prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Mistrz nabiera rozpędu

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

22.10.2020 08:55

(akt. 22.10.2020 08:57)

Czwartkowa prasa sportowa skupia się na rozgrywkach Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Spotkaniu Legii ze Śląskiem poświęcone jest mało miejsca. Podkreślane są takie fakty jak zasłużone zwycięstwo mistrzów Polski oraz przebudzenie legionistów. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Mistrzowie nabierają rozpędu; Super Express - Mistrz się obudził; Gazeta Wrocławska - Śląsk nie odczarował Legii; Gazeta Wyborcza - Legia bliżej lidera.

Przegląd Sportowy - Co się odwlecze, to nie uciecze - w myśl tego powiedzenia zagrali mistrzowie Polski z klubem z Wrocławia. W pierwszej połowie atakowali, byli przy piłce przez 70 procent czasu, ale z dziesięciu strzałów tylko jeden był celny. Do tego snajper Tomas Pekhart nie trafił w piłkę, będąc cztery metry przed bramką gości, a Michał Karbownik strzelił w słupek. W grze zespołu Czesława Michniewicza mogło podobać się wiele - od odbioru przez wyprowadzenie piłki spod pressingu gości, akcje jedną i drugą stroną, wygrane pojedynki, dominacja w środku. Brakowało dwóch rzeczy: celnych strzałów i dokładnego podania w okolicach bramki Slaska. Dominacja i przewaga zespołu ze stolicy na tle bezbarwnej drużyny z Wrocławia była wyraźna.

Zaraz na początku drugiej jeden z obrońców wybił na oślep piłkę. Tę przejął Josip Juranović. Nie podbiegł do niego żaden z rywali, więc kopnął w kierunku bramki i strzelił pięknego gola. Legioniści się nie zatrzymali - kontrolowali spotkanie i po błędzie Putnocky’ego Pekhart trafił na 2:0. Niecały kwadrans przed końcem ciśnienie wszystkim podniósł Artur Jędrzejczyk, po którego błędzie Śląsk zdobył bramkę. Ale kolejne minuty pokazały, że to był tylko wypadek przy pracy.

Super Express - Piłkarze Legii nie zmarnowali szansy i pokonali na Łazienkowskiej Śląsk 2:1 w zaległym meczu 5. kolejki. W końcówce zrobiło się nerwowo po fatalnej stracie gola przez gospodarzy. To druga wygrana mistrzów Polski z rzędu w lidze pod wodzą nowego trenera Czesława Michniewicza. Mistrzowie Polski przebudzili się i ruszyli w pościg za czołówką. Legia wygrała zasłużenie, ale długo z jej gry nic nie wynikało. W pierwszej połowie wymarzoną okazję miał Tomas Pekhart. Ale mając przed sobą pustą bramkę fatalnie skiksował. Michał Karbownik trafił w tej części w słupek, a ładne uderzenie Pawła Wszołka wybronił bramkarz Śląska. Druga część zaczęła się wyśmienicie dla gospodarzy. Kapitalną bramkę zdobył Josip Juranović. Chorwat uderzył technicznie lewą nogą zza pola karnego. Później Pekhart już się nie pomylił i pewnie posłał piłkę do siatki wrocławian. To siódmy gol Czecha w tym sezonie. Jest liderem najlepszych strzelców w ekstraklasie.

Gazeta Wrocławska - Piłkarze Śląska Wrocław do stolicy jechali po wstydliwej porażce z Wisłą Płock na jej terenie. WKS przegrał tamto spotkanie 0:1, nie stwarzając sobie właściwie ani jednej 100 proc. okazji, nie licząc sytuacyjnego strzału Roberta Picha w poprzeczkę. To o tyle martwiące dla trenera Vitezslava Lavicki, że Czech już dawno nie miał tak dobrej sytuacji kadrowej. Z gry wyłączeni są obecnie tylko Adrian Łyszczarz i Patryk Janasik. Cała reszta jest do jego dyspozycji. Na domiar złego następny mecz wrocławianie rozgrywali trzy dni później i to z Legią w Warszawie, gdzie nie wygrali ligowego starcia od 2011 roku.

Lavicka nie kombinował. Przywrócił do wyjściowej jedenastki Lubambo Musondę, który w Płocku nie zagrał, bo był po zgrupowaniu kadry Zambii i długiej podróży. Na ławkę powędrował Bartłomiej Pawłowski. Legia przed meczem ze Śląskiem gościła Zagłębie Lubin, z którym wygrała 2:1. Trener Czesław Michniewicz posłał więc do boju dokładnie tę samą jedenastkę. Śląsk rozpoczął ten mecz od zakładania wysokiego pressingu, zmuszając gospodarzy do gry dłuższymi podaniami. Niemniej wrocławianie mogli się cieszyć, że do przerwy wynik był bezbramkowy. Legia miała 70 proc. posiadania piłki i stworzyła sobie trzy dogodne okazje. Najpierw Tomas Pekhart nie trafił w piłkę stojąc na trzecim metrze, potem Michał Krabownik obił w słupek, a jeszcze później Paweł Wszłoek zamiast podać do będącego na czystej pozycji Waleriana Gwilii oddał strzał z ostrego kąta, z którym poradził sobie Matus Putnocky. Drugą połowę Legia rozpoczęła konkretniej - w 46 min Josip Juranović pięknym mierzonym strzałem zza pola karnego nie dał szans bramkarzowi Śląska. To zmusiło wrocławian do zmiany nastawienia i odważniejszych ataków, ale brakowało w nich błysku. Nie było piłkarza, który indywidualną akcją stworzyłby przewagę, dał impuls.

Gazeta Wyborcza - W środę to legioniści byli zespołem zdecydowanie lepszym. Przed przerwą brakowało mu jednak skuteczności. Chociaż w pierwszej połowie mistrzowie Polski oddali aż 11 strzałów, to tylko 1 z nich był celny. Dlatego najgroźniej pod bramką Matusa Putnocky'ego było wtedy, gdy piłka nie leciała w jej kierunku.

Drużyna Michniewicza wyszła na prowadzenie w 46. minucie, kiedy świetnym uderzeniem sprzed pola karnego popisał się Josip Juranović. W 73. minucie gospodarze prowadzili dwoma golami. Po zagraniu Luquinhasa z lewej strony Putnocky odbił piłkę przed siebie, gdzie czekał na nią Pekhart, który bez problemu zdobył 7. bramkę w sezonie. Kiedy wydawało się, że Legia pewnie wygra ze Śląskiem, fatalny błąd popełnił Artur Jędrzejczyk. Doświadczony obrońca, wyprowadzając piłkę, podał wprost pod nogi Fabiana Piaseckiego, który bez problemu pokonał Artura Boruca w sytuacji sam na sam. Ostatecznie Legia wygrała mecz 2:1, dzięki czemu awansowała na 4. miejsce w tabeli. Zespół Michniewicza ma na koncie 6 meczów i 12 punktów. Śląsk ma zaś jedno spotkanie rozegrane więcej i z 10 punktami zajmuje 6. miejsce.

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.