prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Mogą świętować

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

26.04.2021 12:00

(akt. 26.04.2021 12:11)

Poniedziałkowa prasa sportowa po meczu Lechii z Legią jest zgodna - legioniści są o krok od tytułu mistrzowskiego i mogą powoli zacząć świętować. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Mogą świętować, Czeski krok do tytułu; Super Express - Legia wygrała w śnieżycy; Fakt - Legia o krok od tytułu; Sport - Coraz bliżej mistrzostwa;

Przegląd Sportowy - Mistrzowie Polski mieli dużo problemów, aby zaskoczyć dobrze poukładany zespół gospodarzy. Lechia popełniła tak naprawdę jeden, ale bardzo kosztowny błąd. Legia jest już tylko krok od tytułu, gdańszczanie zachowali szansę na czwartą lokatę.

- Braki kadrowe, szczególnie w linii obrony, udało się tuszować, ale niestety dzisiaj nasza gra w defensywie kuleje. Nie jestem czarodziejem, pięciu takich zawodników, jak Tobers, Nalepa, Makowski, Kubicki czy Saief nie zastąpię od razu - mówił tuż po przegranym (0:3) meczu z Lechem Piotr Stokowiec. Opiekun Biało-Zielonych nie mógł przejść po tym starciu do porządku dziennego. Na szczęście dla niego, zgodnie z prognozami, w niedzielę miał większy wybór przy ustalaniu składu, co było widać już po wyjściowej jedenastce. Znalazło się w niej miejsce dla Jarosława Kubickiego i Tomasza Makowskiego. Kenny Saief i Kristers Tobers usiedli na ławce rezerwowych.  Wyniki pozostałych spotkań tej kolejki ułożyły się dla Lechii korzystnie. Przegrana Śląska Wrocław (0:2 z Rakowem) i podział punktów w starciu Zagłębia z Piastem (2:2) sprawiły, że gdańszczanie zachowali duże szanse na zajęcie czwartego miejsca, a to może w tym sezonie zagwarantować start w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Z kolei Legia powoli może się szykować do drugiej koronacji z rzędu. Pogoń niespodziewanie przegrała ze Stalą (0:1). Wojskowym może tak naprawdę zagrozić tylko Raków. Niedawno Legia bezbramkowo zremisowała z Lechem i Cracovią.

Po 45 minutach i w Gdańsku było 0:0. W przerwie obaj trenerzy postanowili zareagować. Przemysław Małecki (zastąpił zawieszonego Czesława Michniewicza) wprowadził na boisko Rafaela Lopesa, który zdobył zwycięską bramkę z Piastem, z kolei Stokowiec zdjął mało produktywnego Josepha Ceesaya. Szweda zastąpił Mykoła Musolitin. W 59. minucie blisko zdobycia swojej jedenastej bramki był Flavio Paixao. Portugalczyk trafił jednak w słupek. Niecałe dziesięć minut później solową akcją popisał się Luquinhas. W pierwszej chwili Jarosław Przybył nie odgwizdał faulu Mario Malocy na Brazylijczyku. Z pomocą przyszedł jednak VAR i arbiter zmienił decyzję. Lechia ambitnie walczyła o remis. W końcówce piłki meczowej nie wykorzystał Karol Fila.

Super Express - Wydawało się, że w Gdańsku nie padną bramki, a tylko same płatki śniegu. Majówka za pasem, a wczoraj murawa z zielonej w białą zmieniła się w kwadrans i potrzebna była pomarańczowa piłka. Nietypowa aura na Pomorzu nie pomogła piłkarzom, długimi momentami można było przysnąć w fotelu. Legia jednak wyszarpała zwycięstwo 1:0. Jedna - trzeba oddać, że piękna - akcja warszawskiego zespołu (z 33. min) zakończona strzałem Luqinhasa to było zdecydowanie za mało. Po przerwie również nie było kina akcji. To Lechia pierwsza poważnie postraszyła. I to dopiero w 59. min. Błąd popełnił Mateusz Hołownia, co powinien wykorzystać Flavio Paixao. Trafił jednak tylko w słupek. Śnieg oczywiście szybko stopniał i okazał się zdradliwy. Wślizg Mario Malocy okazał się zbyt długi. Chorwat zahaczył w polu karnym Luquinhasa, który wywalczył rzut karny. W 71. min pewnie wykorzystał go TomasPekhart. Piłkę meczową, szansę na remis, miał w doliczonym czasie gry Karol Fila, ale z pięciu metrów spudłował.

Fakt - Tomas Pekhart przerwał serię trzech meczów bez bramki. Najlepszy snajper ligi zapewnił Legii wygraną w Gdańsku. Mistrzowie Polski mieli sporo problemów, aby zaskoczyć dobrze poukładany zespół gospodarzy. nLechia popełniła tak naprawdę jeden, ale bardzo kosztowny błąd. Legia jest już tylko krok od tytułu, gdańszczanie zachowali szansę na czwartą lokatę. Zespół z Warszawy powoli może się szykować do drugiej koronacji z rzędu. Zwłaszcza że Pogoń niespodziewanie przegrała ze Stalą (0:1). Wojskowym może tak naprawdę zagrozić w teorii tylko Raków.

Sport - Legia drugi mecz z rzędu zakończyła jednobramkową przewagą. Bez Czesława Michniewicza na ławce trenerskiej mistrzowie Polski zaprezentowali się dobrze, a gola na wagę zwycięstwa po trzech meczach przerwy zdobył Tomasz Pekhart. W pierwszej połowie „Wojskowi” mieli widoczną przewagę. Gdańszczanie mieli problemy, aby wyjść z piłką po pole karne warszawian. Za to stołeczny zespół próbował strzelać, ale niewiele z tego wynikało, bo świetnie dysponowany był Duszan Kuciak. Słowackiego bramkarza najpierw próbował pokonać Filip Mladenović, później Luquinhas. W obu przypadkach golkiper świetnie interweniował. Swoją okazję miał również Mateusz Hołownia. Stoper, dla którego był to dopiero 6. mecz ligowy w tym sezonie, znalazł się w takiej sytuacji, po której Legia musiała objąć prowadzenie. Jednak były zawodnik Ruchu Chorzów źle złożył się do uderzenia i posłał futbolówkę wysoko ponad poprzeczką.

Po przerwie piłkarzy obu zespołów przywitał padający ze sporą intensywnością śnieg. W grze jednak niewiele się zmieniło. Zawodnicy grali spokojnie i wyczekiwali na nadarzające się okazję. Pierwsi zaatakowali gospodarze. Łukasz Zwoliński wyszedł sam na sam z bramkarzem po podaniu Flavio Paixao. Sytuacja wydawała się fantastyczna, ale Artur Boruc z dziecinną łatwością wygarnął piłkę spod nóg napastnika. Minęło kilka minut i ciężar gry przeniósł się pod bramkę Kuciaka. A tam w „16” niepotrzebnie Luquinhasa sfaulował Mario Maloca. W ten sposób Lechia, która długo szczelnie utrzymywała blok defensywy, straciła gola. Z „11” trafił Tomasz Pekhart.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.