News: Trzecia połowa, czyli dogrywka po karnych - Ten plan może wypalić

Trzecia połowa, czyli dogrywka po karnych - Wraca liga

Przemysław Witkowski

Źródło: Legia.Net

07.02.2018 08:33

(akt. 04.01.2019 12:21)

Postanowiłem, i to mocno wbrew sobie, że w czasie przerwy zimowej nie będę komentował poczynań naszego prezesa, trenera, sztabu i samych piłkarzy. Nie była to łatwa deklaracja, bo już przy ogłoszeniu pierwszych transferów, a potem wizyty Legionistów w Ameryce aż świerzbiły palce, aby napisać kilka słów. Musiałem się gryźć w internetowy język. Wielokrotnie. Chciałem jednak dać sobie i drużynie czas, aby spojrzeć na wszystko globalnie, podsumowując w całości zimowy okres przygotowawczy, a nie rozwodzić się nad każdym transferem, dniem, sparingiem itd.

W sieci non stop pojawiały się emocjonalne wypowiedzi i wpisy po każdym najdrobniejszym wydarzeniu w obozie "Wojskowych", jakie miało miejsce w ostatnim miesiącu. Ilekroć chciałem coś napisać, od razu waliłem się linijką po łapach, mówiąc sam do siebie: „Poczekaj na start rozgrywek”. I właśnie nadchodzi ta wiekopomna chwila. Już za kilkadziesiąt godzin rusza Ekstraklasa, czyli rozrywka dla, bądźmy szczerzy, die hard fanów i totalnych zapaleńców. Bo któż inny mógłby się fascynować ligą, która w rankingu UEFA jest poza czołową dwudziestką? A z drugiej strony, która drużyna w Polsce może ten trend odwrócić na dobre? Pytanie wcale niebezpodstawne, zwłaszcza w obliczu wznawianych rozgrywek. Zatem kilka słów podsumowania, ale i przede wszystkim, oczekiwań wobec Legii w nadchodzącym półroczu.


Wyniki sparingów były, mówiąc bardzo delikatne, poniżej oczekiwań kibiców. O ile za oceanem Legia zrobiła dobrą robotę marketingową, spotykając się z fanami, dla których było to wydarzenie wyjątkowe i wyczekiwane, o tyle piłkarsko, konfrontacja z całkiem silnymi przeciwnikami nie wypadła korzystnie dla stołecznego klubu. Nie mam tu jednak wielkich pretensji. Początek przygotowań. Zmiana czasu. Nowi w kadrze itd. To było do przewidzenia. Z drugiej strony, dobrze jest grać z silnymi przeciwnikami. Dobrze jest poznawać inną filozofię futbolu. Zakładam zatem, że sztab i piłkarze wyciągnęli wnioski z pobytu w USA. Kolejnym krokiem było zgrupowanie w Hiszpanii. I tu znów, gdyby oceniać je przez pryzmat wyników, to można czuć niepokój na myśl o zbliżających się rozgrywkach krajowych. Osiągnięte wyniki – spójrzmy prawdzie w oczy – były beznadziejne, a jedno zwycięstwo z Silkeborgiem na pewno wiosny nam nie uczyniło. Jednak trener Jozak zdaje się zachowywać spokój. Powtarza jak mantrę, że wyniki ze zgrupowania mają znaczenie drugorzędne, że najważniejsze było ćwiczenie i badanie wariantów ustawienia. I o ile prawdą jest, że za te porażki nikt nie będzie trenera ani piłkarzy rozliczał, o tyle nie może dziwić multum pytań, jakie nasuwają się po tym kończącym się, przygotowawczym okresie zimowym. Na ten moment, władze klubu mają pełne prawo zasłonić się twierdzeniem, że weryfikacją okresu przygotowawczego będą wyniki osiągnięte w lidze na wiosnę. Ja sam jestem daleki od wyciągania wniosków na podstawie sparingów. Niemniej jednak z dużym niepokojem, ale i ciekawością zarazem, czekam na wznowienie rozgrywek, które pokażą, co kryje się, tak naprawdę, za koncepcją chorwackiego szkoleniowca. Uwierzcie mi, bardzo chciałbym, aby po paru spektakularnych zwycięstwach w lidze Romeo Jozak mógł powiedzieć, że dobrze został przepracowany okres zimowy, a jak sam podkreślał, wyniki sparingów nie miały znaczenia. Życzę sobie tego z całego serca. Z chęcią będę pisał peany na temat strategii i trafności decyzji zarówno zarządu jak i sztabu szkoleniowego. Ale mimo wszystko, gdzieś z tyłu głowy czai mi się myśl, która nie daje mi spokoju. Jest nią „A co, jeśli…”


A co, jeśli wyniki w lidze nie będą satysfakcjonujące?
A co, jeśli piłkarze będą grać poniżej oczekiwań?
A co, jeśli trener będzie rotował składem i systemem gry, szukając jakiegoś dobrego rozwiązania?
A co, jeśli wtedy usłyszymy, że potrzebny jest czas na aklimatyzację dla nowych zawodników?
A co, jeśli wtedy usłyszymy, że potrzebny jest czas na zrozumienie koncepcji gry?
A co, jeśli wtedy usłyszymy, że tak naprawdę to Legia jest w przebudowie i potrzebny jest jeszcze jeden sezon, jeszcze jedno okienko transferowe, jeszcze jeden okres przygotowawczy?
A co, jeśli nie zdobędziemy mistrzostwa Polski?
I co to wszystko będzie oznaczać dla całej polskiej piłki klubowej?


Między niebem a piekłem jest bardzo cienka granica. Szanuję prezesa Mioduskiego za odwagę. Postawił na swoją koncepcję tworzenia wielkiej Legii. Już za chwilę cała Polska krzyknie jednak zgodnym chórem: „Sprawdzam”. I w razie niepowodzenia, wielu z nas będzie ciężko zrozumieć i zaakceptować taki stan rzeczy. Stąd kibicuje całej koncepcji, jaką wdraża Romeo Jozak. Pomijając kwestie takie, jak zdobycie mistrzostwa czy Pucharu Polski, to uważam, że opcja pt. „nie udało się”, byłaby dla Legii katastrofą. Rozpoczynanie po raz kolejny budowania czegokolwiek po ewentualnej porażce w lidze, cofnie Legię o parę lat do tytułu. A to byłaby apokalipsa też dla całej ligi i polskiej piłki klubowej. Kolejny raz to napiszę. Legia musi się stać żaglem pchającym całą Ekstraklasę w kierunku Europy. I musi to zrobić teraz, inaczej możemy tego piłkarskiego zachodu nie dogonić. Nie ma się co łudzić. Celem Legii nie jest tylko i wyłącznie mistrzostwo Polski. Nie. Nadrzędnym celem Legii jest i musi być obecność w europejskich rozgrywkach. W miejscu, gdzie grają kluby ze znacznie większymi budżetami, nowocześniej zarządzane, mających lepszych piłkarzy. I to właśnie tam nasza Legia musi zakotwiczyć na dobre. Jeśli nie uda się to klubowi z największym budżetem i potencjałem marketingowym w Polsce, to z całym szacunkiem dla innych drużyn, nie uda się nikomu. Albo będzie bardzo, ale to bardzo trudno. W Legii zatem muszą zrozumieć, jak wielka ciąży na nich odpowiedzialność. I jak bardzo musimy zaufać koncepcji Romeo Jozaka i Dariusza Mioduskiego. A, że jest bardzo autorska i nie do końca wiem, czego się po niej spodziewać, to tylko bardziej nie mogę doczekać się startu rozgrywek.


Wychodząc jednak z tych nieco pesymistycznych tonów, jest kilka fajnych i pozytywnych aspektów tej przerwy. Przede wszystkim i po pierwsze primo ultimo…został Arek Malarz. Pisałem o tym już kilkukrotnie i nadal to podtrzymuję. Arek jest jak wino: im starszy tym lepszy. Jeśli można powiedzieć o kimś, że ma w sobie DNA Legii, to właśnie o nim.  Drugim z nich z pewnością jest Rado, który w końcu wraca na boisko. Zawsze zastanawiałem się, czy Miro dałby tyle innej drużynie? Czy może jest tak, że Legia jest dla niego miejscem idealnym? Mimo kilku dziwnych zakrętów w jego piłkarskim życiu, to nie wyobrażam sobie stołecznego klubu bez Serba. Rado i Legia tworzą jakąś silną symbiozę, trochę jakby byli sobie przeznaczeni. I oby jak najdłużej. Zdrowy Rado zawsze jest w stanie zrobić „różnicę” i poprowadzić do sukcesów. Cieszę się, że zostaje Michał Pazdan. Koniec i kropka.


Oczywiście, szkoda, że odszedł Moulin. Dobry piłkarz z nie do końca wykorzystanym potencjałem przy Łazienkowskiej. Myślę, że piłkarsko mógł się u nas rozwinąć i stać się ważną częścią drużyny. Zwłaszcza, że takie wcześniej padały deklaracje ze strony klubu. I o ile Francuza można żałować o tyle „Ferrari” Sadiku już nie. Nie spełnił oczekiwań bycia godnym następcą Niko. Zdarzały mu się niezrozumiałe pudła, a i piłkarsko na boisku nie dawał za wiele drużynie. Czy napastnikiem na miarę naszych oczekiwań będzie Eduardo da Silva? Czas pokaże, choć oczywistym jest że, to nie jest to piłkarz perspektywiczny, a raczej ktoś w stylu Ljuboji. Jednak taki zawodnik u schyłku kariery z dobrym CV, może dać niejednokrotnie przewagę. Jego doświadczenie i ogranie może też stać się dobrą lekcją dla młodego Niezgody. A poza tym, ciekawie będzie się oglądało gracza, który swego czasu dość mocno odcisnął swoje piętno na poważnym, europejskim footballu. Pozytywnie, wbrew temu, co czytam w sieci, mogę ocenić pozostałe transfery. Chyba przemyślane i logiczne wzmocnienia dokonane na miarę możliwości finansowych klubu. A ponoć „kroją się” jeszcze kolejne. Odnoszę wrażenie, że tym razem skauting lepiej odrobił lekcje i nie będziemy mieć do czynienia z takimi niewypałami jaki chociażby Hildeberto.  Rzecz jasna niepokoją wieści ws. kontuzji Marko Vesovicia, ale liczę, że wróci szybko do zdrowia i będzie mocnym, realnym wzmocnieniem Wojskowych.


Teraz wszystko w rękach trenera Jozaka. Dostał w miarę solidne narzędzia do budowy drużyny. Piszę „w miarę solidne”, wiedząc, że wymagania kibiców w tej materii zawsze są olbrzymie. Trzeba jednak mierzyć siły na zamiary i rozsądnie planować pewne ruchy. Na ten moment widać, że jest „rozsądnie”, mimo, iż jak wiemy, wyniki sparingów na to nie wskazują. Ale liczy się liga a nie potyczki na zgrupowaniach. Zatem wierzę, że jest plan, że będzie konsekwentnie wdrażany, i że zdobycie mistrzostwa Polski głębiej otwory kieszeń właściciela i Legia do walki o Europę przystąpi jeszcze silniejsza.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.