News: Rezerwy: Powrót do przeszłości z Widzewem

Rezerwy: Powrót do przeszłości z Widzewem

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

13.04.2017 21:26

(akt. 07.12.2018 10:39)

W przeszłości spotkania piłkarzy Legii Warszawa z Widzewem Łódź były klasykami elektryzującymi całą Polskę. Wiele meczów przeszło do historii, a pewne wydarzenia zapadły w pamięć kibiców. Trudno inaczej nazwać oprawę "Witamy w piekle" zaprezentowaną w 2002 roku przy Łazienkowskiej właśnie przed konfrontacją z RTS-em. W ostatnich latach łodzianie przeżywali gorsze chwile. Spadek z Ekstraklasy był tylko początkiem kryzysu. Widzew z nowymi zarządcami musiał zaczynać od piątego poziomu rozgrywkowego. Teraz ambicje są większe, a nowy stadion tylko je wzmacnia. W sobotę o godzinie 16:00, łodzianie skonfrontują się z rezerwami Legii Warszawa.

Historia:


Piłkarze Legii Warszawa zmierzyli się z Widzewem 76 razy. Warszawiacy wygrali w 38 spotkaniach, 19 razy remisowali, a w 19 konfrontacjach lepsi okazywali się łodzianie. "Wojskowi" zdominowali również bilans bramkowy: strzelili 116 goli, a stracili tylko 66. Najlepszym strzelcem warszawiaków w meczach z RTS-em był Marek Saganowski (prywatnie fan ŁKS-u - red.), który trafiał do siatki sześć razy. Sam "Sagan" w sobotę pojawi się w Łodzi. Były gracz mistrzów Polski pełni funkcję asystenta Krzysztofa Dębka, trenera "dwójki".

 

Spotkania legionistów z widzewiakami elektryzowały Polskę szczególnie na przełomie XX i XXI wieku. Wtedy dochodziło do najbardziej pamiętnych konfrontacji. Dramatyczne było spotkanie w sezonie 96/97, kiedy "Wojskowi" prowadzili 2:0, a ostatecznie przegrali 2:3 i stracili mistrzostwo Polski. Warszawiacy potrafili też odrabiać straty, jak w 1982 roku, kiedy było 2:3, a skończyło się 5:3 dla zespołu prowadzonego przez Kazimierza Górskiego. Mecze emocjonowały fanów. To właśnie przed konfrontacją z Widzewem w 2002 roku, kibice Legii zaprezentowali jedną z najbardziej rozpoznawalnych opraw - "Witamy w piekle". 

 

Ostatnie lata to systematyczny rozkład Widzewa. Klub zarządzany w Ekstraklasie przez Sylwestra Cacka miał coraz większe problemy finansowe. Skończyło się spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej w sezonie 2013/2014. Ostatni raz legioniści wystąpili na obiekcie RTS-u w maju 2014 roku. Doszło wtedy do konfrontacji rezerw obu klubów w trzeciej lidze. Widzewiacy prowadzili 1:0 po trafieniu Marcina Kozłowskiego, który do dziś występuje w ekipie czerwono-biało-czerwonych. W drugiej połowie wyrównał Cezary Michalak, a trafienie na wagę trzech punktów zaliczył w doliczonym czasie gry Grzegorz Tomasiewicz. Zespół prowadzony wtedy przez Jacka Magierę pokonał łodzian występujących w relatywnie mocnym składzie. Na boisku zameldowali się wtedy m.in. doświadczony bramkarz Maciej Mielcarz oraz reprezentant Haiti Kevin Lafrance (obecnie AEL Limassol). 

 

Dalsze kłopoty Widzewa sprawiły, że po krótkiej grze w pierwszej lidze, klub został relegowany na piąty poziom rozgrywkowy. Odbudową zajęli się kibice. W poprzednim sezonie Widzew pewnie awansował do trzeciej ligi. Celem RTS-u jest jak najszybszy powrót na poziom centralny. 

 

Teraźniejszość Widzewa:

 

Odbudową klubu zajęło się stowarzyszenie RTS Widzew Łódź. W tym sezonie czerwono-biało-czerwonych prowadziło już trzech trenerów. Sezon rozpoczął Marcin Płuska, a następnie zastąpił go Tomasz Muchiński. Widzewiaków do rundy wiosennej przygotowywał już Przemysław Cecherz. Łodzianie dysponują obecnie handicapem w postaci nowego stadionu i grona kibiców. Nowy obiekt przy Al. Piłsudskiego może pomieścić osiemnaście tysięcy widzów. Widzew zadziwił Polskę sprzedając 15 tysięcy karnetów. Inne ceny, inne realia, ale sam wynik robił wrażenie. Na inauguracyjnym spotkaniu z Motorem Lubawa zjawiło się 17 443 fanów. Widzew wygrał 2:0 po trafieniach Mateusza Michalskiego oraz Daniela Mąki.

 

Widzew odbudowują kibice. Początkowo walczyli o herb z poprzednim właścicielem, ale ostatecznie osiągnięto porozumienie. Łódzki klub dysponuje obecnie niezłym budżetem, jak na trzecią ligę. Klub przyciąga przede wszystkim graczy z regionu i tych, którzy czują się kibicowsko związani z RTS-em. Takim zawodnikiem jest m.in. Patryk Wolański. Bramkarz ma za sobą grę z Widzewem w Ekstraklasie, transfer do FC Midtjylland, ale golkiper nie poradził sobie na zachodzie i wrócił do Łodzi. 

 

Rozpoznawalną twarzą Widzewa jest też Marcin Krzywicki. Napastnik trafił do Łodzi zimą z GKS-u Bełchatów. Być może "Krzywy" przez wielu kojarzony jest z Twittera, ale atakujący zawsze gwarantował kilka trafień na poziomie pierwszej czy drugiej ligi. Doświadczenia nie brakuje bramkarzowi Maciejowi Humerskiemu. Kilkanaście goli w Ekstraklasie ma na koncie ma wspomniany Mąka będący ważną postacią drużyny Cecherza. W szatni rządzi Adrian Budka mający na koncie 117 meczów w Ekstraklasie - większość właśnie w barwach Widzewa. 37-latek częściej wchodzi na boisko z ławki, ale nadal przydaje się zespołowi. 

 

- Widzew to obecnie zespół dobrze dobrany charakteorologicznie. Zawodnicy prezentują wysoki poziom i każdy z nas wie, czego się od niego oczekuje. Dodatkową siłą, wręcz podwójną, jest stadion i kibice dopingujący od pierwszej do ostatniej minuty. Walczymy o awans i wszystko jest jeszcze możliwe. Do ŁKS-u mamy dziewięć punktów straty, wkrótce odbędą się derby i wiele może się zdarzyć. Nie możemy zapominać o innych rywalach, ale skupiamy się na wygrywaniu kolejnych meczów. Jeśli będziemy zwyciężać, a przeciwnicy kilka razy się potkną, możemy powalczyć o promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej - przyznaje na łamach Legia.Net Paweł Broniszewski. To nie jedyny były gracz "Wojskowych" w barwach RTS-u. W kadrze znajduje się również Patryk Baran, który jesienią zadebiutował w legijnym zespole z Centralnej Ligi Juniorów, a zimą pozytywnie przeszedł testy w Łodzi. 

 

Trenerzy: 

 

Obie drużyny, które w sobotę o 16:00 zmierzą się w Łodzi, prowadzone są przez żywiołowych trenerów. Cecherz kilka razy stawał się gwiazdą mediów, kiedy na konferencjach prasowych powiedział parę słów za dużo. Sędzia źle prowadził zawody? - Bo jest ku... słaby - to chyba najsłynniejszy cytat trenera Cecherza, który po spotkaniach staje się bardzo sympatycznym i spokojnym człowiekiem. Podobnie jest z Dębkiem, który częściej gryzie się w język, ale w trakcie konfrontacji głośno podpowiada zawodnikom, a wręcz z nimi gra. Tyle że z ławki. - Trener Cecherz jest bardzo doświadczony. Myślę, że jednak trochę różnic między nami jest. Na pewno nie wybiegam tak daleko poza strefę przeznaczoną dla szkoleniowców (śmiech). Zawodnicy często potrzebują pomocy i reagując na ławce, w pewien sposób gramy z piłkarzami. Nie kończymy pracy na etapie treningów i odprawy w szatni. Ona dalej trwa, kiedy sędzia już rozpocznie spotkanie. Naszą rolą jest wtedy wybieranie strategii gry i pomaganie w podejmowaniu pewnych decyzji. Z boku widać również mankamenty, które możemy natychmiast korygować - mówi w rozmowach z Legia.Net Dębek. 

 

Cecherz prowadzący jesienią Świt Nowy Dwór Mazowiecki, zimą kuszony był m.in. przez Chojniczankę Chojnice. Ostateczny brak konkretów i miłość do Widzewa sprawiły, że szkoleniowiec przeniósł się do Łodzi. Jak sam przyznawał, dopingował RTS jeszcze jako dziecko i chciał być częścią odbudowy łódzkiego klubu. Dębek związany jest z Legią od ponad dwunastu lat. Szkoleniowiec pracował z kilkoma rocznikami "Wojskowych", a w ostatnich miesiącach walczy z rezerwami w trzeciej lidze. 

 

Z Dębkiem, a teraz z Cecherzem pracował wspomniany BroniszewskiWarszawiak w przeszłości występował w legijnej akademii i był też częścią rocznika '92, który na mistrzostwach Polski zajął drugie miejsce. - Faktycznie można doszukać się pewnych podobieństw w reakcjach obu trenerów. Reagują podobnie na pewne wydarzenia boiskowe. Patrząc na naszego obecnego szkoleniowca, wydaje mi się, że takie zachowania są pozytywne dla drużyny. Pozytywną sprawą jest fakt, że trener żyje meczem, biega koło ławki. To pomaga. Cecherz ma taki, a nie inny styl, ale dla tych, którzy go znają, to normalne. Warto zwrócić uwagę na jego cieszynki po bramkach - przyznaje wychowanek Polfy Tarchomin.

 

Najważniejszy mecz w rundzie?

 

- Najbardziej prestiżowy - szybko prostuje Dębek. - Nie nazywajmy tego spotkania najważniejszym. Pamiętamy historię, wiemy jakie są relacje kibiców i sama otoczka będzie naprawdę fajna, ale to mimo wszystko trzecioligowy zespół. Pozytywne jest jednak to, że będzie pełny stadion i świetna atmosfera. Analizujemy widzewiaków, jak każdego innego rywala. RTS jest w tabeli za nami i to też o czymś świadczy. Celem są trzy punkty, jak zawsze. Na treningach widoczna jest mobilizacja, bo każdy chciałby zaznać takiego doświadczenia. Dla piłkarzy będzie to pewnego rodzaju ukoronowanie pracy i okazja do pokazania się, bo zobaczy ich więcej osób, niż zazwyczaj - dodaje szkoleniowiec legionistów. Podobnego zdania jest Cecherz cytowany przez oficjalną stronę RTS-u. - To mecz jak każdy inny. Pamiętam, jakie mecze toczyły ze sobą zespoły Widzewa i Legii w przeszłości. To są jednak rezerwy Legii, a w mojej ocenie Widzew Łódź zasługuje na to, żeby rywalizować z pierwszą drużyną mistrza Polski. Chcę, żeby zawodnicy skupili się na tym meczu, jak na każdym innym pojedynku ligowym. Oczywiście, podtekst przeszłości doda trochę pikanterii całej rywalizacji, ale ja jestem od tego, żeby studzić emocje. Zrobimy wszystko, żeby sprezentować kibicom świąteczny upominek - powiedział trener łodzian dodając, że zamierza analizować grę "Wojskowych" z poprzednich spotkań.

 

Warszawiacy dobrze radzą sobie w spotkaniach z drużynami "z historią". W tym sezonie legioniści ograli Widzew w Ząbkach 3:1, a z ŁKS-em na terenie łodzian zremisowali 1:1. W poprzednich rozgrywkach "Wojskowi" dwukrotnie ograli Polonię Warszawa. - Mecz z Legią wzbudza ogromne zainteresowanie, ale chyba bardziej ze strony kibicowskiej. Jako piłkarze wychodzimy na boisko tak samo zmotywowani, niezależnie od tego z kim się mierzymy. Chcemy jak najlepiej wykonać swoją pracę. Urodziłem się w Warszawie, a pierwsze kroki stawiałem w Legii, ale... to były dawne czasy. Teraz jestem w Widzewie i jeśli zagram, to zrobię wszystko, by trzy punkty zostały w Łodzi - opowiada Broniszewski, który do RTS-u trafił z zambrowskiej Olimpii. 

 

Legia: 

 

Warszawiacy po 22 rozegranych spotkaniach plasują się na trzeciej lokacie z dorobkiem 43 punktów. Widzew ma "oczko" mniej i jest czwarty. Lideruje Łódzki Klub Sportowy z dorobkiem 51 punktów. Zespół Dębka przystąpi do spotkania po wygranej 4:0 z Motorem Lubawa. Bramki zdobyli wtedy Sandro Kulenović (dwie), Tomasz Nawotka i Eryk Więdłocha. Dla lepszego zgrania, z rezerwami przez cały tydzień trenowało czterech graczy z pierwszego zespołu. To grono wystąpi w Łodzi, a tworzą je Kulenović oraz Mateusz Hołownia, Bartłomiej Urbański Tin Matić. 

 

W Łodzi na pewno zabraknie wracających do zdrowia kapitana Mateusza Zawala Aleksandra Wańka. Rehabilitację zakończył już Sadam Sulley, który może być brany pod uwagę przez sztab szkoleniowy, ale wątpliwe jest, że znajdzie się w kadrze. Zagrożeni kartkami (3 żółte) będą Hołownia, Urbański oraz Mateusz Żyro.

 

- Prowadzimy przygotowania do meczu swoim mikrocyklem. Wszystko jest robione z głową. Poprzez kibiców, ekspresja spotkania będzie inne, ale cały czas mowa o rywalu z trzeciej ligi. Zobaczymy trzecioligowy futbol, z lekkimi inklinacjami na wyższy poziom. Chcemy wygrać i o to będziemy walczyć - zapowiada Dębek.

Spotkanie rozpocznie się w sobotę o godzinie 16:00 na obiekcie Widzewa. Relacja tradycyjnie na łamach Legia.Net. Po ostatnim gwizdku sędziego zaprezentujemy fotoreportaż z meczu.

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.