News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Saganowski nie do złamania

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

28.04.2014 09:35

(akt. 21.12.2018 15:23)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Zawiszą. Podkreślane są dwa fakty - świetny występ Michała Żyry i wielki powrót Marka Saganowskiego. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Saganowski - piłkarz z trwalszej gliny; Rzeczpospolita - Legia bliżej tytułu; Gazeta Wyborcza - Dobre czasy Michała Żyry; Super Express - Marek Saganowski - Człowiek, którego nie można złamać; Polska the Times - Sagan, Sagan gol... Jeeest!; Fakt - Serce Legii znowu bije.

Przegląd Sportowy: Eksplozja była niesamowita. Uśmiech radości wymieszał się kibicom ze łzami wzruszenia. „Marek Saganowski! Powiedzmy, że w życiu miał trudniejsze sytuacje" - krzyknął do mikrofonu komentator nc+ Rafał Wolski. Nawiązał do sytuacji, po której Legia wbiła Zawiszy drugiego gola. Niespełna 36-letni napastnik tylko dostawił nogę do świetnego podania od Michała Żyry. Ale napisać, że w piłkarskim życiu Saganowski tylko bywał w większych tarapatach, to nic nie napisać.


Rzeczpospolita - Pierwsza kolejka rundy rewanżowe nie zmieniła niczego w grupie walczącej o tytuł. Legia zainkasowała kolejne trzy punkty i trudno sobie wyobrazić, aby ktoś mógł jej przeszkodzić w zdobyciu drugiego tytułu mistrzowskiego z rzędu. Mecz z Zawiszą stał jednak na słabym poziomie, a padający deszcz nie powinien stanowić usprawiedliwienia dla piłkarzy. Kiedy ogląda się ligę polską, a potem siada przed telewizorem, żeby zobaczyć angielską, trudno oprzeć się wrażeniu, że to są dwa różne sporty. Ta uwaga jest tym bardziej przykra, że w Warszawie oglądaliśmy pojedynek mistrza aktualnego i prawdopodobnie przyszłego z finalistą, a może i zdobywcą Pucharu Polski. Czyli, biorąc pod uwagę osiągnięcia obydwu klubów - absolutna czołówka polska. A poziom jak w Championship, czyli drugiej lidze angielskiej.


Kibice zakochani w Legii są zdania, że od kiedy jej trenerem został Henning Berg, zaczęła grać ładniej dla oka i skuteczniej, bo myśli bardziej o zdobywaniu bramek niż obronie. Prawdę mówiąc, za bardzo tych różnic nie widać. Legia ma najlepszych piłkarzy w kraju, najsilniejszą ławkę rezerwowych, ale nie stanowią oni zgranej paczki, która gra ze sobą na pamięć.


Gazeta Wyborcza - W sobotę w meczu z Zawiszą dobry występ Żyry przyćmił powrót Marka Saganowskiego. Doświadczony napastnik po 212 dniach przerwy i leczenia ciężkiej kontuzji pojawił się na boisku. W 86. minucie zastąpił Ondreja Dudę, a kilkadziesiąt sekund później zdobył bramkę. Ale nie strzeliłby gola, gdyby nie asysta 14 lat młodszego kolegi. To właśnie Żyro dograł do Saganowskiego piłkę z prawej strony, którą ten z najbliższej odległości wpakował do siatki. A zanim doświadczony napastnik porwał serca kibiców, dobijając rywala golem na 2:0, bramkarza Zawiszy pokonał właśnie Żyro. W 70. minucie obrona gości popełniła pierwszy poważny błąd. Podanie Tomasza Jodłowca dotarło do osamotnionego na prawej stronie boiska Żyry. Skrzydłowy Legii wbiegł z piłką w pole karne i technicznym uderzeniem nie dał szans Wojciechowi Kaczmarkowi.


W Legii jest od 10 lat. Na Łazienkowską sprowadził go Jacek Mazurek, ówczesny trener Akademii, a teraz dyrektor sportowy klubu. To pierwszy piłkarz ze zdolnego rocznika 1992 (byli w nim także m.in. Rafał Wolski czy Dominik Furman sprzedani za granicę), który przebił się do składu. Zadebiutował w 2009 roku u Jana Urbana w derbowym meczu z Polonią (1:1). - Obserwowaliśmy go dość długo. Pamiętam, że od najmłodszych lat wyróżniał się nie tylko warunkami fizycznymi, ale też dobrą lewą nogą, uderzeniem z dystansu, szybkością i skutecznością - wymienia Mazurek. - U nas jeszcze poprawił te wszystkie elementy, a do tego nauczył się dobrze współpracować z innymi, co teraz pokazuje, asystując przy golach kolegów - dodaje.

Super Express - Kiedy 1,5 roku temu wykryto u niego zaburzenia rytmu serca, wielu postawiło na nim krzyżyk. Nie poddał się, wrócił do gry i swoimi golami pomógł Legii wywalczyć mistrzostwo i Puchar Polski. Podobnie było, gdy 7 miesięcy temu w meczu z Jagiellonią po brutalnym faulu rywala zerwał więzadła. Wydawało się, że już się nie podniesie. - Wiele było w moim piłkarskim życiu ciężkich chwil, ale ta rehabilitacja była najtrudniejsza. Pewnie jeszcze nieraz upadnę, ale nigdy się nie poddam - mówił. Gdy w 86. minucie meczu z Zawiszą wchodził na murawę, kibice Legii zgotowali mu niesamowitą owację. Rytmicznym okrzykom "Marek Saganowski!" i "Sagan jest z nami!" nie było końca. A kiedy już w 88. minucie popisał się sprytem i trafił do siatki, zaczęło się prawdziwe szaleństwo.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.