News: Sparing z Zenitem nie dojdzie do skutku

Ryszard Staniek: Ukradziono mi dwa tytuły

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

13.09.2012 08:57

(akt. 21.12.2018 22:32)

Już w najbliższą niedzielę mecz Górnika z Legią. W obu klubach grał w przeszłości Ryszard Staniek, który udzielił "Przeglądowi Sportowemu" ciekawego wywiadu. - Te mecze zawsze były szczególne, jeden był wyjątkowy gdy reprezentowałem Górnika. Akurat w nim nie grałem - chwilę wcześniej podpisałem umowę z Osasuną, ale to co zrobił sędzia Redziński w 1994 roku do dziś powoduje we mnie wściekłość. Trzech piłkarzy Górnika wyrzucił z boiska, żeby tylko gospodarze nie przegrali i zdobyli tytuł mistrzowski. Tak ukradziono mi pierwsze mistrzostwo, ale nie ostatnie... - opowiada Staniek.

- Z drugiego mistrzostwa okradziono mnie już w Legii - chodzi mi o mecz z Widzewem w 1997 roku. Z tym, że tutaj nie wiem kto był złodziejem. Byłem kapitanem zespołu, padła propozycja - 200 tys marek. Powiedziałem, że mnie to nie interesuje bo chcę zdobyć tytuł mistrza Polski. Mam duże wątpliwości czy ten mecz był czysty - wspomina Staniek.


- Legia do jakiej trafiłem była pełna mocnych charakterów. Szczęsny z Robakiewiczem byli wrogami. Kiedy na początku sezonu biegaliśmy wokół Kanałku Piaseczyńskiego traktowali to jak wyścig na śmierć i życie. Biegłem ostatni, a oni mnie zdublowali. Pozabijaliby się aby tylko udowodnić drugiemu, ze jest lepszy. Trener Paweł Janas miał w kadrze 13 reprezentantów Polski, wystarczyło nie przeszkadzać. Rywale stawiali autobus w polu karnym, a my czekaliśmy aż coś zrobi Leszek Pisz. I zwykle coś robił... Trener udawał, że nie widzi tego, że czasem siedzieliśmy do późna. Potem było jeszcze lżej - kiedy przyszedł czas Mirosława Jabłońskiego. Kiedyś zgubiliśmy się razem z Romkiem Koseckim i Jackiem Zielińskim. Wróciliśmy bardzo późno myśląc, że niedziela jest dniem wolnym, ale nie była. Trzeba było rano biegać po górach, ciężko nam było. W końcu trafiliśmy do knajpy, zamówiliśmy piwo. Nie mieliśmy tylko pieniędzy. W końcu siedzieliśmy tam parę godzin, zadzwoniliśmy do Robakiewicza, przyjechał i za nas zapłacił. Dobrze, że wróciliśmy bo trener już chciał GOPR powiadamiać o naszym zaginięciu.


- Psychicznie zniszczył mnie trzeci sezon. Kibice się mnie czepiali, wpadali na treningi i bili piłkarzy. Piotrek Mosór oberwał w centrum handlowym, a Tomek Sokołowski na rozruchu po przegranym meczu z Lechem. Mnie dorwali w "Kredensie", grozili mi, padło na mnie bo najwięcej zarabiałem - podpisałem umowę jeszcze z wojskiem, warunki dostałem prawie takie jak w Osasunie. W meczu z KSZO kibice mi ubliżali, nie chciałem wyjść na drugą połowę. Namówił mnie do tego Jacek Zieliński, ale to był mój ostatni mecz w barwach Legii. 


Cały wywiad z Ryszardem Stańkiem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (46)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.