Domyślne zdjęcie Legia.Net

Tomasz Kiełbowicz już 10 lat w Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Nasza Legia

07.07.2010 19:45

(akt. 15.12.2018 22:09)

- Skromny chłopak, wzór profesjonalisty - mówią o nim piłkarze i trenerzy. Nigdy nie mówi niczego kontrowersyjnego, zawsze chętnie rozmawia z mediami. O każdym wypowiada się z dużym szacunkiem. Jest niezwykle skromny, choć wywalczył trzy mistrzostwa Polski i po dwa razy: Puchar Polski, Puchar Ligi i Superpuchar, a na futbolu sporo zarobił. Mimo 34 lat na karku, wciąż wygrywa testy wydolnościowe, choć nie wygląda na atletę. - Nie czuję się dziadkiem - zaznacza w rozmowie z Naszą Legią <strong>Tomasz Kiełbowicz</strong>.

Najmilsze chwile -  Najbardziej utkwiło mi w pamięci mistrzostwo zdobyte w 2002 roku. Nie byliśmy faworytem, sezon rozpoczęliśmy od trzech porażek. W prasie czytaliśmy, że nie nadajemy się do niczego. Potrafiliśmy się jednak zmobilizować i kroczyć po mistrzostwo Polski. Pamiętam także doskonale fetę, która zaczęła się na stadionie po zremisowanym meczu z Odrą Wodzisław. Jechaliśmy autokarem przez całe miasto na Starówkę. Tam było kilkadziesiąt tysięcy ludzi z szalikami Legii, którzy radośnie śpiewali. Poszliśmy drużyną do restauracji i świętowaliśmy. Później wywalczyliśmy Puchar Ligi. Następnie mieliśmy wyjątkowo udaną przygodę w rywalizacji o europejskie puchary. Jako pierwsi i jedyni wyeliminowaliśmy holenderską drużynę - FC Utrecht.

Słabości - Nie jestem zwolennikiem trunków, ale dobrego czerwonego wina lubię się napić. Choć jestem chudy, jem bardzo dużo. To chyba predyspozycje genetyczne. Wiele osób dziwi się, ile mogę wchłonąć pokarmu przy moich gabarytach. Pewnie dlatego, że mam dobrą przemianę materii. Zwracam jednak uwagę na to, co jem. Unikam fastfoodów, pizzy, zaś słodycze jem sporadycznie. Lubię od czasu do czasu poczytać o diecie, która jest zdrowa dla sportowców. Gdy ma się odpowiednio zbilansowaną dietę, można jeść dużo i zdrowo. Nie trzeba się ograniczać. Bardzo lubię domową kuchnię. A moja Gosia jest wyśmienitą kucharką. Co tylko sobie wymarzę, przyrządza mi. Palce lizać!

Życie rodzinne - Wiąże się z moją żoną i córeczką. Do wszystkiego powoli dojrzewaliśmy. Chcieliśmy mieć wszystko zaplanowane. Długo żyliśmy na walizkach, zanim osiedliliśmy się w Warszawie. Gosia studiowała ochronę środowiska na częstochowskiej Politechnice, więc sam mieszkałem w Warszawie. Później dojrzewaliśmy do decyzji o ślubie, a następnie do dziecka. I udało się. W grudniu ubiegłego roku Gosia urodziła Karolinkę i jestem szczęśliwym tatusiem. Byt to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. I nie jest istotne, że pewnie na wywiadówce w szkole będę najstarszym rodzicem, bo nie czuję się dziadkiem. Ważne, by dzieci były zdrowe, a my byśmy byli dobrymi rodzicami. Czytam fachową literaturę dotyczącą dzieci, ale w wychowaniu stosuję także wzorce wyniesione z domu. Gosia również przeczytała wiele książek o wychowaniu dzieci, mamy przyjaciół, którzy udzielają nam także rad i wskazówek.

Przyszość - Futbol sprawia mi radość, zadbałem jednak i o przyszłość. Ukończyłem kurs trenerski UEFA A II klasy. Czeka mnie teraz obrona pracy dyplomowej. W piłkę gram zawodowo 17 lat i nie wyobrażam sobie, bym mógł robić coś innego. To moja pasja. Przy podpisywaniu kontraktu władze Legii zaproponowały mi po skończeniu przygody z piłką pracę w Akademii Piłkarskiej. Fajnie zajmować się dzieciakami i właśnie od trenowania młodzieży chciałbym rozpocząć pracę szkoleniową. Ale to odległa przyszłość. 

Całą rozmowę z Tomaszem Kiełbowiczem można przeczytać w najnowszym, lipcowym numerze miesięcznika "Nasza Legia" dostępnym na terenie całego kraju.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.