News: PS: Gorące krzesło trenera Henninga Berga

PS: Gorące krzesło trenera Henninga Berga

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

13.07.2015 14:12

(akt. 13.12.2018 10:19)

Nikt w klubie nie zwolni Henninga Berga kilkadziesiąt godzin przed meczami w pucharach i lidze, ale krzesło na którym siedzi norweski trener robi się coraz bardziej gorące. W Poznaniu przykro było patrzeć i słuchać piłkarzy Legii w strefie wywiadów. Wyglądali jak Andrzej Gołota po walce z Mike'em Tysonem – zamroczeni po otrzymanych ciosach i nokaucie. Różnica między Legią a Lechem była ogromna, a Berg, który latem miał wymyślić, w jaki sposób nie powtórzyć błędów ze słabej rundy wiosennej, znowu zaskoczył. Znowu negatywnie. W jego decyzjach nie widać logiki i konsekwencji - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".

Berg mówił, że trzeba zapomnieć o wiośnie i jak najszybciej wrócić do gry z jesieni ubiegłego roku, kiedy Legia wygrała pięć kolejnych meczów w grupie Ligi Europy i awansowała do 1/16 finału rozgrywek. W Poznaniu znowu spróbowała się cofnąć i chciała atakować skrzydłami. Efekt był taki, że przez pierwsze dziesięć minut nie zbliżyła się pod bramkę Jasmina Buricia, a sama straciła gola. Skuteczność była ogromnym problemem Legii wiosną (dziewięć trafień w siedmiu spotkaniach grupy mistrzowskiej przy np. 15 Lecha). W sparingach i Superpucharze nie było lepiej – Steaule i Lechowi strzeliła dwa gole, oba po stałych fragmentach.


Gra Legii była wiosną czytelna. Wystarczy przypomnieć lutowy mecz z Jagiellonią w Warszawie – Michał Probierz ustawił białostoczan dokładnie jak Berg Legię w pucharach i triumfował przy Łazienkowskiej. Wszyscy wiedzieli, że środkowy napastnik Legii próbuje wyciągnąć spod pola karnego jednego ze stoperów, a w jego miejsce wbiegał któryś ze skrzydłowych. Teraz rozwiązaniem problemów za skutecznością mają być akcje skrzydłami. Na lewej stronie Tomasz Brzyski ma wspierać Michała Kucharczyka i biegać od pola karnego do pola karnego. W Poznaniu, po odbiorze piłki, legioniści próbowali grać trójką obrońców, ale efekt był słaby. Tylko jedna taka akcja omal nie przyniosła gola, ale po dośrodkowaniu Brzyskiego, Nikolić nie sięgnął piłki. Dwa celne strzały i jedno groźne, niecelne uderzenie Nikolicia to wszystko, co pokazała Legia w Poznaniu.


Na podstawie jednego meczu nie ma sensu wyciągać radykalnych wniosków. Weryfikacją będą europejskie puchary. – Naszym celem nie jest zakwalifikowanie się do grupy Ligi Europy, tylko awans do fazy pucharowej – mówił niedawno Dariusz Mioduski, współwłaściciel Legii. Od 16 lipca do 31 sierpnia legionistów, zakładając że zagrają w IV rundzie el. Ligi Europy, czeka aż 14 meczów. Jeśli mniej – niewykluczone, że już z innym dowódcą za sterem.


Cały tekst można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego"

Polecamy

Komentarze (258)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.