Domyślne zdjęcie Legia.Net

Trener Vetry Wilno w dobrym humorze

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

06.07.2007 08:48

(akt. 22.12.2018 18:49)

Czym ja zaskoczę Legię? Chyba własną wagą, bo trochę od czasu pobytu w Polsce schudłem - żartuje <b>Donates Vencevicius</b>, trener Vetry Wilno, z którą w niedzielę piłkarze Legii Warszawa zagrają w II rundzie Pucharu Intertoto. Trener Litwinów jest dobrze u nas znany z występów w Polonii Warszawa i Górniku Łęczna - Donatas Vencevicius, 33-krotny reprezentant kraju (2 gole), były zawodnik m.in. FC Kopenhaga.
Rozpracował pan już waszego rywala? - Wiem o Legii tyle, że ma chyba siedmiu nowych zawodników i że jest w przebudowie. Może to właśnie jest nasza szansa? Zna pan piłkarzy Legii? - Konkretnie to raczej nie, bo jeszcze jesteśmy przed odprawą teoretyczną. Nic? Żadnego nazwiska z pamięci pan nie wymieni? - Hm... z pamięci to będzie trudno... A wiem! Pamiętam Surmę.. Pudło... Łukasz Surma właśnie odchodzi do Maccabi Hajfa. - Aha. No to pamiętam jeszcze tego wysokiego blondyna z ataku... Włodarczyka! Znowu pudło! On z kolei został sprzedany do Zagłębia Lubin. - No i wiem, że Legia ma trenera ściągniętego z Hiszpanii. Tak. Jan Urban grał w Osasunie i kiedyś w jednym meczu strzelił trzy bramki samemu Realowi Madryt! - Oj! To dobrze, że ten Urban przynajmniej przeciwko nam nie zagra... (śmiech). Gdy przez pół roku grał pan w Łęcznej, mógł się pan zetknąć z braćmi Bronowickimi, którzy teraz są w Legii. - Tak, chyba ich kojarzę. Ale jakoś nie miałem okazji lepiej ich poznać. To czym w takim razie zamierza pan zaskoczyć Legię? - A czym ja mogę ją zaskoczyć? Chyba własną wagą, bo trochę od czasu pobytu w Polsce schudłem (śmiech). Ale poważnie mówiąc to Legia jest faworytem. Ma u nas dobrą markę. My jesteśmy skromną drużyną ligi litewskiej, w której zajmujemy 6. miejsce. Nikt tu na nas presji nie wywiera, ale wiadomo, że wszyscy chcieliby, żebyśmy awansowali. Macie w kadrze dwóch Brazyiijczyków, którzy na waszej stronie internetowej podają jako swój poprzedni klub... Flamengo Rio de Janeiro. Ale chyba nie grali w pierwszej drużynie, bo trafiliby do Włoch a nie do ligi litewskiej? - A skąd ja mam wiedzieć, co oni powpisywali? Jak Flamengo to Flamengo (śmiech). Ostatnio dwa razy wysoko przegraliście: 3:5 z Walijczykami z Uanelli w Intertoto i 2:4 z Ventspilsem w Rydze, w ramach ligi Nadbałtyckiej. - Wynik nie oddaje tego, co działo się na boisku w Rydze. Arbiter spotkania miał słabszy dzień. Jednego gola rywale zdobyli ze spalonego, a drugiego z karnego za faul, którego nie było. Ale mnie też niepokoi, że tracimy tak dużo bramek. Ma pan jeszcze znajomych w Warszawie, z którymi mógłby się pan spotkać przy okazji rewanżu? - Nie. Ci, co grali w Polonii pod koniec lat 90. już z Warszawy wyjechali. Został chyba tylko Wędzyński, ale z nim raczej nie miałbym o czym pogadać... (śmiech). Jeszcze do niedawna spotkałbym się na pewno z Jackiem Zielińskim, którego dobrze znam, ale słyszałem, że i on rozstał się z Legią. Przyjadę więc do Warszawy nie z odwiedzinami, ale po prostu na mecz.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.