Domyślne zdjęcie Legia.Net

Rafał Janas: Będę chciał dorównać ojcu

Piotr Szydłowski

Źródło: Legia.Net

25.06.2010 08:44

(akt. 15.12.2018 23:33)

- Cieszę się, że ojciec odniósł w Legii Warszawa ogromne sukcesy, bo one są wyzwaniem również dla mnie. Myślę, że należę do ambitnych ludzi. Ojciec wysoko zawiesił poprzeczkę, ale będę chciał mu dorównać. Dziś, mówiąc o polskim klubie, awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów wydaje się być mało realny, ale nie ma rzeczy niemożliwych - mówi w rozmowie z serwisem Legia.Net drugi trener zespołu "Wojskowych", Rafał Janas.

Dobiega końca pierwszy tydzień pańskiej pracy w Legii. Jak wrażenia?

- Po pierwszych dniach pracy w Legii wrażenia są bardzo pozytywne. Co prawda, tydzień jeszcze nie minął, ale kilka treningów mamy już za sobą. Przede wszystkim cieszy nas to, że dużo zawodników mamy już od początku. Często jest tak, że w klubie mają być jakieś transfery, przychodzi trener i już w trakcie przygotowań przychodzą zawodnicy. My mieliśmy to szczęście, że pięciu nowych piłkarzy mieliśmy w klubie od pierwszego dnia treningów. To jest dla nas bardzo pozytywne, bo od początku możemy szlifować z nimi taktykę. Wiadomo, że personalnie zespół Legii będzie wyglądał zupełnie inaczej, niż w tamtym sezonie. To jest istotne, żeby już od pierwszego dnia wpajać ten sposób gry, który chcielibyśmy, aby piłkarze grali jesienią oraz w całym sezonie. Poza tym, myślę, że to bardzo fajna i ambitna grupa zawodników. Widać, że są bardzo zdyscyplinowani i już dużo potrafiący. Jest to fajny materiał, z którego mam nadzieję zrobimy fajną drużynę.

Czy czas pozostały do rozpoczęcia sezonu jest wystarczający, aby od pierwszego meczu kibice widzieli chociaż zarys docelowego stylu gry drużyny?

- Myślę, że okres przygotowawczy będzie dosyć długi. Często drużyny zaczynają treningi później, my zaczęliśmy wcześniej i musimy się ze wszystkim zmieścić w czasie - nie mamy innego wyjścia. Będą ciekawi sparingpartnerzy, a fakt, że mamy juź teraz prawie gotową kadrę jest wart podkreślenia. Nie wiem czy będzie jeszcze jakiś transfer, ale jeśli tak, to spodziewam się, że będzie to może jeden, lub dwóch piłkarzy.

Czy pańska rola w Legii będzie się różniła od tej z Wisły?

- Z trenerem Skorżą mamy opracowany już swój sposób pracy. Myślę, że Maciek potwierdzi fakt, że przez te ostatnie trzy lata model naszej współpracy się "dotarł". W Legii także będę prowadził poszczególne części treningów, a do tego dochodzi jeżdżenie na obserwacje, analiza gry przeciwnika, także prowadzenie różnych odpraw. Dużo będziemy mieli pogadanek odnośnie stylu gry, który będziemy chcieli grać, czy na temat spraw, które będziemy chcieli przekazać poszczególnym zawodnikom. Każdy trener, który przychodzi ma taką swoją myśl, także pewnie część tych odpraw będę prowadził również ja. Jest to w miarę normalna rola drugiego trenera. Wyobrażam sobie, że w większości klubów wygląda to raczej podobnie.

Jak oceni pan współpracę w nowym sztabie szkoleniowym Legii?

- Jeśli chodzi o mnie, to ja ludzi z dotychczasowego sztabu szkoleniowego Legii dość dobrze znałem. Generalnie rzecz biorąc, czuję się trochę tak, jakbym cały czas pracował w Legii. Trenera Brychczego pamiętam jeszcze z czasów, kiedy współpracował z moim ojcem. Z resztą trener Brychczy jest w tym klubie niemal od zawsze. Natomiast trenera Dowhania też poznałem wcześniej i miałem okazję wielokrotnie z nim rozmawiać. Również sztab medyczny jest tu niezmienny od lat. Czuję się tu, jakbym był w tym zespole od dawna. Dodatkowo muszę przyznać, że atmosfera jest bardzo fajna. Wszyscy ci ludzie to specjaliści przez duże "S", a to jest najważniejsze. Oni znają się na swoim fachu. jak mało kto. Myślę, że tworzymy fajną grupę.

Czy radził się pan ojca przed podjęciem pracy w Legii? Wielka Legia Pawła Janasa cały czas przytaczana jest w Warszawie, jako odnośnik i wzór...

- Może trudno to nazwać pytaniem o radę, ale poinformowałem tatę, gdy Maciej Skorża toczył rozmowy z Legią i, że w przypadku jego zatrudnienia, pewnie będę tu z nim pracował. Muszę przyznać, że się cieszył. Dla niego Legia jest synonimem największych sukcesów. Przecież również tu grał i darzy ten klub olbrzymim sentymentem - z resztą podobnie jak ja. Grałem tutaj w piłkę, mieszkam w Warszawie i pracować tutaj to dla mnie duża rzecz oraz wielkie wyzwanie, któremu, mam nadzieję, dam radę sprostać. Cieszę się, że ojciec miał tu takie sukcesy, bo one są wyzwaniem również dla mnie. Myślę, że należę do ambitnych ludzi. Ojciec wysoko zawiesił poprzeczkę, ale będę chciał mu dorównać. Dziś, mówiąc o polskim klubie, awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów wydaje się być mało realny, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Zrobię wszystko, żeby odnieść w tym klubie taki sukces, jaki udało się osiągnąć mojemu ojcu.

Czy dostrzega pan jakieś różnice organizacyjne pomiędzy Legia i Wisłą?

- Myślę, że w klubie widać bardzo pozytywne nastawienie ludzi do drużyny. Widzę kolektyw nie tylko w drużynie i sztabie. Widzę tu jedność i to, że wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Przez te pierwsze dwa dni spędzne w klubie, cały czas ktoś wyciągał jakąś pomocną dłoń i mówił, że w razie czego będzie służył pomocą. Myślę, że jest tu określony cel, aby ta drużyna jak najlepiej grała. Każdy w klubie chce w tym pomóc.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.