News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Mistrz nadal w grze

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.03.2015 12:25

(akt. 21.12.2018 15:23)

Piątkowa prasa sportowa o meczu Śląska z Legia pisze w różnych tonach. Jedni narzekają na poziom, drudzy zachwycają się poziomem emocji oraz grą kombinacyjną Dudy z Masłowskim. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Mistrzowie Polski grają dalej; Super Express - Kuciak zatrzymał braci Paixao; Fakt - Zdecydowały rzuty karne; Gazeta Wyborcza - Jest plan na Legie bez Miroslava Radovicia.

Przegląd Sportowy - To była bitwa. Czasem na noże, ze zwrotami akcji, kontrowersyjnymi sytuacjami. Piłkarze raz strzelali ostrą amunicją, czasem też ślepakami, ale każdy, kto wybrał się wczoraj na stadion Legii, nie żałował. Może nie było dużo futbolu na wysokim poziomie, ale na brak emocji nikt nie narzekał. Jedno było pewne: obie drużyny chciały awansować, nikt nie miał zamiaru odpuszczać. Legia szybko strzeliła gola (Michał Kucharczyk), ale ze spalonego. Śląsk odpowiedział, nieco przypadkiem i po niefortunnej interwencji Kuciaka, który wybił piłkę prosto pod nogi Petera Grajciara. Słowak pokonał rodaka i w tym momencie goście byli w półfinale.


Zdobyta bramka wzmocniła gości psychicznie. Uwierzyli, zaangażowaniem, grali bardzo agresywnie, a do tego skutecznie. Przez 30 minut, poza nieuznanym golem Kucharczyka, legioniści nie oddali celnego strzału. Mnożyły się błędy, czy to w ofensywie, czy przy wyprowadzaniu piłki, często takie, które na tym poziomie nie miały prawa się przytrafić. Legia była nerwowa, a to Kuciak źle trafiał w piłkę, Dominik Furman gubił ją przed własnym polem karnym, a Orlando Sa przegrywał kolejny pojedynek z obrońcami Śląska. Drużyna Tadeusza Pawłowskiego kontrolowała to spotkanie. Przy odrobinie szczęścia i skuteczności mogła prowadzić wyżej. Była mądrze ustawiona, formacje blisko siebie, asekuracja, wspomniana agresja - w ten sposób niwelowała atuty gospodarzy. Legioniści, jeśli czymś potrafili zaskoczyć, po indywidualnej akcji zagraniu Kucharczyka. Pozostali, w mniejszym lub większym stopniu, zawodzili. Jak Orlando Sa, słusznie zdjęty przez Henninga Berga w przerwie spotkania. Inna sprawa, że koledzy zbytnio mu nie pomagali, chowali się na własnej połowie, z rzadka podając Portugalczykowi. Jego miejsce zajął Michał Żyro i znowu potwierdził, że Puchar Polski, to jego ulubione rozgrywki (15. mecz, 9. gol). Ładnym, technicznym strzałem pokonał Jakuba Wrąbela.


Super Express - Słaba, bezproduktywna - tak wyglądała wczorajsza gra Legii w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski. Mimo to mistrzowie Polski awansowali do kolejnej rundy, choć potrzebowali do tego rzutów karnych. Tu dwa razy pojedynki z Dusanem Kuciakiem przegrali bracia Marco i Flavio Paixao. Mistrzowie Polski zagrają ze zwycięzcą dwumeczu Podbeskidzie - Piast (pierwszy mecz 2:1).

Fakt - Nie wychodziło im nic, z czego goście skrzętnie skorzystali. Po raz kolejny winę za straconego gola ponosi Duszan Kuciak. Słowak wystawił piłkę Peterowi Grajciarowi, a ten wykorzystał prezent. Zirytowana publiczność ze zdziwieniem przyjęła zejście z boiska Orlando Sa (27 l.), którego po przerwie zmienił Michał Żyro. Wejście Żyry ożywiło grę Legii. Skrzydłowy doprowadził do remisu i po raz drugi uciszył fanów z Wrocławia. Zdobył bowiem bramkę również w pierwszym spotkaniu (1:1). Ostatecznie po przeciętnym, ale bardzo emocjonującym spotkaniu do półfinału awansowali mistrzowie Polski.


Gazeta Wyborcza - Spora musiała być frustracja Henninga Berga spowodowana tym, jak mało Legia mogła zrobić w ataku, skoro już w przerwie meczu ze Śląskiem zdecydował się na zdjęcie z boiska jedynego napastnika. Zrobił to jednak z dużą korzyścią dla zespołu. Legia pokonała Śląsk w rzutach karnych 3:1 (po 120 minutach był remis 1:1) i awansowała do półfinału Pucharu Polski.


To wyjątkowy ruch szkoleniowca, bo niewielu na jego miejscu zdecydowałoby się na ściągnięcie snajpera, gdy trzeba gonić wynik. Tymczasem wystarczyło kilka minut drugiej połowy, by zamiast Legii w letargu dostrzec zespół agresywny, szybko i skutecznie rozgrywający akcje. I to jakie! Masłowski z Dudą, cofając się w środkową strefę, wykorzystywali przewagę liczebną Legii, co chwilę znajdując sobie miejsce. Nie ma drugiego klubu w Polsce, który w środku pola miałby dwóch piłkarzy jednocześnie kreatywnych, inteligentnych i mobilnych. Współpraca Masłowskiego z Dudą opierała się na ciągłym ruchu, uciekaniu od stoperów, pressingu i stwarzaniu przewagi tam, gdzie jest najlepsza ku temu okazja.

 

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.