News: Stanisław Czerczesow odmienił Legię

Stanisław Czerczesow odmienił Legię

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

12.03.2016 08:43

(akt. 07.12.2018 16:45)

Kiedy Stanisław Czerczesow podpisał umowę z Legią, pokazano mu prace internautów, fotomontaże, hasła wymyślane przez kibiców. Jedno z haseł wcielił w życie, oczywiście nieświadomie – wcześniej był Henning, teraz będzie trening. „Mam duszę sportowca” – mawia o sobie i pokazuje to w praktyce. Bo sport to cierpienie fizyczne. W uproszczeniu: trzeba pocierpieć w okresie przygotowawczym, by potem nie płakać po porażkach. A Legia przed jego przyjściem była na najlepszej drodze do popsucia historycznego sezonu, w którym obchodzi stulecie istnienia - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".

Tyle że Czerczesow nie jest bezdusznym carem. Nie stoi z kijem nad zawodnikami, nie straszy, że otworzy klatkę z niedźwiedziami. Choć obiegowa opinia jest inna, on stawia na nowoczesność. Korzysta z danych komputerowych, ale nie są one dla niego jedynie słuszną drogą. Nie potrzebuje armii analityków jak Berg. Wie, że stara szkoła trenerska nie była zła, a najważniejszym atrybutem piłkarza jest piłka, a nie tablet czy inne urządzenie elektroniczne.


Za Norwega zawodnicy dostawali filmy z zachowaniami ich przeciwników, z którymi będą bezpośrednio rywalizować na murawie. Przynosiło to marne efekty. O charakterze Czerczesowa najlepiej świadczy pierwszy okres przygotowawczy w Legii. Piłkarze tego klubu zapewne trenowali najciężej w życiu. Jak mówił Nemanja Nikolić, w pewnym momencie czuli się martwi. A szkoleniowiec z uporem maniaka tłumaczył im, że warto i jeszcze mu za ten wycisk podziękują. Przede wszystkim potrafił ich przekonać do ciężkiej pracy, bo bez tego nawet pięć razy cięższy trening nic by nie dał. Dotarł do ich głów. Okazał się dobrym psychologiem. Kiedy widział, że zawodnicy już nie mają sił, spotykał się ze swoimi asystentami i wprowadzał w życie sekretny plan. Nic nie mówiąc piłkarzom, ustalał, że następnego dnia zajęcia będą luźne. Legioniści, spodziewając się kolejnych bardzo ciężkich treningów, byli zaskoczeni. Przychodziło uczucie ulgi, organizm się regenerował, wracał uśmiech. A po jednym-dwóch takich treningach, Osetyńczyk znowu dokręcał śrubę. Zajęcia były jeszcze cięższe, ale nikt nie wymiotował z wysiłku. Na żywym organizmie Czerczesow udowadniał wszystkim, że da się zasuwać, że można pokonać własne słabości.


Dziś drużyna wygląda zdecydowanie lepiej i inaczej. To ona jest niedźwiedziem – dużym, silnym, który gdy rzuca się na rywala, zwykle go rozszarpuje. Oczywiście, czasem padnie ranna, jak w Niecieczy, ale podniesie się i nie zmieni nastawienia. Piłkarze zdają sobie sprawę, że muszą stanowić jedność, nie marudzić, tylko poświęcić dla ogółu. A jak będą pracować, to prędzej czy później dostaną nagrodę.


Cały tekst można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.