News: Tak zmienia się Legia Ricardo Sa Pinto

Tak zmienia się Legia Ricardo Sa Pinto

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

18.10.2018 10:00

(akt. 02.12.2018 11:22)

Ricardo Sa Pinto pracuje przy Łazienkowskiej od dwóch miesięcy. Portugalczyk miał być lekiem Legii na całe zło, trenerem z silną ręką, który trafi do głów zawodników i spodoba się kibicom. Póki co, oba cele udaje się realizować. Mimo wybuchowego charakteru, szorstkości, drużyna pod jego przewodnictwem gra lepiej. Co zmienił Sa Pinto?

Drugi okres przygotowawczy


Legia się zmienia mając na ławce trenerskiej autokratę. Sprzeciw nie jest słowem akceptowanym przez szkoleniowca. Ricardo Sa Pinto musiał zająć się poszczególnymi obszarami funkcjonowania drużyny, w niektórych aspektach przeprowadzć coś na kształt rewolucji.


Podstawowym zadaniem była poprawa przygotowania fizycznego, które zostało zawalone w czasie dwóch poprzednich przerw pomiędzy rundami. Kiedy zapoznał się z wynikami badań, pewnie złapał się za głowę i decyzja mogła być tylko jedna: trzeba przeprowadzić okres przygotowawczy właściwie od początku. Drużyna cierpiała, podobnie jak kibice, którzy musieli oglądać wstydliwą porażkę z Wisłą Płock (1:4). I piłkarzy, którzy nie mieli siły biegać. Ciężkie treningi przyniosły efekt. W meczach ligowych, gdy Legię prowadzili Dean Klafurić, a potem Aleksandar Vuković, legioniści pokonywali średnio 109,79 km. na mecz. U Portugalczyka najpierw nastąpił  spadek (06,95 km/mecz), ale po pierwszej przerwie na mecze reprezentacji było zdecydowanie lepiej. W konfrontacjach z Lechem Poznań (1:0), Miedzią Legnica (4:1), Arką Gdynia (1:1) i Śląskiem Wrocław (1:0), warszawiacy przebiegali średnio 115,51 km.


Różnice widoczne były również w kwestii sprintów. Porównując pierwszy okres pracy Portugalczyka z ostatnimi czterema spotkaniami, nie da się nie zauważyć różnicy. Od 283 (średnio) w spotkaniach z Zagłębiem Sosnowiec (2:1), Wisłą Płock (1:4) i Cracovią (0:0), legioniści przeszli do średnio 467 sprintów w ostatnich czterech ligowych spotkaniach.


Jak biegają legioniści:

 


Mecze ligowe z Zagłębiem Lubin, Koroną, Lechią i Piastem:
439,17 - 442,49 (km)
Sprinty: 383 - 362
Średni dystans Legii na mecz: 109,79


Mecze ligowe z Zagłębiem Sosnowiec, Wisłą Płock i Cracovią:
320,85 - 335,85 (km)
Sprinty: 283 - 265
Średni dystans Legii na mecz: 106,95


Mecze ligowe z Lechem, Miedzią, Arką i Śląskiem:
462,02 - 441 (km)
Sprinty: 467 - 324
Średni dystans Legii na mecz: 115,51


Piłkarze Legii biegają więcej i szybciej, co przynosi efekty i widoczne jest przede wszystkim w defensywie. Organizacja, to kolejne ważne słowo po przyjściu Sa Pinto. Ważnym założeniem jest także wysoki pressing, który przy Łazienkowskiej jest doskonale znany z czasów Stanisława Czerczesowa. Inna sprawa, że Rosjanina w Warszawie pamięta już coraz mniejsza grupa zawodników. W tej znajduje się trzech bramkarzy (Malarz, Cierzniak, Majecki), a także sześciu graczy z pola: Hlousek, Jędrzejczyk, Pazdan, Hamalainen, Kucharczyk i Niezgoda.


Portugalska organizacja


Piłkarze biegają więcej i szybciej, drużyna jest dużo lepiej zorganizowana, przede wszystkim w defensywie. To kolejna kwestia, nad którą mocno pracował Sa Pinto wraz ze sztabem. Piłkarze spędzali dużo czasu na odprawach, na których poza nimi byli jedynie: pierwszy trener, Rui Motta, Guilherme Gomes i Ricardo Pereira.


W sposobie gry Sa Pinto szalenie istotny jest pressing, najczęściej wysoki, czyli najlepszy sposób na zmuszenie rywala do popełnienia błędu. Do tego doszedł agresywny odbiór piłki. Za kadencji Portugalczyka legioniści w ośmiu meczach przekroczyli przepisy 113 razy (średnio 14,1 faulu/mecz), z czego 53 (43,9%) stało się to na własnej połowie. We wcześniejszych pięciu spotkaniach faulowali 62 razy (12,4%), a 30 z nich (48,5%) z nich miało miejsce na połowie mistrzów Polski.


Hasło "powrót" po akcji ofensywnej nabrało nowego znaczenia. Przez pewien czas można było odnieść wrażenie, że mistrzowie Polski najpierw mają bronić, a dopiero potem atakować. To kryło się pod pojęciem zarządzania meczem.


Stołeczna defensywa zaczęła grać skuteczniej, przestając tracić gole. W pierwszych pięciu meczach Arkadiusz Malarz musiał wyciągać piłkę z siatki aż osiem razy (śr. 1,6 gola na mecz). W kolejnych ośmiu spotkaniach średnia spadła prawie o połowę, do 0,88 (7 straconych bramek). Legia zagrała także cztery razy "na zero" z tyłu: z Cracovią, Lechem, Chojniczanką i Śląskiem.


Patrząc na ruchy personalne można wyciągnąć wniosek, że u Sa Pinto w odstawkę poszli zawodnicy, którzy byli liderami w poprzednich sezonach. Ziarno prawdy w tym jest, choć każdy przypadek trzeba rozpatrywać oddzielnie. Arkadiusz Malarz usiadł na ławce rezerwowych nie dlatego, że popełniał błąd za błędem. Po prostu Radosław Cierzniak trochę lepiej "gra nogami" i na przedpolu – co bardziej pasuje do koncepcji Portugalczyka. Nowy sztab trenerski postanowił dać mu szansę, a on ją wykorzystał, zrealizował to, czego od niego oczekiwano. Miroslav Radović od początku sezonu był co najwyżej w przeciętnej dyspozycji, spadł w rankingu trenerów i teraz ciężko haruje, aby wrócić na karuzelę. Podobnie Michał Pazdan, który sam się wyeliminował z rywalizacji czerwoną kartką w meczu z Cracovią (0:0).


Wraz z kolejnymi tygodniami na treningach pojawiają się kolejne nowe aspekty (za wyjątkiem zajęć motorycznych, które odbywają zazwyczaj na początku danego mikrocyklu). Obecnie większy nacisk położono na ofensywę i wspomniany pressing, który ma stać się znakiem rozpoznawczym projektu firmowanego przez Sa Pinto. Bo zaczął od pracy nad grą w obronie, kosztem ofensywy, co widzieliśmy w pierwszych meczach pod jego wodzą. Od spotkania z Arką w Superpucharze, do meczu z Piastem w lidze, legioniści oddali 68 strzałów na bramkę rywali (13,6 na mecz). Do pierwszej przerwy na kadrę, od spotkania z Zagłębiem Sosnowiec, Legia oddała 25 strzałów (8,3/na mecz). W ostatnim okresie, od Lecha do Śląska, kibice obejrzeli średnio 13,4 prób ze strony ekipy Sa Pinto. Wciąż nie zmienia się jednak kwestia bramek "z gry". Legia nie bazuje na akcjach. Olbrzymią rolę odgrywają stałe fragmenty gry.


Stały fragment, jak skarb


W analizie brakuje meczów w europejskich pucharach, gdyż najbardziej miarodajne są rozgrywki w Polsce (uwzględniono ESA, SP i PP). Legia strzeliła do tej pory 19 goli: jedenaście po akcjach, a osiem po stałych fragmentach gry, ponad 42 procent bramek zostało zdobytych po dośrodkowaniach z rzutów rożnych i wolnych.


Gole za kadencji Klafuricia i Vukovicia:
5 meczów, 8 goli: 5 z akcji (62,5%), 3 po SFG (38,5%)
Śr. goli na mecz: 1.6


Gole za kadencji Sa Pinto:
8 meczów, 11 goli: 6 z akcji (55,5%), 5 po SFG (45,5%)
Śr. goli na mecz: 1,38

 


Stałe fragmenty odgrywają ważną rolę, gdy Legia ma problemy z grą w ofensywie. Przy Łazienkowskiej trwa praca nad atakiem: na ostatnich treningach legoniści ćwiczą grę na małej przestrzeni, szybkość poidań, prostopadłe zagrania. Wracając do stałych fragmentów gry, trzeba spojrzeć na wykonawców. Najpewniejszym dośrodkowań z narożników jest Sebastian Szymański, któremu od początku sezonu powierzono tę rolę. Młody Polak odpowiada za zagrania zwłaszcza wtedy, gdy piłka ma odchodzić od narożnika. Za Sa Pinto do grona wykonawców doszli Andre Martins czy Cristian Pasquato (tylko w końcówkach). Nową rolę dostał za to Carlitos, który ma się urywać z okolić bliższego słupka i wychodzić do krótkich zagrań. Z takiego rozwiązania warszawiacy skorzystali w ok. 20 procentach przypadków. Bardzo rzadko legioniści decydują się na piłkę szybująca w kierunku dalszego słupka.


Kto wykonywał w Legii rzuty rożne?


Suma: 63


26 - Sebastian Szymański
15 - Domagoj Antolić
9 - Carlitos
4 - Michał Kucharczyk i Andre Martins
3 - Cristian Pasquato
1 - Dominik Nagy i Krzysztof Mączyński

 


Legioniści zanotowali 13 kontaktów z piłką bezpośrednio po dośrodkowaniach z narożnika. Najczęściej do dograń dochodził Mateusz Wieteska, który cztery razy zagrywał futbolówkę głową, raz asystował przy golu Michała Kucharczyka z Arką. Często piłka dociera do Artura Jędrzejczyka, który trzy razy strzelał na bramkę, a także strzelił gola po dośrodkowaniu Domagoja Antolicia. Stoperzy są kluczowymi graczami w kontekście stałych fragmentów gry Legii. To do nich kierowane są zagrania, kiedy rozbiegają się w "szesnastce".


Rzuty rożne stały się groźną bronią Legii. Na 63 próby, cztery razy Legia cieszyła się z gola, a jej gracze trzynaście razy oddawali strzały. Doliczając do tego zebrane tzw. drugie piłki, auty czy kolejne zyskane kornery, warszawiacy odnosili korzyść w ponad 60 procentach sytuacji. W przypadku rzutów wolnych statystyka jest podobna, choć nieco niższa (około 50 procent). Legioniści w 12 przypadkach decydowali się na bezpośrednie uderzenia. Raz zakończyło się to golem Carlitosa, a w drugiej sytuacji piłka po uderzeniu Szymańskiego odbiła się od słupka i dobił ją Cafu strzelając gola Śląskowi.


Ciekawą kwestię można również zaobserwować w trakcie ofensywnych wrzutów piłki z autów. Nowością w trakcie spotkania z Arką Gdynia były ściereczki, w które wyekwipowano chłopców od podawnia piłek. Ci mieli wycierać futbolówki przed rzuceniem ich do zawodników Legii na połowie rywali. Wszystko przez zmianę w kwestii autów. Te wykonują przede wszystkim boczni obrońcy - najczęściej Adam Hlousek i Paweł Stolarski. Mistrzowie Polski coraz częściej korzystają z długich wrzutów w pole karne przeciwników. To motyw znany, a jak pokazał kilka lat temu przykład Stoke w Premier League, gdzie za auty odpowiedzialny był Rory Delap, motyw mogący być skutecznym.


Stałe fragmenty są groźną bronią legionistów. W ekstraklasie, jedynie Pogoń Szczecin strzeliła więcej goli od Legii dzięki rzutom rożnym, wolnym i karnym. Jest też druga strona takiego zestawienia: czternaście zespołów trafiało do siatki częściej od Legii z gry. Najlepsza w tym aspekcie jest Miedź Legnica, która czyniła to w 93,3% przypadków.


Bilans bramkowy trwającego sezonu w Ekstraklasie:


+10 - Wisła Kraków
+7   - Lechia Gdańsk
+4   - Legia Warszawa, Jagiellonia Białystok
+3   - Korona Kielce, Lech Poznań
+2   - Piast Gliwice
  0   - Zagłębie Lubin, Pogoń Szczecin
- 1   - Arka Gdynia, Śląsk Wrocław
- 5   - Miedź Legnica
- 6   - Wisła Płock, Górnik Zabrze
- 9   - Zagłębie Sosnowiec, Cracovia


Gole Legii po stałych fragmentach:


1) Na 2:0 z Arką - Mączyński zagrywa przed pole karne z rzutu rożnego, Philipps uderza zza "szesnastki" i strzela gola.
2) Na 1:0 z Piastem - Antolić dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego, Jędrzejczyk uderzeniem piłki głową pokonał bramkarza.
3) Na 2:1 z Piastem - Kucharczyk zagrywa z rzutu rożnego, Kante uderza piłkę głową i strzela gola
4) Na 1:0 z Zagłębiem Sosnowiec - Dośrodkowanie Antolicia z kornera, Jędrzejczyk wyskakuje najwyżej, uderza piłkę głową i pokonuje golkipera
5) Na 1:4 z Wisłą Płock - Carlitos strzela gola po bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego
6) Na 2:1 z Miedzią - Kucharczyk wykorzystuje pierwszy rzut karny dla Legii w tym sezonie
7) Na 1:1 z Arką - Dośrodkowanie Antolicia z narożnika, Wieteska zgrywa piłkę głową, Kucharczyk pakuje piłkę do siatki z najbliższej odległości
8) Na 1:0 ze Śląskiem - Szymański uderza z rzutu wolnego, piłka odbija się od słupka i z bliska dobija ją Cafu.


Suma: 8 goli, 4 po rzutach rożnych, 3 po rzutach wolnych, 1 po rzucie karnym

 

Gole Legii "z gry":

 

1) Na 1:0 z Arką - Vesović zaatakował prawym skrzydłem, dograł w pole karne, a Bogdanow, starający się wybijać piłkę wślizgiem, pokonał własnego bramkarza.
2) Na 1:2 z Zagłębiem Lubin - Philipps zagrał z własnej połowy za plecy obrońców rywali, wahadłowy Hlousek odnalazł się w polu karnym i strzałem prawą nogą zdobył bramkę.
3) Na 1:1 z Koroną - Carlitos podaje do Mączyńskiego, ten zdobywa ładną bramkę po uderzeniu z dystansu.
4) Na 2:1 z Koroną - Hlousek dośrodkował w pole karne, a Kante uderzeniem piłki głową pokonał golkipera rywali.
5) Na 3:1 z Piastem - Carlitos zagrywa prostopadłą piłkę do Nagya, a ten bez większych problemów posyła piłkę do siatki.
6) Na 2:1 z Zagłębiem Sosnowiec - Antolić prostopadle podaje do Carlitosa, a Hiszpan uderza w słupek, lecz sam dobija własny strzał strzelając gola.
7) Na 1:0 z Lechem - Doskonałe prostopadłe podanie Szymańskiego trafia do Nagya, ten mija bramkarza i posyła piłkę do pustej bramki.
8) Na 1:0 z Miedzią - Carlitos dośrodkowuje z prawej strony w pole karne, Cafu dostawia nogę i strzela gola.
9) Na 3:1 z Miedzią - Koronkowa akcja Legii, Nagy piętą podaje do Carlitosa, a ten pewnie kończy serię podań bramką.
10) Na 4:1 z Miedzią - Kante do Cafu, a ten strzela gola po strzale z dystansu.
11) Na 1:0 z Chojniczanką - Cafu dośrodkował z prawej strony, a piłkę głową umieścił w siatce Pazdan.

 

Legia zdobyła łącznie piętnaście goli po uderzeniach z obszaru pola karnego. Tylko cztery bramki padły po strzałach z dystansu. Co ciekawe, tylko raz warszawiacy strzelili gola po uderzeniu lewą nogą (Nagy). Sześć razy skuteczne okazywały się próby głową, a jedenaście bramek padło po uderzeniach prawą nogą. Raz do własnej siatki trafili rywale - stało się to za sprawą Andrija Bogdanowa w spotkaniu o Superpuchar z Arką. 


Regulacja tempa


Coraz większą rolę w założeniach Sa Pinto odgrywają środkowi pomocnicy. Zupełnie zrezygnowano z Chrisa Philippsa oraz Krzysztofa Mączyńskiego, którego odesłano do rezerw. Gdy do optymalnej formy fizycznej dojdzie Martins, na ławce usiądzie Antolić. Chorwat bywa na treningach nazywany przez kolegów "profesorem", co tyczy się kwestii odbioru. W tym były zawodnik Dinama Zagrzeb czuje się najlepiej. Gdy Portugalczyk wszedł na odpowiednie obroty motoryczne, zastąpił "Antolę" i trudno się spodziewać, że do końca rundy coś się zmieni. Podstawową parą środkowych pomocników będą Martins i nieco bardziej wysunięty Cafu. Ten pokazał, że potrafi wspomóc zespół w grze ofensywnej, podłączyć się do akcji i zakończyć ją strzałem. Tylko w ostatnich pięciu meczach były gracz FC Metz strzelał na bramkę rywali 11 razy.


Martins z Cafu mają regulować tempo, co widoczne było już w spotkaniu ze Śląskiem, kiedy portugalski duet współpracował w trójkącie z Szymańskim. Gra była również przenoszona na skrzydła. Nad szybkim rozegraniem piłki na małej przestrzeni oraz zmianą strony rozgrywania akcji Legia pracuje w ostatnich dniach na treningach. Skrzydłowi mają odgrywać dużą rolę w pomyśle Sa Pinto.


Legia wciąż miewa problemy z utrzymaniem odpowiedniego tempa gry. Dobry - ponownie - jest przykład meczu we Wrocławiu. Mistrzowie Polski w pierwszej połowie w pełni dominowali. Warszawiacy grali bardzo dobrze, ale po przerwie nie zaskakiwali już rywali w taki sposób, mimo że przez długi czas grali z przewagą jednego zawodnika. Brak stabilności to kwestia, nad którą Sa Pinto musi wciąż pracować z legionistami. Dobitnie widać również, że Legia zrywa się na ogół pod koniec pierwszej i drugiej połowy - to wtedy padło jedenaście z siedemnastu bramek.


Kiedy Legia strzela gole?


Minuty Gole

 

1 - 15        1
16 - 30      4
31 - 45+    5
46 - 60      3
61 - 75      0
76 - 90+    6


Kiedy Legia oddaje strzały?


Minuty Strzały

1 - 15       15
16 - 30      22
31 - 45+    30
46 - 60      24
61 - 75      28
76 - 90+    41

 


Legia oddała w sumie 160 strzałów, z których 62 były celne (38,8%). Aż 61 uderzeń miało miejsce w ostatnich kwadransach połów. Najrzadziej warszawiacy strzelali w pierwszych kwadransach, kiedy wykonali 39 prób. Mistrzowie Polski potrzebują czasu na rozkręcenie się i wejście na wyższe obroty.


Zmiany, zmiany

 



Legia się zmienia na każdym poziomie, wszystko musi być zgodnie z wytycznymi trenera, na każdym polu. Od spraw boiskowych, aż po te poza murawą. To Sa Pinto jest sternikiem, a jeśli ktoś chce coś z nim załatwić - musi kontaktować się poprzez asystentów lub kierownika drużyny. Portugalczyk wydaje rozkazy, które realizować mają inni.


W tej chwili Sa Pinto pokazuje jednak, że jego metody działają, bo Legia gra lepiej. Skuteczne było m.in. poświęcenie meczów z Wisłą Płock i Cracovią, by w kolejnych spotkaniach drużyna prezentowała się lepiej. Portugalskie pomysły, póki co, w większości się sprawdzają, bo widoczny jest stopniowy postęp w grze mistrzów Polski. Prawdziwy egzamin, jak w przypadku każdego szkoleniowca, przyjdzie jednak zimą. To wtedy drużyny z ekstraklasy ładują baterie na kolejne miesiące.


Zimą drużynę czeka sporo zmian, kilku zawodników odejdzie, a na ich miejsce trafią nowi. Trzeba liczyć się ze sprzedażą jednego z kluczowych graczy, aby choć w części zasypać dziurę w budżecie, powstałą przez dwa ostatnie nieudane podejścia do fazy grupowej europejskich pucharów.

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.