Kuciak broni fenomenalnie. Pokonuje go jednak kolega z drużyny, Tomasz Jodłowiec. 10 tys. ludzi w niebieskich koszulkach szaleje z radości. Jodłowiec jest w piekle, ale jak wiadomo, z niego najbliżej do nieba. (..) Maciej Gostomski nie sięga piłki, ta trafi a w defensywnego pomocnika i wpada do bramki. Bramkarz Lecha biega i protestuje, że był faulowany przez Marka Saganowskiego. Nic takiego nie miało miejsca, gol zostaje uznany. Gramy od nowa. (...) Tomasz Brzyski strzela, wychodzi mu całkiem niezła asysta, Saganowski dokłada nogę, piłka wtacza się do bramki. (..) 36-letni napastnik mistrzów kraju, ostatnio niemiłosiernie krytykowany przez kibiców, drze się wniebogłosy. Szał radości, Legia się odradza, to ona prowadzi. I gra trzy klasy lepiej, niż przed przerwą. Lech reaguje źle, jakby zrezygnował.

 

Super Express: Ten dzień wszyscy sympatycy Legii Warszawa zapamietają na długo. „Wojskowi” w finale Pucharu Polski pokonali na Stadionie Narodowym 2:1 odwiecznego rywala – Lech Poznań. Już w szatni piłkarze ze stolicy zrzucili ubrania, tańczac radośnie ze zdobytym trofeum. (...) Świetne widowisko na trybunach stworzyli również kibice. Tym razem obyło się bez burd, których obawiała się policja. Były za to piękne kartoniady, gorący doping i atmosfera wielkiego piłkarskiego święta.

 

Fakt: Legioniści zaczęli spotkanie bardzo źle. Szybko stracili gola, byli nieporadni w obronie i ataku. Jeszcze przed przerwą, po koszmarnym błędzie bramkarza Lecha Macieja Gostomskiego (27 l.), wyrównał Tomasz Jodłowiec (30 l.). Reprezentant Polski przeszedł dziś drogę z piekła do nieba, bo wcześniej strzelił gola samobójczego. Mistrzowie Polski po przerwie przycisnęli, a szał radosci na trybunie fanów z Warszawy słychać było po golu najstarszego na boisku Saganowskiego. Tą bramka doświadczony napastnik chyba ostatecznie przekonał działaczy, że warto przedłużyc z nim kontrakt na kolejny sezon.

 

Gazeta Wyborcza: W obecności 45 tys. kibiców obu drużyn Legia wygrała Puchar Polski, pokonując Lecha 2:1. Ale nie zachwyciła. Najlepszym zawodnikiem meczu był jej bramkarz Dusan Kuciak. W podstawowym składzie Legii po Stadionie Narodowym biegali piłkarze, którzy zagrali w sumie 351 meczów w europejskich pucharach. Lech miał wielokrotnie mniejsze międzynarodowe obycie - jego zawodnicy zagrali łącznie tylko 66 razy w Europie, czyli tyle, ile trzech rezerwowych warszawskiej drużyny wprowadzonych w drugiej połowie przez Henninga Berga. Może to zdecydowało, że to mistrzowie kraju wygrali finałową szarpaninę z Lechem, choć przeżywali w czasie gry kryzysy i wcale nie byli drużyną lepszą.

 

Polska The Times: Wprawdzie zaczęło się efektownie, ale głównie dzięki oprawom obu drużyn. Zza każdej z bramek Lecha i Legię dopingowało mniej więcej po dziesięć tys. fanów. Ci z Warszawy koło południa zebrali się przy Łazienkowskiej i stamtąd m.in. przez Most Poniatowskiego przeszli na Stadion Narodowy. Poznaniacy natomiast przyjechali ośmioma pociągami. Gdy szliśmy na stadion jeszcze przed południem, stacja Warszawa-Stadion była obstawiony służbami prewencji. Nawet podczas mistrzostw Europy trzy lata temu nie było tyle policji, co podczas starcia Lecha z Legią. Bezpiecznie było nawet w przejściu na trybunę prasową. - Zabezpieczamy każde możliwe przejście, którym kibice mogą próbować się przedostać - rzucił uzbrojony po zęby funkcjonariusz. Na zapobieganiu się skończyło. On i reszta nie musieli się wysilać. Jeśli pojawiły się jakieś problemy, to kibice rozwiązywali je we własnym gronie.

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.