News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Polski duet daje wygraną Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

23.10.2017 11:35

(akt. 21.12.2018 15:34)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Wisły z Legią. Podkreślany jest następny gol Jarosława Niezgody i jego świetna, w kolejnym już spotkaniu, współpraca z Michałem Kucharczykiem. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Niezgoda daje życie Legii; Sport - Mistrz coraz wyżej; Fakt - Niezgoda wyrósł pod nosem; Super Express - Niezgoda i Malarz zawrócili Wisłę; Gazeta Wyborcza - 33 tysiące rozczarowań; Polska the Times - Polski duet znowu dał wygraną.

Przegląd Sportowy - Choć gra przed takimi meczami rozpoczyna się na długo, zanim sędzia gwizdnie pierwszy raz, tym razem trenerzy obu drużyn nie zaskoczyli siebie nawzajem wyjściowym składem. I Kiko Ramirez i Romeo Jozak wystawili dokładnie takie same jedenastki co w poprzedniej kolejce. Zresztą obaj nie mieli powodów do zmian, bo obie drużyny wygrały, co i w Krakowie oraz w Warszawie przyjęto z nadzieją na lepsze czasy.


Legia pod wodzą Jozaka częściej nastawia się na grę z kontry i tak samo chciała zaprezentować się w Krakowie. Pomógł jej w tym gol strzelony już w 22. minucie, który padł oczywiście po szybkim wypadzie. Krakowianie mozolnie budowali kolejny atak pozycyjny, gdy piłkę przejął Guilherme. Brazylijczyk zagrał do Krzysztofa Mączyńskiego, ten na lewo do Michała Kucharczyka, a wszystko uderzeniem z ostrego kąta wykończył Jarosław Niezgoda. W kilka sekund legioniści rozpoczęli akcję i ją zakończyli, a zaskoczeni obrońcy Wisły nie zdążyli odpowiednio zareagować. To nie była łatwa piłka. Po dośrodkowaniu Kucharczyka futbolówka odbijała się od murawy, a za Niezgodą biegł Pol Lonch. Hiszpan był jednak o ułamek sekundy spóźniony. Niezgoda po raz kolejny odpłaca się za zaufanie. Kiedy gra w podstawowym składzie – zawsze strzela gole. Tak było w tym sezonie już w trzech spotkaniach – mecz z Wisłą był czwartym takim przypadkiem w sezonie. Legia szuka napastnika na całym świecie, tymczasem on wyrósł jej tuż pod nosem.


Sport - Legii w ostatnich tygodniach w meczach wyjazdowych wiodło się fatalnie. W tym sezonie mistrzowie Polski punkty przywieźli jedynie z delegacji do Płocka. Pozostałe pięć spotkań na obcych stadionach przegrali. Wisła Kraków jednak od kilku lat to dla zespołu ze stolicy bardzo wygodny rywal. Od czterech lat „Biała gwiazda” nie strzeliła Legii gola na własnym stadionie. Od tego też czasu nie wygrała z warszawianami. W tej kwestii nic się po niedzielnym meczu nie zmieniło. Wisła grała nerwowo, łatwo traciła piłkę, starała się dostać pod bramkę rywali najprostszymi środkami, ale dobrze tym razem grał Michał Pazdan. Warszawianie z kolei potrafili wykorzystywać dziurę, jaka tworzyła się w środku pola gospodarzy. W 21. minucie przyniosło to efekt. Goście wyprowadzili bardzo szybką kontrę po rzucie wolnym dla Wisły. Guilherme podał do Krzysztofa Mączyńskiego, ten dobrze napędził akcję, lewym skrzydłem wypuszczając Michała Kucharczyka, który zagrał na dalszy słupek do Jarosława Niezgody, a ten bardzo dobrze zamknął akcję. Prowadzenie Legii było w pełni zasłużone, bo mistrzowie Polski rozgrywali najlepszy mecz pod wodzą chorwackiego trenera Romea Jozaka.


Fakt - Legia wraca na dobre tory. Mistrz Polski wygrywa drugi mecz z rzędu, znów trzy punkty daje mu Jarosław Niezgoda. W Krakowie wykorzystał dośrodkowanie Michała Kucharczyka i strzałem z ostrego kąta pokonał Michała Buchalika. Nie była to łatwa sytuacja. Łatwiejszą okazję do zdobycia gola w drugiej połowie miał Carlitos, ale tym razem Hiszpan zawiódł i trafił wprost w Arkadiusza Malarza. Krakowianie atakowali do samego końca, niesieni dopingiem rekordowej publiczności. Ale Legia mądrze się broniła. Krakowianie mieli rzut karny, jednak sędzia odwołał decyzję po konsultacji VAR.


Super Express - Piłkarze Białej Gwiazdy do starcia z mistrzami Polski przystępowali ze świadomością, że w przypadku zwycięstwa zrównają się punktami z liderującym Lechem i przełamią kompleks drużyny ze stolicy, z którą u siebie nie potrafili wygrać już od czterech lat. – Legia przegrała trzy kolejne wyjazdy i teraz musi zdobyć punkty. Ale i tak to my zwyciężymy – buńczucznie zapowiadał trener krakowian Kiko Ramirez. I rzeczywiście, Wisła stworzyła kilka kapitalnych okazji, ale klasą dla siebie był Arkadiusz Malarz, który wygrał pojedynek z Rafałem Boguskim, a po przerwie dwukrotnie w fenomenalny sposób zatrzymał najlepszego snajpera gospodarzy – Carlitosa. Od 21. minuty goście prowadzili. Błyskawiczną kontrę rozpoczął Guilherme, potem Krzysztof Mączyński zagrał do Michała Kucharczyka, a ten wzdłuż bramki podał do Jarosława Niezgody. Młody napastnik trafił do siatki. – Strzelałem z ostrego kąta. Dostałem świetne podanie od Michała i na tyle dobrze trafiłem w piłkę, że wpadła – cieszył się Niezgoda. Cichym bohaterem warszawskiej ekipy był Krzysztof Mączyński. Pomocnik, który mimo wcześniejszych deklaracji latem zamienił Wisłę na Legię, stał się w rodzinnym mieście wrogiem numer jeden. Przez 90 minut musiał się mierzyć z festiwalem przekleństw i nienawiści. „Mąka” wyszedł z tej próby charakteru zwycięsko. Zagrał najlepsze spotkanie w tej rundzie.

Gazeta Wyborcza - Nazywanie meczów Wisły z Legią „klasykami” to już trochę nadużycie. Bo czasy, kiedy obie drużyny dzieliły między siebie mistrzostwa Polski, dawno minęły i pewnie szybko nie wrócą. Mimo to w Krakowie ciągle czuć, że to nie jest mecz jak każdy inny. Średnio na trybunach przy Reymonta zasiada 13,5 tys. kibiców, ale przyjazd Legii ciągle jest dla nich silnym magnesem. Już w czwartek, 76 godzin przed meczem, krakowski klub ogłosił, że bilety zostały wyprzedane. A tak tłoczno jest tu rzadko – ponad 30 tys. osób na trybunach siedziało dopiero po raz czwarty w tym stuleciu. A dokładnie było ich 33 tysiące. Po meczu większosć była rozczarowana.


Polska the Times - Wydawało się, że w tej akcji legionistom znowu czegoś zabraknie. Krzysztof Mączyński jakby trochę za mocno podał piłkę do Michała Kucharczyka. 26-letni skrzydłowy uciekł do końcowej linii boiska. Zerknął jednak, czy w polu karnym Wisły Kraków nie ma jakiegoś kolegi, który ruszył z nim do kontry. Był i to jego bardzo dobry kolega – Jarosław Niezgoda. Kucharczyk zagrał do niego, choć i tu przez moment wyglądało, że podanie będzie za mocne. Było idealne, a Niezgoda wyprowadził gości na prowadzenie. – Dobrze nam się współpracuje na boisku i poza nim. Czasem spędzamy razem czas, dobrze się dogadujemy – opowiadał po wygranej w poprzedniej kolejce z Lechią Gdańsk 1:0 22letni napastnik. Wtedy Niezgoda także strzelił gola wykańczając akcję Kucharczyka.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.