News: Wszyscy chwalą Miroslava Radovicia

Strzeleckie przełamanie Ljuboi. Czas na Radovicia

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

06.04.2012 08:57

(akt. 04.01.2019 13:11)

W środę po 561 minutach niemocy strzeleckiej, przełamał się Danijel Ljuboja. Serb pokonał w środowym spotkaniu Macieja Szlagę strzałem głową po dośrodkowaniu Tomasza Kiełbowicza i przerwał mało chwalebną serię. Przypomnijmy, że "Ljubo" w międzyczasie zmarnował rzut karny w czasie potyczki z Podbeskidziem. Wtedy intencje strzelca wyczuł Richard Zajac, który bez większych kłopotów odbił uderzenie. Od czasu spotkania ze Śląskiem, kiedy były gracz PSG zdobył śliczną bramkę z rzutu wolnego, doświadczony napastnik nie mógł trafić do siatki rywali w sześciu kolejnych meczach. Skoro trafił, to teraz przełamać musi się jego dobry kolega - Miroslav Radović.

Ulubieńcowi warszawskiej publiczności nie dopisywało zimą zdrowie - kontuzja pachwiny, pęknięte żebra. Urazy nie pozwoliło optymalnie przygotować się do rundy wiosennej. Głównie dlatego statystyki Radovicia nie wyglądają w tym roku najlepoej. Miro wystąpił w dziewięciu wiosennych spotkaniach i nie zaliczył żadnego trafienia. W sumie spędził na murawie 593 minuty. Ostatnią bramkę "Bratko" zdobył w listopadzie 2011 roku, kiedy pokonał w Warszawie golkipera Zagłębia Lubin. Od tamtego czasu Serb nie zdobył gola przez 1073 minuty! Tak długa przerwa od dawna nie zdarzyła się zawodnikowi, którego w zimie pozyskać chciało m.in. francuskie Monaco. Warto wspomnieć, że jesienią były gracz Partizana przebywał na boisku przez 2100 minut. Przez ten czas zaliczył 13 trafień i wciąż pozostaje najlepszym strzelcem zespołu. "Radko" cieszył golem fanów Legii średnio co 162 minuty.


- Denerwuję się tym wszystkim, miałem dobrą sytuacją z Wisłą, była też okazja z Arką ale ich nie wykorzystałem. W Gdyni przełamał się Danijel Ljuboja, mam nadzieję, że wkrótce także kibice będą mogli obejrzeć moją bramkę dla Legii. Nie jestem póki co zadowolony z tego jak gram - mówi nam Radović. W sobotnim meczu z Ruchem, Serb wyjdzie na boisko w pierwszym składzie. Z pewnością nikt - włącznie z samym Miro - nie będzie narzekał jeśli szybko trafi do siatki. Smutni mogą być jedynie fani i zawodnicy Niebieskich, ale w weekend chyba wszystkim będzie nam zależeć, aby uśmiech nawet na chwilę nie zagościł na twarzy Waldemara Fornalika i jego ekipy.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.