Domyślne zdjęcie Legia.Net

Vrdoljak wrócił do zajęć, Choto i Astiz tylko indywidualnie

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

29.03.2011 19:20

(akt. 14.12.2018 16:28)

<p>Dzisiejsze popołudniowe zajęcia piłkarze Legii Warszawa odbyli na stadionie Drukarza Warszawa. Na naturalnej murawie legioniści ćwiczyli bez Tomasza Kiełbowicza, Sebastiana Szałachowskiego i Michala Hubnika. Do normalnych zajęć powrócił Ivica Vrdoljak, zaś Dickson Choto oraz Inaki Astiz ćwiczyli indywidualnie. Trawa na bocznym boisku przy Łazienkowskiej nie jest jeszcze gotowa, a płyta główna jest oszczędzana dlatego jeszcze przez kilkanaście dni "Wojskowi" będą skazani na tułaczkę po innych boiskach lub ćwiczenie na sztucznej nawierzchni. </p>

Kilka minut po godzinie 16.00 na stadion Drukarza dotarł autokar z piłkarzami Legii. Bez zbędnych ceregieli wypakowano sprzęt i zabrano się za ćwiczenia. Na początek zawodnicy byli pod opieką trenera Lucjana Brychczego. "Kici" pokazywał jak należy prowadzić piłkę oraz ewentualnie korygował błędy legionistów. Oczywiście przy jednej z bramek trenowali golkiperzy. Cała trójka bez problemu łapała uderzenia Krzysztofa Dowhania. – Jest dobra murawa, to są i dobre uderzenia – mówił z uśmiechem trener „Kapelusz”.

Rafał Janas ustawiał sztucznych obrońców (imitowanych przez pachołki), których gracze „Wojskowych” mieli mijać. Po tym ćwiczeniu obecni na zajęciach zostali podzieleni na dwie grupy. Pierwszej kazano rozgrywać gierkę z przewagą jednego zawodnika. Drużyny składały się z czterech piłkarzy, a w momencie kiedy posiadali piłkę, do ekipy dołączał na ten czas gracz w żółtej koszulce. Na drugiej stronie boiska  podopieczni Macieja Skorży ćwiczyli skuteczność. Wykończeniem imponował Srdja Kneżević, którego większość uderzeń lądowało w siatce. Im dłużej stołeczni piłkarze stzrelali, tym lepsze były efekty. Jako ostatni trafił Miroslav Radović. – Powiedziałem sobie, że muszę teraz strzelić – śmiał się „Bratko”.

Ostatnią częścią zajęć była gra na pełnej płycie boiska. Zawodnicy podzieleni na dwie drużyny oraz „jokera” w rolę którego wcielił się Janusz Gol. Zaczęło się niemrawie co nie uszło uwadze szkoleniowca. - Co to ma być za gra. Jesteście pięć metrów od bramki i się kiwacie. Nie bierzecie na siebie żadnej odpowiedzialności – pokrzykiwał trener. Piłkarzy bardzo to zmobilizowało, od tego momentu grali ambitniej i płynniej.

Po zajęciach i uzupełnieniu płynów wszyscy skierowali się do autokaru i odjechali na Łazienkowską. Kolejne zajęcia zostały zaplanowane na jutro na godzinę 11.30 - również na „Drukarzu”.

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.