Domyślne zdjęcie Legia.Net

Trzeci dzień zgrupowania za nami

Adam Dawidziuk

Źródło:

04.07.2005 01:14

(akt. 28.12.2018 08:46)

Trzeci dzień zgrupowania piłkarzy warszawskiej Legii w austriackim Lutzmanzburgu za nami. Po wietrznych i deszczowych dwóch pierwszych dobach, wyszło wreszcie słońce, a temperatura znacznie przekraczała 20 stopni. Mimo tego zawodnicy zgodnie twierdzili, iż wolą zajęcia w takich warunkach, a nie przy porywistym wietrze. Jedynym problemem była płyta boiska treningowego, która po opadach deszczu wyraźnie się pogorszyła.
W niedzielę podopieczni Jacka Zielińskiego trenowali dwa razy: o godzinie 10 i 17. Na pierwszych zajęciach, po rozgrzewce, którą poprowadził pan Lucjan Brychczy, piłkarze zostali podzieleni na trzy grupy. Bramkarzy „w obroty” wziął Krzysztof Dowhań, który zaaplikował Arturowi Borucowi i Łukaszowi Fabiańskiemu solidną porcję ćwiczeń. Po raz kolejny należy podkreślić, że szkoleniowiec Artura i Łukasza ma bardzo bogaty wachlarz ćwiczeń. Druga grupa piłkarzy miała zajęcia wydolnościowe. Na podstawie przeprowadzonych jeszcze w Warszawie badań, każdy z legionistów ma określony swój próg tlenowy, więc biega, utrzymując tętno na określonym poziomie. Podobnie jak zimą, sztab szkoleniowy korzysta ze sport-testerów, które rejestrują przez cały czas trwania zajęć, intensywność treningu. Po jego zakończeniu i odtworzeniu danych widać, czy dany piłkarz w czasie zajęć utrzymywał się w odpowiednim dla niego przedziale tlenowym. Ostatnia grupa rozgrywała mecze siatkonogi, które, jak zwykle, dostarczyły wiele emocji. Po obiedzie, odbyły się drugie tego dnia zajęcia. Tym razem ćwiczono schematy rozgrywania akcji, oddzielnie zawodnicy ofensywni, oddzielnie defensywni. Wśród tych drugich, w jednym ze starć ucierpiał Maciej Truszczyński, który do końca nie brał już udziału w treningu. Po zajęciach, kilku zawodników ćwiczyło stałe fragmenty gry. Tomasz Kiełbowicz sprawdził umiejętności dziennikarza „Życia Warszawy” Macieja Rowińskiego, który choć mimo usilnych starań, nie zdołał obronić żadnego z rzutów karnych wykonywanych przez „Kiełbika”. – Za każdym razem brakowało mi maksymalnie pięć centymetrów – mówił po wszystkim żurnalista. Rzuty wolne ćwiczył także Aleksandar Vuković, który kilkakrotnie zaskoczył „Fabiana” w podobny sposób, w jaki uczynił to w pucharowym meczu z Lechem Poznań. Po treningu, zawodnicy zostali podzieleni na dwie grupy i na zmianę zjedli kolację i spotkali się z panią psycholog.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.