prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Sędziowie wypaczają wyniki meczów

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

11.04.2022 09:00

(akt. 11.04.2022 11:06)

Niespełna dwa tygodnie temu trener Legii Aleksandar Vuković mówił na konferencji prasowej, że nad błędami sędziowskimi na niekorzyść Legii wszyscy przechodzą do porządku dziennego, zaś te korzystne dla zespołu z Warszawy są rozbierane na czynniki pierwsze i uważane za skandaliczne. Poniedziałkowa prasa sportowa potwierdza tezę szkoleniowca.

Oto kilka tytułów prasowych, niektóre bardzo krzykliwe: Przegląd Sportowy - Ograbieni, Polska widziała, wy jesteście niewidomi; Fakt - Powinien zostać podyktowany karny, Sędziowie wypaczają wyniki meczów; Gazeta Polska Codziennie - Remis w Poznaniu; Super Express - Lech okradziony z karnego; Sport - Podział punktów w Poznaniu.

Fakt - Sytuacja z końcówki meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa (1:1) budzi wielkie emocje. Jedną z osób, która publicznie wypowiedziała się w tej sprawie jest Adam Lyczmański. Były sędzia nie ma wątpliwości. Uważa, że Lechowi w ostatniej akcji meczu należała się „jedenastka". - Sędzia w wozie VAR powinien był pokazać tę sytuację głównemu. Powinien być podyktowany rzut karny. Nawet po końcowym gwizdku, dopóki piłkarze znajdowali się jeszcze na polu gry, można było przeprowadzić analizę i ostatecznie podyktować .jedenastkę" - powiedział Lyczmański w sobotę wieczorem w programie „Liga+" na antenie Canal+ Sport. Lyczmański, który prowadził mecze w ekstraklasie do 2015 roku, jest ekspertem tej stacji i regularnie ocenia kontrowersje sędziowskie. Sędzią głównym meczu w Poznaniu był Damian Sylwestrzak. W wozie VAR pracowali natomiast Krzysztof Jakubik i Radosław Siejka. Piątkowy mecz Pogoni Szczecin z Wisłą Płock (1:2), w którym też nie podyktowano należącego się gospodarzom karnego, sędziował za to Piotr Lasyk.

Gazeta Polska Codziennie - Klasyk Lech - Legia trochę rozczarował blisko 40-tysięczną widownię. Podział punktów mocno zawiódł przede wszystkim walczących o mistrzowski tytuł poznaniaków, do tego ogromne kontrowersje wzbudziła sytuacja z końcówki meczu, gdy poznaniakom należał się rzut karny. Już na początku meczu Lech chciał pokazać, kto będzie rozdawał karty. Radosław Murawski groźnie uderzył z dystansu, ale też nie był to strzał, który mógłby zaskoczyć Richarda Strebingera. Chwilę później Joâo Amarai z linii pola karnego egzekwował rzut wolny, lecz trafił w poprzeczkę. W końcu poznaniakom udało się skruszyć warszawski mur. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Tomasza Kędziory piłkę głową odegrał Dawid Kownacki, a Lubomir Satka z bliska strzelił swojego pierwszego gola w tym sezonie. Do 40. minuty Legia praktycznie nie zagroziła poważniej bramce Mickeya van der Harta, nie oddała ani jednego celnego strzału. Moment nieuwagi przy stałym fragmencie kosztował Kolejorza utratę gola. Po dośrodkowaniu Josue z rzutu wolnego najwyżej do piłki wyskoczył Rafael Lopes i pięknym uderzeniem głową w samo okienko wyrównał stan meczu.

Dopiero sama końcówka mogła rozgrzać kibiców. Najpierw Ihor Charatin sfaulował od tyłu Adriela Ba Loua i został ukarany najpierw żółtą kartką, a po wideoweryfikacji czerwoną. Chwilę później uderzenie Joela Pereiry zablokował Rosę. Gospodarze domagali się odgwizdania rzutu karnego, bowiem ich zdaniem obrońca Legii zagrał ręką, ale Sylwestrzak nie sprawdził tej sytuacji i zakończył spotkanie. - Byłem w pokoju sędziowskim i chciałem zapytać o tę ostatnią sytuację po strzale Joela Pereiry. Arbiter wytłumaczył mi, że sytuacji sam nie widział, natomiast z wozu VAR dostał informację, że sytuacja była czysta. Ja widziałem te powtórki i mam wątpliwości. To już jest jednak historia i tego nie zmienimy - powiedział po meczu Maciej Skorża.

Przegląd Sportowy - Emocje wróciły dopiero w samej końcówce. Gospodarze domagali się rzutu karnego. Zdaniem piłkarzy Lecha Rosę zatrzymał piłkę ręką po strzale Joela Pereiry. Chwilę później sędzia Damian Sylwestrzak gwizdnął po raz ostatni. Sytuacji z samej końcówki poświęcono sporo uwagi. Z decyzją arbitra nie mogli się pogodzić ani Skorża, ani jego piłkarze, ani kibice. - W ostatniej minucie należał nam się rzut karny. Nie rozumiem takiej decyzji, a właściwie braku decyzji. Sędzia powiedział, że dostał sygnał z VAR, że nie będą sprawdzać tej sytuacji. Biorąc pod uwagę rangę spotkania, końcówkę meczu i to, że piłka zmierzała do bramki, jest to kompletnie niezrozumiałe - narzekał Kownacki.

Nie mam zamiaru bawić się w wymyślanie haseł w stylu „Sędziowie zVARiowali", ba to już dawno przestało być śmieszne i zaczyna pretendować do roli cieżkostrawnych sucharów. Z naszymi sędziami coś jest wyraźnie nie tak i trzeba o tym uparcie mówić, zanim nie wytną jeszcze większego numeru w finale Pucharu Polski albo w meczu, który bezpośrednio i ostatecznie będzie decydował o tytule. I nie chodzi o to, że kogoś faworyzują. Zupełnie nie w tym rzecz, bo ofiary dziwnych werdyktów są zupeinie przypadkowe. Rozumiem, że błedy są wpisane w robotę arbitrów, ale w ostatnich latach zrobiono dużo, żeby je radykalnie ograniczyć. Możliwość analizy wideo sytuacji, które się kończą lub powinny kończyć strzelonym golem, rzutem karnym albo czerwoną kartką, miała, spowodować, że nię będzie błędów karygodnych. Nic z tego -zmieniło się tylko tyle, że teraz do sędziów z boiska dorzucamy błędy „varowców " i zabawa trwa w najlepsze.

Super Express - Poziom derbów Polski nie mógł zachwycić, skoro drużyny oddały tylko cztery celne strzały, ale emocji było sporo. Lech zremisował z Legią 1:1, a po meczu najwięcej się mówiło o ostatniej akcji. Po strzale Joela Pereiry lecąca w kierunku bramki piłka trafiła w nienaturalnie ułożoną rękę Lindsaya Rose'a, ale mimo protestów graczy Kolejorza sędzia nie podyktował karnego! Piłkarze Lecha protestowali, a sędzia Sylwestrzak czekał na sygnał z VAR-u, ale się nie doczekał, co wyjaśnił potem trenerowi Maciejowi Skorzy, który wparował po meczu do pokoju sędziowskiego. - Arbiter mi wyjaśnił, że sytuacji sam nie widział, ale z wozu VAR dostał informację, że to czysta sytuacja i ręki nie było. Ja po powtórkach mam wątpliwości, ale tego nie zmienimy. Remisujemy, tracimy dwa punkty i nie jesteśmy zadowoleni - powiedział Skorża.

Sport - Gospodarze lepiej weszli w spotkanie. Potrafili sobie stworzyć sytuację pod bramką Legii, jednak nie mogli pokonać jej bramkarza. Goście z Warszawy potrafili odpowiedzieć, jak choćby sytuacją Macieja Rosołka. Ten jednak źle uderzył w piłkę, przez co Legia nie objęła prowadzenia. Wykorzystał to Lech, który w 30 minucie objął prowadzenie za sprawą Lubomira Szatki. Gospodarze z prowadzenia cieszyli się tylko 10 minut. Wówczas Rafael Lopes doprowadził do wyrównania. Lech, rozwścieczony straconym golem ruszył do odrabiania strat. Po przerwie w kilka minut gospodarze stworzyli sobie kilka okazji. Legia chciała nawet w tym „pomóc”, jednak Richard Strebinger był na posterunku. Upływający czas sprawił, że aż do samej końcówki brakowało emocji. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę za faul na Adrielu Ba Louie otrzymał Igor Kharatin. Nie miało to jednak wpływu na wynik, a Legia wywiozła z Bułgarskiej jeden punkt.

 

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.