News: Skorża w Legii - plusy i minusy

Skorża w Legii - plusy i minusy

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

31.05.2012 09:47

(akt. 11.12.2018 12:00)

46 zwycięstw, 18 remisów oraz 22 przegrane w 86 spotkaniach - to bilans byłego już szkoleniowca Legii, Macieja Skorży. Tej pracy nie oceniano jedynie negatywnie. Po prostu uznano, że zmiana na stanowisku trenera jest konieczna. Maciej Skorża decyzję poznał kilka dni temu. Spakował się, wyłączył telefon i wziął urlop. Dopóki nie znajdzie nowej pracy, Legia będzie wypłacała mu pensję (ok. 100 tys. zł miesięcznie). Umowa obowiązuje do końca czerwca 2013 roku.

Trener z Radomia miał dwa lata na zdobycie mistrzostwa Polski. W pierwszym sezonie jego pracy do celu zabrakło niemal wszystkiego, a sam Skorża o mało nie pożegnał się z pracą. Przy drugim podejściu było już blisko, bardzo blisko, ale o stracie prawie pewnego tytułu zaważyła fatalna końcówka rozgrywek. Przy ocenie poprzednika (jednocześnie następcy) Jana Urbana warto pamiętać o dwukrotnym wywalczeniu Pucharu Polski oraz o bardzo dobrym starcie w Lidze Europy, w której legioniści wyszli z grupy. 


Sukcesy:


+ Dwa Puchary Polski:


W pierwszym roku pracy Macieja Skorży w Legii, Puchar Polski był jedynie malutkim pocieszeniem po beznadziejnym sezonie. Wojskowi nie prezentowali się wtedy jak drużyna, która może nawiązać walkę z najlepszymi. Warto przypomnieć, że legioniści zaliczyli wtedy, aż 11 porażek w lidze. PP wywalczony w Bydgoszczy był jednak wiatrem w żagle dla stołecznej ekipy. Podopieczni Skorży skończyli sezon na trzeciej lokacie, naprawdę przyzwoicie grając w ostatnich potyczkach.


Tegoroczne, obronione w Kielcach trofeum było zdobywane w zgoła innym nastroju. Miał to być pierwszy sukces w sezonie. Wisienką na torcie miał być pierwszy od sześciu lat tytuł mistrza kraju. Niestety skończyło się jedynie na zwycięstwie w Turnieju Tysiąca Drużyn. Mimo wszystko należy docenić, że zespół pod batutą Skorży potrafił dwa razy z rzędu sięgnąć po Puchar Polski, który Legia w swojej historii zdobywała już 15-krotnie.


+ Dobre występy w Lidze Europy:


Legia rozpoczynała grę w eliminacjach Ligi Europy od trzeciej rundy kwalifikacyjnej dzięki zdobyciu Pucharu Polski. Pierwszy rywal - Gazientepspor, był wielką niewiadomą. Przechwałki Tolunaya Kafkasa na niewiele się zdały, Wojskowi odprawili rywala dzięki wyjazdowej bramce Radovicia. O być albo nie być w fazie grupowej, Legia walczyła ze Spartakiem Moskwa. Dwumecz z Rosjanami już teraz tworzy historię warszawskiego klubu i  z pewnością na wiele lat w pamięci zapadnie nam bramka Janusza Gola. Nie ma co ukrywać, że dużą rolą w niezłych występach na europejskiej arenie, odegrał właśnie Maciej Skorża.


To właśnie w fazie grupowej LE, Wojskowi być może zagrali najlepszy mecz za czasów Macieja Skorży w Warszawie. Mowa oczywiście o pojedynku z Rapidem Bukareszt gdzie legioniści prezentowali się wręcz rewelacyjnie. Trudno też winić trenera z Radomia o to, że Legia odpadła ze Sportingiem. W spotkaniach z Lwami o porażce zaważyły raczej błędy indywidualne niż taktyczne. A w dwumeczu legioniści byli optycznie zespołem lepszym.


+ Wprowadzenie Radovicia na wyższy poziom:


Radović na początku przygody ze Skorżą był blisko piłkarskiego piekła. Były opiekun Wisły Kraków sprawił jednak, że Serb wrócił myślami do Legii. "Bratko" w sezonie 2010/2011 stał się piłkarzem dojrzalszym, a przede wszystkim lepszym. Został też jednym z liderów ekipy Skorży. Runda jesienna zakończonego sezonu była dla "Rado" prawdopodobnie najlepszą w życiu. Piłkarz razem z Danijelem Ljuboją stanowił o sile Wojskowych. Można nawet zaryzykować tezę, że gdyby nie Radović to Legia nie grałaby nawet w fazie grupowej, o awansie z grupy nawet nie wspominając. Zimą Serbowi przyplątały się kontuzje, przez które nie mógł optymalnie przygotować się do nadchodzących spotkań. "Rado" z Maciejem Skorżą dogadywał się bardzo dobrze - złośliwi mówili, że razem z "Ljubo" pomagał trenerowi dobierać skład. Ciekawe jak będzie wyglądać współpraca Radovicia z Janem Urbanem. Poprzednim razem była pełna spięć i nieprzyjemnych docinków ze strony legendy Górnika Zabrze...


Braki sukcesów:


- Trzecie miejsca...


Co roku cel w Warszawie jest jeden - mistrzostwo Polski. Skorża przez dwa sezony nie dał rady powtórzyć sukcesów z Wisły. W pierwszym sezonie pracy byłego szkoleniowca Białej Gwiazdy, legioniści rozpaczliwie chcieli załapać się "na pudło". Udało się... mimo 11 porażek! Opiekun Wojskowych był bliski straty pracy, ale przez nieudane negocjacje z Vladimirem Weisem, pozostał na stanowisku.


Nowy sezon, nowe nadzieje. Faktycznie do 29. kolejki nadzieje były rozpalone do granic możliwości. Legia była liderem, miała wszystko w swoich rękach i w fatalnym stylu poległa w Gdańsku. Ale mistrzstwo traciła już wcześniej gubiąc punkty na własnym stadionie. W stołecznej ekipie nie było widać nawet cienia walki. Ujrzeliśmy za to zgraję piłkarzy snujących się na boisku. Winą Skorży było, że nie miał żadnego pomysłu na tę drużynę w ostatnich tygodniach ligi. - W naszej grze nie było pozytywów, ujrzałem tylko chaos - mówił szkoleniowiec na PGE Arenie. Słowem chaos można określić ostatnie tygodnie jego pracy. Z kolei kibice mogli użyć słów trenera: - To co się stało to dla nas tragedia.


- Asekuracyjność


- Jestem najbardziej zachowawczym szkoleniowcem w Ekstraklasie - mówił o sobie Skorża. Nie można było z nim polemizować. Nie było bardziej strachliwego trenera od opiekuna Legii. Często, kiedy Wojskowi nie prezentowali się pozytywnie w żadnym aspekcie gry, wszyscy na trybunach nawoływali do zmian. Szkoleniowiec stołecznej ekipy często czekał z roszadami do ostatnich minut, kiedy nie było już możliwości zmiany obrazu meczu. Pretensje można też było mieć o to, że przegrywając lub remisując, Skorża wpuszczał na boisko defensywnego pomocnika, a nie któregoś z ofensywnie usposobionych chłopców z Akademii Piłkarskiej. Wkurzać można się też było o strach przed wypuszczeniem na boisko dwóch napastników. 


- W ostatnich miesiącach pracy Skorża był zasypywany kolejnymi, naprawdę utalentowanymi wychowankami Akademii Piłkarskiej, która przynosi coraz większe plony stołecznemu klubowi. Serce bolało, że opiekun Wojskowych tak rzadko dawał szansę piłkarzom, którzy palili się do gry i potrafili zostawić serducho na boisku. O skali ich talentu mogliśmy się przekonać w sparingu z hiszpańską Sevillą. Szkoda jednak, że skończyło się na w miarę regularnej grze Michała Żyro, Rafała Wolskiego i kilku minutach Michała Efira czy Bartosza Żurka. Chyba wielu kibicom towarzyszy przeświadczenie, że "Efirek" czy nawet Aleksander Jagiełło mógłby zdziałać więcej niż chociażby Ismael Blanco...



- Brak oka do transferów:


Felix Ogbuke - to chyba największa pomyłka Skorży. Opiekun Wojskowych tak zafascynował się Nigeryjczykiem, że postawił na swoim i sprowadził go do swojej drużyny. Ile do gry Legii wniósł czarnoskóry skrzydłowy wszyscy wiemy... Dziś Ogbuke nie chce żaden europejski klub i na dobrą sprawę gdzieś zaginął. Skorża opiniował również pozyskanie Nacho Novo oraz Blanco. Być może trener był postawiony pod ścianą i usłyszał, że albo do Warszawy trafią Ci piłkarze, albo żadni. Nie zmienia to jednak faktu że nikt z tego duetu nie był wzmocnieniem. Trudno też powiedzieć czy byli chociażby uzupełnieniem.


---


Praca Macieja Skorży miała wiele pozytywnych aspektów, ale zabrakło najważniejszego czyli mistrzostwa Polski. Gdybyśmy 6 maja cieszyli się na Starówce z krajowego czempionatu, to urodzony w Radomiu szkoleniowiec już zastanawiałby się co zrobić ze swoją ekipą w nadchodzącym roku. Przez kiepską końcówkę sezonu, Skorża został jednak odsunięty od drużyny, a jego miejsce zajął dobrze nam znany Jan Urban. Były już trener Legii będzie teraz co miesiąc pobierał z klubowej kasy okrągłą sumkę.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.