News: UYL: Sporting - Legia 2:2 - Waleczna Legia wyrwała punkt

UYL: Sporting - Legia 2:2 - Waleczna Legia wyrwała punkt

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

27.09.2016 16:13

(akt. 07.12.2018 13:12)

W 2. kolejce młodzieżowej Ligi Mistrzów, Legia Warszawa zremisowała na wyjeździe ze Sportingiem Lizbona. Gole dla stołecznej ekipy strzelili Sandro Kulenović, a także Miłosz Szczepański. Trafienia dla rywali zanotowali Marques, a także Moreira. Mistrzowie Polski mieli także rzut karny, ale okazji z jedenastu metrów nie wykorzystał Mateusz Hołownia, którego uderzenie bez trudu obronił bramkarz. Legioniści pokazali się w Portugalii z bardzo dobrej strony i jak równi z równymi walczyli z wyżej notowanymi rywalami. W drugim meczu grupy, Real Madryt pokonał 5:2 Borussię Dortmund.

Zapis relacji tekstowej "na żywo"


Fotoreportaż z meczu (fot. Marcin Szymczyk)

 

Trener Krzysztof Dębek, w porównaniu do konfrontacji z Borussią w pierwszej kolejce UEFA Youth League, postanowił dokonać jednej roszady w składzie. Tym razem duet stoperów tworzyła para Mateusz Żyro-Adrian Małachowski (ten drugi to nominalny defensywny pomocnik) natomiast Mateusz Bondarenko konfrontację z "Lwami" rozpocznie z ławki. Jego miejsce zajął Bartłomiej Urbański, który w środku pola towarzyszył Sebastianowi Szymańskiemu.


Warszawiacy od samego początku byli stroną przeważającą, śmielej poczynali sobie na boisku od rywali, a już w 3. minucie powinni strzelić gola! Mateusz Hołownia wyłożył kapitalną piłkę wprost na głowę Miłosza Szczepańskiego, lecz filigranowy pomocnik nie skierował futbolówki do siatki. Do celu zabrakło dosłownie centymetrów. Gra "Wojskowych" w pierwszym kwadransie gry mogła się podobać. Piłkarze trenera Dębka podchodzili wysoko do Portugalczyków, byli dynamiczni i w każdej chwili mogli wyprowadzić groźną kontrę. Bliski szczęścia był również Adam Ryczkowski. Legionista, po centrze z rzutu rożnego wykonanego przez Sebastiana Szymańskiego, nie wygrał niestety pojedynku powietrznego z Boubacarem Djalo.

 

Sporting próbował się odgryźć po jednej z akcji, gdzie Tomasz Nawotka nieczysto trafił w piłkę, ale w kluczowym momencie świetnie zaasekurował go wracający Hołownia. Wraz z upływem czasu "Lwy" zaczęły naciskać i błyskawicznie wykreowały sobie dwie ciekawe sytuacje. Najpierw, futbolówkę z linii bramkowej wybił Żyro, a moment później Djalo, po stałym fragmencie, wyraźnie chybił. Portugalczycy wrzucili piąty bieg, a po indywidualnej szarży Pedro Marquesa mogli objąć prowadzenie. Zwinny napastnik ograł najpierw Hołownię, potem Nawotkę i niepilnowany przez nikogo pomknął na bramkę Radosława Majeckiego. Snajper Sportingu spojrzał, przymierzył, lecz golkiper, trenujący na co dzień z pierwszym zespołem, wyczekał do samego końca i wzorcowo sparował futbolówkę.

 

Od tego momentu gra toczyła się głównie w środku pola, co dało chwilę wytchnienia obu blokom defensywnym. W 27. minucie prawą flanką pomknął jednak Joao Olivieira. Prawy defensor gospodarzy posłał miękką wrzutkę w "szesnastkę" na głowę Djalo, który nie trafił jednak w bramkę. Po raz kolejny niepokoić mogło ustawienie gości w obronie, którzy w obrębie własnego pola karnego zbyt pasywni i odrobinę spóźnieni. Niestety, w 32. minucie Sporting to wykorzystał. Rozpędzony na lewej stronie Abdu Conte z biegu zacentrował na głowę Marquesa, który uciekł spod krycia Żyry i z zimną krwią otworzył wynik meczu. Trzy minuty później legioniści otrzymali rzut wolny. Wydawało się, że Szymański, mając kilkadziesiąt metrów od bramki Luisa Maximiliano, będzie szukał kolegów w "szesnastce", jednak wybrał inne rozwiązanie. "Seba" kropnął bezpośrednio, a futbolówka pechowo zatrzymała się na poprzeczce.

 

Warszawiacy nie poddali się, poszli za ciosem i po paru chwilach wywalczyli rzut karny. Szczepański wpadł w pole karne, po starciu z Tiago Djalo, upadł i sędzia wskazał na "wapno". Do "jedenastki" podszedł Hołownia, lecz lewy defensor musiał uznać wyższość Maximiliano. Przyznać trzeba, że uderzenie nie należało do najtrudniejszych do obrony. Pech niestety nie opuszczał "Wojskowych", ale... w 38. minucie w końcu się udało! Adam Ryczkowski popisał się niesygnalizowanym uderzeniem z dystansu. Golkiper miejscowych "wypluł" piłkę przed siebie, do której zdołał dopaść Kulenović. Chorwat dostawił tylko lewą nogę i doprowadził do remisu.

 

Legioniści, tuż przed przerwą, mieli jeszcze dwie okazje, po których ręce same składały się do oklasków. Najpierw defensora gospodarzy wyprzedził Michalak. "Kondzio" na pełnej szybkości zagrał wzdłuż pola karnego, lecz nie znalazł tam żadnego z partnerów. Potem kolejny raz w tym meczu, główkował Szczepański, lecz minimalnie się pomylił.

 

Drugą odsłonę mógł w kapitalnym stylu rozpocząć Michalak. Dynamiczny skrzydłowy, po dokładnym podaniu z głębi pola, zgubił obrońców Sportingu i huknął, lecz futbolówka przemknęła obok słupka. Gospodarzy zaczęła ogarniać frustracja, przez co często szukali przewinień na legionistach. Na własnej skórze odczuli to Hołownia, Bartłomiej Urbański czy Szczepański, który był chyba najczęściej faulowanym zawodnikiem na murawie.  

 

Martwiła jednak znów niefrasobliwość warszawiaków po stracie piłki, lecz kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami miał Majecki. Golkiper Legii wykazywał się czujnością, koncentracją i nie pozwalał oponentom na zbyt wiele. Trener Dębek postanowił dokonać roszady. Po godzinie na placu gry pojawił się Patryk Czarnowski, który zmienił strzelca gola - Kulenovicia, a na boisku po krótszej chwili zameldował się z kolei Grzegorz Aftyka zastępując Ryczkowskiego. Tempo meczu nieco opadło, lecz obie ekipy imponowały walecznością, kreatywnością. Nie minęło zbyt wiele, a błąd "Wojskowych" mógł wykorzystać Marques. Portugalski napastnik z powodzeniem minął defensywę przyjezdnych, ale kropnął mocno na wiwat.

 

W 79. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie... Po rzucie wolnym, do bezpańskiej piłki przed polem karnym dopadł wprowadzony Nuno Moreira. Pomocnik fenomenalnie złożył się do uderzenia i huknął praktycznie nie do obrony. Bez wątpienia, gol z gatunku - stadiony świata. "Wojskowi" musieli przełknąć gorzką pigułkę i rzucić się do odrabiania strat. W szeregi mistrzów Polski wkradła się jednak nerwowość. Legioniści mieli spory problem z wyjściem z własnej połowy. Na ostatnie minuty trener Dębek posłał do boju Piotra Cichockiego, który zmienił Michalaka. Gdy wydawało się, że legioniści skupią się tylko na defensywie, Urbański uruchomił na lewej stronie Cichockiego. "Cichy" dośrodkował w "szesnastkę", a tam, po małym zamieszaniu, na bramkę Maximiliano uderzył jeszcze Aftyka, lecz trafił tylko w przeciwnika.

 

W doliczonym czasie doczekaliśmy się wspaniałego wydarzenia! Futbolówkę blisko pola karnego otrzymał Szczepański. Pomocnik odwrócił się i wpakował piłkę do siatki! Rezultat do ostatniego gwizdka arbitra nie uległ już zmianie. Legia Warszawa, po kapitalnym meczu, pełnym emocji, zremisowała na wyjeździe 2:2 ze Sportingiem. Za dwa tygodnie młodzi legioniści zmierzą się w Madrycie z Realem, który prowadzi słynny Guti

 

Autor: Maciej Ziółkowski

UYL: Sporting Lizbona - Legia Warszawa 2:2 (1:1)
Marques (32. min.), Moreira (79. min.) - Kulenović (38. min.), Szczepański (90. min.)


Żółte kartki: Braganca, Franco, Conte, Paz, T. Djalo, Balde (Sporting) - Szymański, Małachowski (Legia)

 

Sporting: Maximiano - Oliveira (62' Moreira), T. Djalo, Vieira, Conte - Franco (46' Balde), Braganca (77' Leao), B. Djalo, Paz, Ferreira - Marques

 

Legia: Majecki - Nawotka, Żyro, Małachowski, Hołownia - Michalak (86' Cichocki), Urbański, Szymański, Ryczkowski (67' Aftyka) - Szczepański - Kulenović (60' Czarnowski)

 

Tabela grupy F

1. Real Madryt, 2 mecze, 4 punkty
2. Borussia Dortmund, 2 mecze, 3 punkty
3. Sporting Lizbona, 2 mecze, 2 punkty
4. Legia Warszawa, 2 mecze, 1 punkt. 

Polecamy

Komentarze (68)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.