Domyślne zdjęcie Legia.Net

Tomasz Jarzębowski: Rozmów jeszcze nie było

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

05.12.2008 08:36

(akt. 18.12.2018 13:57)

<b>Tomasz Jarzębowski</b> to jeden z niewielu wychowanków Legii, którym się powiodło. Przed dwoma laty łatwo z niego zrezygnowano. „Jarza" długo walczył ze swoimi problemami zdrowotnymi, odbudował się w Bełchatowie. Gra tak, że <b>Jan Urban</b> i <b>Mirosław Trzeciak</b> chcą, by wrócił. Żadnych rozmów jednak jeszcze nie było. - Jeszcze niczego nie podpisałem, nie było nawet rozmów na temat kontraktu, więc nie mogę powiedzieć, że z kimś się rozstaję i gdzieś wracam. Różne warianty są możliwe, choć chyba nie muszę dodawać, że chciałbym znowu zagrać dla Legii - twierdzi Jarzębowski.
- Nie ma już „Żylety", trybuny, która wielokrotnie pomagała mi w trudnych chwilach. Widziałem to tylko na zdjęciach, w sobotę zobaczę już osobiście. Dziwnie się czuję, przecież często pojawiałem się na trybunach, nawet nie marząc o tym, że kiedyś założę koszulkę tego klubu - opowiada „Jarza". Dla niego będzie to trzeci mecz przy Łazienkowskiej jako gość i zapewne ostatni. Wygrana i porażka, to jego dotychczasowy bilans. - Dziwnie czułem się biegając po murawie stadionu, na który chodziłem od dziecka. Podobnie jak wtedy, kiedy przebierałem się w szatni dla gości. Raz udało mi się na Legii wygrać, oczywiście cieszyliśmy się z trzech punktów, ale ja osobiście miałem mieszane uczucia. Przecież ograłem swój klub. Dużo bardziej cieszyłem się z wygranych na Lechu i Wiśle - uśmiecha się Jarzębowski. Jeśli trafi na Łazienkowską, będzie miał za zadanie zastąpić Vukovicia. Bo trener Legii widzi go jako defensywnego pomocnika. - Fajnie byłoby zagrać jeszcze z „Vuko", szkoda, że tak się nie stanie. Pamiętam, jak do nas przyszedł. Szybko się zaaklimatyzował, nauczył języka. To bardzo charakterny człowiek, widać to po jego obecnej formie. Wie, że odchodzi, a angażuje się maksymalnie - mówi. Jarzębowski przejmie także rolę Vukovicia w szatni warszawskiego zespołu. Podobnie jak Serb nie należy do cichych piłkarzy. - „Vuko" zawsze miał swoje zdanie, potrafił się postawić nie zważając na konsekwencje. - Ja też jestem gościem, którego słychać w szatni. Mówić potrafię, czasem aż za dużo - dodaje.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.