Domyślne zdjęcie Legia.Net

Szczakowianka i KSZO w I lidze.

Leszek Dawidowicz

Źródło:

13.05.2002 00:05

(akt. 31.12.2018 00:12)

Niespodzianka stała się faktem. Beniaminek drugiej ligi Szczakowianka w przyszłym sezonie będzie już grał w ekstraklasie. To największy sukces w historii klubu z Jaworzna. Pracę stracił Piotr Mandrysz, trener RKS Radomsko, który po jednym sezonie wrócił do drugiej ligi. W drugim brażu KSZO po raz drugi pokonał Górnika Łęczna i pozostał w I lidze.

W Radomsku potwierdziła się piłkarska prawda, że nazwiska nie grają. Po zimowych wzmocnieniach Olgierdem Moskalewiczem i zaciągiem byłych graczy Bundesligi RKS miał wygrać grupę spadkową. - Do ósmej kolejki wszystko było na dobrej drodze. Jednak od zwycięstwa nad Widzewem w następnych siedmiu spotkaniach piłkarze zagrali fatalnie. Zostaliśmy ukarani za zbytnią pewność siebie - mówił po meczu załamany Tadeusz Dąbrowskim, prezes RKS.

A miało być tak łatwo i przyjemnie, gdy okazało się, że barażowym przeciwnikiem RKS będzie będzie Szczakowianka a nie Górnik Łęczna. Niestety wystarczyły dwa błędy w Jaworznie - Artura Prokopa i sędziego Tomasza Mikulskiego (podyktował rzut karny, którego nie było), by dwa gole okazały się stratą nie do odrobienia.

Gospodarze wyszli na boisko bardzo zmotywowani, ale nie potrafili poradzić sobie z nastawionymi wyłącznie na obronę rywalami. Piłkarze Szczakowianki przez cały mecz dali pokaz antyfutbolu, który jednak okazał się skuteczny. Jaworznianie ustawili się na własnej połowie i każdą piłkę od razu wybijali do przodu. Od początku grali na czas, opóźniając każde wybicie piłki. A że sędzia Krzyszof Słupik był dla nich dość tolerancyjny tylko Robert Sztandera został za to upomniany żółtą kartką.

Gospodarze od początku zaatakowali, ale nie potrafili stworzyć dogodnej sytuacji i byli dużo wolniejsi od rywali. Chyba dlatego, że większość akcji próbowali przeprowadzać środkiem boiska, ale Sławomir Wojciechowski i Mirosław Kalita spisywali się słabo. Wojciechowski już po półgodzinie gry opuścił boisku utykając. Na pewno nie takiej pomocy od byłego zawodnika Bayernu Monachium spodziewali się działacze i trenerzy RKS.

Na dodatek z minuty na minutę radomszczanie grali coraz słabiej, tracili też siły i nerwy. Widząc nieporadność swoich podopiecznych po przerwie na boisko postanowił wejść trener Piotr Mandrysz. Szkoleniowiec RKS został zgłoszony do rozgrywek, ale w tym sezonie zagrał tylko raz, w Pucharze Ligi. Po wejściu Mandrysz był najlepszy na boisku, co nie najlepiej świadczy o pozostałych piłkarzach gospodarzy, którym wyraźnie od połowy wiosennych rozgrywek zaczęło brakować kondycji. 39-letni grający szkoleniowiec kilka razy znakomicie podał, ale ani Radosław Kowalczyk ani Marcin Folc nie potrafili umieścić piłki w siatce.

Gdy część kibiców już opuściła stadion wreszcie gospodarzom udało się strzelić gola, a właściwe zrobił to za nich Marek Tokarz, który zmienił lot piłki po strzale Bogdana Jóźwiaka. Po chwili Łukasz Błasiaka sfaulował Zdzisław Leszczyński. sędzia chciał ukarać go żółtą kartką, ale podbiegł do niego Mandrysz prosząc o zmianę decyzji i łapiąc go za rękę. Nic jednak nie wskórał i RKS kończył spotkanie w dziesiątkę.

Po ostatnim gwizdku piłkarze Szczakowianki długo cieszyli się wraz 300-osobową grupą kibiców z historycznego sukcesu. Do góry polecieli główny sponsor klub Piotr Wrona i grający trener 40-letni Andrzej Sermak, który przez cały sezon był pierwszoplanową postacią jaworznian i najskuteczniejszym strzelcem zespołu. Działaczy z Jaworzna czeka ogrom pracy, bo stadion bardziej przypomina boiska czwartoligowe i mogą mieć olbrzymie problemy z uzyskaniem zwycięstwa.

- To sukces całego Jaworzna. Od początku nie interesowała nas gra w czwartej lidze tylko futbol na najwyższym poziomie. Nie spodziewaliśmy się, że sukces przyjdzie tak szybko. Teraz chcemy zadomowić się w ekstraklasie na dłużej niż RKS - twierdził Tadeusz Fudała, prezes Szczakowianki.

RKS RADOMSKO - SZCZAKOWIANKA JAWORZNO 1:0

BRAMKA: Tokarz (90. samobójcza).

Pierwszy mecz: 2:0 dla Szczakowianki.

Sędziował: Krzysztof Słupik (Tarnów)

Widzów 6500

RKS: Borkowski - Klepczyński, Prokop, Lewandowski Ż - Jóźwiak, Kalita, Leszczyński Ż Cz, Wojciechowski (28. Folc Ż), Banaczek (60. Mandrysz Ż) - Moskalewicz, Kowalczyk.

Szczakowianka: Wróbel - Berliński Ż, Kapciński (67. Adamus), Zadylak - Tokarz Ż, Sztandera Ż, Iwański, Sermak (46. Galeja Ż), Dobrowolski - Rasić (49. Błasiak), Chudy.



KSZO zostaje



Ponad 6 tysięcy widzów oglądało rewanżowy mecz KSZO z Górnikiem. Poziomem meczu zachwyceni być nie mogą, ale to co najważniejsze, czyli utrzymanie w ekstraklasie ich zespół osiągnął. Od pierwszych minut do ataku ruszyli piłkarze KSZO i stwarzali sytuacje bramkowe. W 15. minucie przewracającego się już Jarosława Popielę w polu karnym podciął Wojciech Jarzynka i arbiter podyktował rzut karny, który wykorzystał sam poszkodowany. W tym momencie KSZO w dwu meczu prowadził już 2:0 i mógł pilnować spokojnie wyniku.

Ale nie przypilnował. Pięć minut później gapiostwo obrońców wykorzystał Marcin Warakomski. Z linii końcowej wycofał do Dariusza Solnicy. Ten, choć w barwach KSZO nie strzelił żadnej bramki, tym razem zdołał strzelić z dzisięciu metrów do pustej bramki. Potem mecz stał się brzydki. KSZO grał głównie do tyłu. Dobrze spisywała się druga linia Górnika, w której prym wiódł Paweł Bugała. Gospodarze nie potrafili zawiązać akcji. W 65. minucie znakomitą sytuację miał Jacek Iwanicki z Górnika, ale po jego strzale głową z pięciu metrów bramka okazała się metr za niska. Bohaterem KSZO został wprowadzony po przerwie Daniel Grębowski. W 72.minucie dostał prostopadłe podanie od Arkadiusza Bilskigo i w sytuacji sam na sam z Bartoszem Rachowskim strzelił po ziemi do siatki. - Ten gol nas podłamał. Walczyliśmy jeszcze,ale uszło z nas powietrze. Spasoaliśmy. Dwumecz przegraliśmy w Łęcznej,ale z boiska w Ostrowcu schodzimy z podniesioną głową [KSZO wygrał tam 1:0 - przyp. red.] - przyznał Paweł Kowalski, trener Górnika.

- Wygraliśmy zasłużenie. 2:1 to najniższy wymiar kary dla gości - odpowiedział Janusz Batugowski, trener KSZO.

lech



KSZO Ostrowiec - Górnik Łęczna 2:1 (1:1).

Strzelcy bramek

KSZO: Popiela (15. - z karnego po faulu Jarzynki na Popieli), Grębowski (72. z podania Bilskiego)

Górnik: Solnica (20. z podania Warakomskiego)

Widzów 6, 5 tys.

KSZO: Piątek - Cichoń, Lasocki Ż, Unierzyski - Siara Ż, Sokołowski Ż, Dąbrowski, Toborek (46. Wróbel), Popiela Ż - Żelazowski (59. Grębowski), Bilski Ż.

Górnik: Rachowski - Warakomski Ż, Jarzynka, Boguś - Bosowski, Feliksiak, P. Bronowicki (46. Korzan Ż), Bugała, G. Bronowicki - Solnica (86. Kaźmierczak), Iwanicki (72. Szałachowski)



KSZO - Górnik

16 strzały 11

9 celne 2

29 faule 20

0 słupki i poprzeczki 0

8 rzuty rożne 8

4 spalone 0

BOHATER MECZU

Daniel Grębowski - rezerwowy zapewnił KSZO grę w ekstraklasie


źródło: Gazeta Wyborcza

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.