Robert Podoliński
fot. Marcn Szymczyk

Robert Podoliński: Szansy Legii na zwycięstwo upatruję w ustawieniu Mladenovica między dwoma liniami

Redaktor Kacper Buczyński

Kacper Buczyński

Źródło: Legia.Net

16.04.2023 08:15

(akt. 16.04.2023 13:03)

Lechowi powinęła się w czwartek noga, ale i tak za wiosenne wojaże w Europie zbiera zasłużone laury. Kadra "Kolejorza" jest mocna, zdaniem niektórych najmocniejsza w lidze. Jakie są słabe i mocne strony poznańskiej drużyny i jak powinno się zagrać, by mieć szansę ją pokonać? Z tymi pytaniami pomógł nam zmierzyć się Robert Podoliński, ekspert i komentator TVP SPORT.

Należałoby zacząć od pytania: jak gra Lech? Jak scharakteryzowałby pan sposób gry Lecha?

- Lech kładzie nacisk na przenoszenie akcji w boczne sektory boiska. Cały czas pod grą są Michał Skóraś, czy Kristoffer Velde. Bardzo aktywni są też boczni obrońcy. Boczne rejony boiska, to miejsca gdzie ataki Lecha nabierają szczególnego rozpędu. Wiele w grze „Kolejorza” zależy jednak od stabilnego środka pola: kluczową rolę odgrywają Jesper Karlstrom, Radosław Murawski, czy Nika Kveskweskiri. Gorzej w tym momencie wygląda Mikael Ishak i otaczający go piłkarze. Filip Marchwiński zagrał tak sobie z Fiorentiną, a do Afonso Sousy przekonania nie mam. Oprócz formacji ataku, problemem Lecha jest też zestawienie linii obrony. Jeżeli nie może zagrać Filip Dagerstal, to na murawie zobaczymy pewnie duet Lubomir Satka – Antonio Milić. Słowak to w tym momencie najsłabszy punkt defensywy niebiesko – białych..

W pierwszym składzie raz pojawia się Karlstrom, raz Murawski. Jak zmienia się sposób grania podopiecznych van den Broma, w zależności od tego który z nich pojawi się na boisku?

- Oni często występują razem i nie rozpatrywałbym innego rozwiązania, niż ich wspólny występ od pierwszej minuty. Kwekweskiri potrafi zachwycić, gra bardzo odpowiedzialnie, jednak jeżeli któryś z pomocników, ma grać bardziej do przodu, w proporcjach 60:40, to ja wolę w tym wydaniu Karlstroma. Z Murawskim Lech ma z pewnością dużo mniejsze problemy z asekuracją stoperów. Gra blisko środkowych obrońcow, odpowiedzialnie, ma świetne wyczucie czasu. To jest generalnie piłkarz, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu, nawet jeżeli jego drużynie nie idzie. On decyduje o bilansie między defensywą, a ofensywą. Dzięki niemu Karlstrom ma więcej swobody w grze do przodu. Z Niką Kweskweskirim tak różowo to już nie wygląda i gdyby „Kolejorz” zdecydował się zagrać w środku Gruzinem i Szwedem, to Legia miałaby dużą szansę na zdominowanie środka pola.

W jakim zestawieniu personalnym rozpocznie mecz Lech. Czy Poznaniacy będą się oszczędzać przed meczem z Fiorentiną?

- Lech ostatnio w ogóle się nie oszczędza. Wszelkie rotacje wynikają, mam wrażenie, albo z dobrej formy zmienników albo z urazów. Nie było ostatnio sytuacji, że podopieczni van den Broma wychodzili drugim garniturem. To już jest ten moment rywalizacji, że na oszczędzanie nie ma czasu. Spodziewam się Lecha w galowej odsłonie, ze wszystkimi, którzy są zdrowi. Zagra pewnie Sousa, dalej Ishak, absolutny fundament „Kolejorza”, chociaż w słabszej formie. Zestawienie stoperów to znak zapytania, ale z pewnością zobaczymy Filipa Bednarka, który wcześniej prezentował się kapitalnie, ale w meczu z Fiorentiną zagrał słabo. Czy Legia postawi tak twarde warunki jak drużyna z Florencji? Włosi to w moim odczuciu TOP 7, TOP 8 zespołów w Europie na wiosnę, wliczając ligę angielską, niemiecką. Jaką Legię zobaczymy w niedzielę? Czy tę z Legnicy, czy tę ogrywającą Raków. To jest chyba ważniejsze pytanie przed hitową rywalizacją.

A jak najlepiej zagrać przeciwko drużynie z Poznania. W czwartkowym meczu popełniała mnóstwo błędów w obronie. Czy pod nieobecność Salamona możemy się spodziewać, że warszawiacy będą mieli wiele okazji do kontr?

- Nie sądzę, że tak będzie. Legię stać na to, by narzucić swoją narrację w meczu. Fiorentina pokazała też, z czym Lech ma teraz największy problem. Są to dośrodkowania. Patrząc na to jak Tomasa Pekharta potrafi obsłużyć Filip Mladenowić i jak dobrym dośrodkowaniem dysponuje Paweł Wszołek, to centry mogą być elementem mocno kłopotliwym dla Poznaniaków, szczególnie jeżeli na placu gry znajdować będzie się Satka. Jego asekuracja Pedro Rebocho w momencie, gdy ten uczestniczy budowaniu ataków, w meczu z „Violą” wyglądała słabo. Należy oczywiście pamiętać, że na stronie Słowaka biegał Niko Gonzalez, a nie jest to przypadkowy piłkarz. Miał jechać na mistrzostwa świata i teraz podnosiłby puchar. Kolejnym newralgicznym miejscem na boisku, może być środek pola. Jeżeli zagra Sousa, to będzie to dobra wiadomość dla legionistów. Jeżeli chcą wygrać, to poprzez aktywne wykorzystanie wahadłowych. Istotne będzie również przygotowanie motoryczne podopiecznych Kosty Runjaicia. Od początku sezonu warszawskim sznytem było to, że Legia bardzo dobrze biegała, w Legnicy wyglądało to jednak słabiej. Miałem wrażenie, że mecz z Rakowem albo kosztował „Wojskowych” zbyt wiele sił, albo w tygodniu poprzedzającym mecz z Miedzią, obciążenie treningowe nie zostało dobrze dobrane.

Skoro dośrodkowania mają być groźną bronią Legii, to nie sposób nie wspomnieć o Filipie Maldenovicu. Wielu kibiców porównuje go z Joelem Pereirą zastanawiając się, który z nich jest lepszy. Jakie jest pana zdanie na ten temat?

- Obaj są nieco podobni. Żaden z nich nie rywalizuje za bardzo w grze jeden na jednego, a Pereira w ogóle unika tego typu pojedynków, ale ze stojącej piłki lub po przyjęciu, trafia w punkt. Porównywałem go trochę do Cristiano Biraghiego przed meczem z Fiorentiną. Mladenović jest z kolei mocniejszy, kiedy się rozpędzi. Obaj piłkarze są więc podobni, jednak Filip za plecami ma lewego stopera. Pereirę będzie asekurował Satka, więc Serb powinien mieć dużo miejsca, tym bardziej jeżeli na boku pomocy zagra Velde. Jeżeli Skóraś, to gra „Kolejorza” w obronie powinna być lepsza. Upatruję więc szansy Legii w ustawieniu Mledenovica między dwoma liniami, między Pereirą, a którymś z bocznych pomocników Lecha i próbie wykorzystania ponawiającej się przestrzeni.

A propos Skórasia, jak go zatrzymać?

- „Viola” pokazała, że należy zmusić go do przyjmowania piłki w kierunku własnej bramki. Michał traci bardzo wiele, kiedy nie może się rozpędzić. Jeżeli ma przestrzeń i miejsce, to jest chyba najlepszym skrzydłowym w naszej lidze. Jeżeli legioniści będą do niego bardzo blisko doskakiwać i zmuszą go do przyjmowania piłki w kierunku własnej bramki, to Legia zyska dużą przewagę.

Jesienny mecz w Poznaniu był raczej brzydki do oglądania. Czy tak samo będzie wyglądało niedzielne spotkanie?

- Ostatnie mecze Legii z Lechem kończyły się trochę niestrawnym zakalcem. Pewne okoliczności mogą jednak spowodować, że będziemy świadkami ciekawego widowiska. Legia goni Raków, więc musi zagrać odważnie. Lech broni trzeciego miejsca. Nie może się okopać, bo jeżeli powinie mu się noga, to będzie miał już na koncie dwie porażki z rzędu, z perspektywą trzeciej.

Polecamy

Komentarze (51)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.