Carlitos Ernest Muci
fot. Marcin Szymczyk

Tłok wśród napastników w Legii, trudny czas dla Carlitosa

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

29.05.2023 10:00

(akt. 29.05.2023 16:34)

Wiosną w Legii rozpoczęła się już budowa zespołu na kolejny sezon. Pozyskani zostali Marc Gual i Patryk Kun. Szczególnie wśród napastników zrobiło się trochę ciasno i dla kogoś może zabraknąć miejsca.

Sezon 2022/23 skończył się dla Legii zdobyciem Pucharu Polski i wicemistrzostwa Polski, Biorąc pod uwagę to jak wyglądał poprzedni sezon, to całkiem niezły wynik. Przed rokiem nikt z władz klubu takich rezultatów nie zapowiadał i nie oczekiwał. Raczej mówiono o sezonie przejściowym, przeznaczonym na przebudowę zespołu. Teraz trzon drużyny ma zostać zachowany, a kadra wzmocniona – przede wszystkim jakościowo.

Już teraz legioniści mają niezwykłą sytuację wśród napastników. Wraz z królem strzelców ekstraklasy Markiem Gualem, który w barwach Jagiellonii strzelił 16 goli a latem przenosi się do Warszawy, w klubie jest aż sześciu atakujących. To za dużo, dla kogoś więc może zabraknąć miejsca. Jesienią 2022 roku trener Kosta Runjaić za namową dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego przeszedł na grę dwoma napastnikami. W kadrze wystarczy więc 4-5 graczy na tej pozycji.

Niepodważalne miejsce będzie miał nowo pozyskany i wspomniany już Gual – przychodzi do klubu jako król strzelców, zawodnik dobry technicznie, ze smykałką do gry kombinacyjnej. Do jego atutów należą też drybling, sposób poruszania się, dobrze gra tyłem do bramki, chętnie pomaga w defensywie, nieźle czuje się w pressingu. Znakomicie czuje się w polu karnym. W minionym już sezonie zdobył 11 bramek prawą nogą i 5 lewą nogą. Miał też 6 asyst. W Legii mając takich graczy jak Josue czy Paweł Wszołek ten wynik powinien jeszcze poprawić.

Tomas Pekhart wrócił do Legii wiosną, wszedł do gry z marszu, Zagrał w sumie w 13 spotkaniach, z czego w 9 od pierwszej minuty. Strzelił 5 goli, potrafił wywalczyć rzut karny. Szybko stał się pewnym punktem zespołu i widać było, że piłkarza o takiej charakterystyce bardzo brakowało w zespole. Na Czecha zawsze można liczyć, jego atuty są wszystkim w Polsce dobrze znane – przede wszystkim perfekcyjna gra głową. Ale nie tylko – potrafi się zastawić, gra dobrze tyłem do bramki, pomaga w defensywie. W końcówce sezonu narzekał na uraz przeciążeniowy przywodziciela i pracował z fizjoterapeutami. W kolejnym sezonie z pewnością będzie chętnie wykorzystywany przez sztab szkoleniowy.

W roli napastnika trener Runjaić widział od początku Ernesta Muciego i z czasem reprezentant młodzieżowy Albanii idealnie się do tej roli wpasował. Chętnie korzysta ze swojego atutu jakim jest strzał z dystansu, ale też z umiejętności gry kombinacyjnej. Nie gra egoistycznie, potrafi dokładnie dograć do lepiej ustawionego kolegi – miał dzięki temu 6 asyst. Dołożył do tego 5 goli. Zrobił ogromny postęp, choć jak zaznacza szkoleniowiec Legii potencjał Muciego jest o wiele większy niż go pokazuje. Trwa praca nad tym, by w przyszłym sezonie pożytek z gry Ernesta był jeszcze większy. To zawodnik, którego ceni trener i z pewnością będzie nadal na niego stawiał.

Maciej Rosołek również zrobił spory progres w porównaniu do poprzednich rozgrywek. Trener i dyrektor sportowy cenią go i wierzą w niego. Jest waleczny, pracuje w defensywie, zawsze można na niego liczyć. W ofensywie potrafi się znaleźć w polu karnym, ale musi popracować nad skutecznością – ta w minionym sezonie była na poziomie 10 procent. Zdobył 5 goli w lidze, miał 1 asystę. Zagrał w minionym sezonie w 34 meczach, średnio na boisku przebywa 52 minuty. W kolejnym sezonie są plany, by ten czas spędzony na murawie był jeszcze większy. Nikt w klubie nie chce z niego rezygnować, „Rosi” zostanie na przyszły sezon. To piłkarz, który jest kibicem Legii, nigdy nie narzeka, grając w Warszawie spełnia swoje marzenia.

Do zdrowia w końcówce sezonu powrócił Blaz Kramer. Odkąd jest w Legii przeszedł dwie operacje, blisko 9 miesięcy spędził na rehabilitacji, walczył o powrót do zdrowia. Udało się, dostawał od trenera szanse w końcówkach spotkań, zdobył jedną bramkę w lidze – wcześniej trafił też w rozgrywkach Pucharu Polski. To napastnik, którego atutem jest gra siłowa, chętnie przepycha się z rywalami, dobrze gra w powietrzu, pomaga w grze defensywnej, nieźle gra tyłem do bramki. Piłkarz o takiej charakterystyce z pewnością przyda się w ekstraklasie. Klub pomógł zawodnikowi wrócić do zdrowia i po walce jaką przeszedł nikt nie zamierza go skreślać. Z pewnością dostanie swoje szanse w kolejnym sezonie.

Wychodzi więc na to, że najtrudniej będzie miał Carlitos. Hiszpan wracał do Legii z wielkim entuzjazmem, który jednak w trakcie sezonu gdzieś powoli znikał. Carlitos miał świetny początek, pomagał zespołowi, znalazł wspólny język z Josue, fajnie wyglądała ich współpraca. Strzelił zwycięskiego gola w Mielcu w meczu ze Stalą zaraz po przyjściu na Łazienkowską i… był to jego jedyny gol w rozgrywkach ligowych. Pomógł w dojściu do finału Pucharu Polski – zdobył dwie bramki w starciu z Bruk Betem Termaliką w Niecieczy, asystował przy golu Blaza Kramera w starciu z Wisłą w Płocku, pokonał też bramkarza Lechii Zielona Góra. Już zimą Hiszpan był zły, nie był sobą – irytował się kolejnymi minutami bez gola. Wiosną miał kłopoty zdrowotne. Gdy wyleczył jeden uraz, to w Zabrzu przytrafił mu się kolejny. Im dłużej trwał sezon, tym mniej było Carlitosa w Carlitosie. Chodził swoimi drogami, wcześniej żartował, pokrzykiwał na treningach, a ostatnio był cichy jak myszka. Sprawiał wrażenie, jakby bardzo ciążyła mu presja, tego że wszyscy oczekują od niego bramek, a on ich nie strzela.

Trener Runjaić postawił na niego w końcówce sezonu w meczach z Wartą Poznań w Grodzisku Wielkopolskim oraz z Wisłą Płock. W starciach z Pogonią Szczecin i Lechią Gdańsk dostał swoje minuty wchodząc z ławki rezerwowych. Nie przekonał swoją grą, nie wniósł za wiele w ofensywie. Miał okazje bramkowe, ale ich nie wykorzystał. Do myślenia może dawać ostatni mecz ze Śląskiem Wrocław. Carlitos był na ławce rezerwowych, ale trener nie skorzystał z jego usług. Wpuścił do gry Kramera, od początku grali Muci z Rosołkiem, Pekhart z urazem był na trybunach, a Carlitos nie wszedł nawet na minutę. Spotkanie ze Śląskiem pokazało też, że Hiszpan jest aktualnie napastnikiem numer pięć w talii trenera Runjaicia.

Wydaje się, że Carlitos lepiej czuł się w poprzednim systemie, ze skrzydłowymi zamiast typowych wahadłowych. W obecnym ustawieniu czasem jakby nie mógł się odnaleźć. Potrafi grać w piłkę – nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości, ale zablokował się. I chyba dodatkowo nie może się pogodzić z tym, że jego pobyt w Legii nie wygląda tak, jak sobie to zakładał i wyobrażał, źle czuje się z tym, że nie jest jednym z liderów zespołu w ostatnim czasie. To problem z którym Hiszpan musi sobie poradzić sam, musi się przełamać. Pytanie czy dane mu to będzie zrobić w Legii? W przyszłym sezonie będzie o to trudniej, konkurencja będzie większa. Przed Carlitosem trudne chwile, bo może może się zdarzyć, że będzie brakowało dla niego miejsca w kadrze meczowej.

Polecamy

Komentarze (64)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.