News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Ostatki Nikolicia?!

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

29.08.2016 12:37

(akt. 21.12.2018 15:34)

Piłkarze Legii zgodnie z zapowiedziami pojechali do Chorzowa, aby wkroczyć na zwycięska ścieżkę i wygrali z Ruchem. Nie było widać dużej poprawy w stylu i jakości, ale dwie okazje na bramki udało się zamienić Nemanji Nikoliciowi, który zdaniem mediów żegna się z naszym klubem. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Legia łapie oddech; Sport - Ostatni pocałunek Węgra; Fakt - Niko ładnie się żegna; Super Express - Nie chcą Nikolicia, a on trafia; Gazeta Wyborcza - W końcu się przebudzili.

Przegląd Sportowy - Na zwycięstwo w lidze legioniści czekali cztery tygodnie, od wyjazdowej wygranej z Wisłą Płock (3:2). Zapowiadali, że po awansie do Ligi Mistrzów zejdzie z nich ciśnienie i zaczną grać na dobrym poziomie. Na pewno zrobili krok do przodu, choć nie ma czym się ekscytować. Przypomniał się Nemanja Nikolić, który wykorzystał podania Thibaulta Moulina i Tomasza Jodłowca. W najbliższych dniach przekonamy się, czy były to ostatnie gole strzelone dla legionistów. Reprezentant Węgier zdobył pierwsze ligowe bramki w tym sezonie, choć trzeba pamiętać, że grał mało, zaledwie 209 minut w sześciu kolejkach. Był niezbędny w kwalifikacjach do Champions League.


Sport - W pierwszej połowie Nikolić był w sytuacji sam na sam z Kamilem Lechem, ale przestrzelił. Kolejnej takiej okazji już nie zmarnował. Wcześniej otrzymał jeszcze świetne podanie od Thibaulta Moulina. Po trafieniu do siatki podbiegł w stronę fanów Legii i pocałował „eLkę” na koszulce. Możliwe, że był to jego... ostatni pocałunek w Legii, bo Węgier jest bardzo bliski przejścia do Maccabi Tel Awiw. Pod koniec drugiej połowy Nikolić wbiegł w pole karne i uderzył na bramkę, piłka zanim zatrzepotała w siatce odbiła się jeszcze od Rafała Grodzickiego. Dla Węgra, najlepszego strzelca poprzedniego sezonu, były to dopiero pierwsze gole w lidze zdobyte w tym sezonie (trafiał w eliminacjach Ligi Mistrzów i Pucharze Polski).


Fakt - Nemanja Nikolić w końcu przełamał się w ekstraklasie. Być może jednak jego dwa gole strzelone Ruchowi mogą być ostatnimi w barwach Legii. – Nie wiem, czy Nikolić zostanie z nami – przyznał po meczu trener Besnik Hasi.  Legia po wywalczeniu awansu do Ligi Mistrzów wyglądała w meczu z Ruchem o wiele lepiej niż w poprzednich. Mistrzowie Polski od początku kontrolowali przebieg spotkania i mieli kilka dogodnych sytuacji na strzelenie gola. Wykorzystali dwie, za sprawą Nikolicia, który do wczoraj strzelał w tym sezonie tylko w pucharach. Po pierwszym golu napastnik pobiegł w kierunku kibiców Legii, całując herb klubu. Nie wiadomo jednak, czy w najbliższych trzech dniach okienka nie zmieni klubu. Mocno zainteresowane jest nim Maccabi Tel Awiw, a sam piłkarz w każdej chwili może polecieć do Izraela, by dopiąć transfer.

Super Express - W żadnym innym klubie Ekstraklasy nie ma tylu zawodników wypożyczonych z Legii, co w Ruchu Chorzów. Wczoraj przeciwko swojemu klubowi zagrało w niebieskich barwach dwóch z nich. W ataku Jakub Arak, a na prawym skrzydle Kamil Mazek. Nie pomogli swojej drużynie. Legia znów grała tragicznie źle, ale wygrała na Śląsku 2:0 dzięki skuteczności supersnajpera Nemanji Nikolicia. – Raz nie upilnowaliśmy Nikolicia i stało się. Straciliśmy gola – ubolewał Mazek, który w 61. minucie jak na tacy wystawił piłkę Patrykowi Lipskiemu, ale na miejscu był Arkadiusz Malarz. Na boisku próbowali zagrozić Legii Mazek i Arak, a z ławki dopingowali kolegów Miłosz Cichocki i Łukasz Moneta, który w drugiej połowie wszedł na plac gry. Legia przed przerwą grała tak, że zęby bolały. Jednak mimo beznadziejnej postawy i tak wyszła na prowadzenie. Gola dla mistrzów Polski zdobył Nikolić, którego nie chcieli ani w angielskim Hull, ani we włoskiej Pescarze. Niechciany w innych krajach Węgier przy małej pomocy Rafała Grodzickiego dołożył drugie trafienie i mistrzowie Polski wygrali drugi mecz w Ekstraklasie w tym sezonie.


Gazeta Wyborcza - Legioniści od początku starali się przejąć inicjatywę. Zaczęli od ataków skrzydłami, ale o ile dzięki nim przedostawali się z piłką pod pole karne Ruchu, o tyle zagrożenia z tych stref nie stwarzali żadnego. Zdecydowanie groźniejsze, gdy atakowali środkiem. Tak właśnie było w 12. minucie, kiedy Michał Koj źle przyjął piłkę, a ta trafiła pod nogi Nikolicia. Węgier w sytuacji sam na sam z bramkarzem jednak przestrzelił. W bardzo podobnej sytuacji nie odnalazł się też dziesięć minut później, kiedy nie opanował piłki. Nie pomylił się dopiero za trzecim razem - wykorzystał prostopadłe podanie Thibaulta Moulina i nie dał szans Kamilowi Lechowi. Za czwartym też nie - w 76. minucie po raz drugi pokonał bramkarza Ruchu po tym, jak piłkę dograł mu Jodłowiec. Legia nie wykreowała sobie w Chorzowie wielu sytuacji, ale wygrała w pełni zasłużenie. Kontrolowała mecz, nie pozwalając gościom oddać nawet jednego celnego strzału na bramkę Arkadiusza Malarza. I trzeba napisać, że rozegrała jedno z lepszych spotkań w tym sezonie.


Przed drużyną Hasiego teraz dwa tygodnie odpoczynku. Ale odpoczynek to chyba złe słowo, bo Hasi już zapowiedział piłkarzom, że w trakcie przerwy na mecze reprezentacji trenować będą dwa razy dziennie.

Polecamy

Komentarze (33)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.