Domyślne zdjęcie Legia.Net

W Brazylii łatwo znaleźć nowego Rogera

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

28.09.2009 08:32

(akt. 17.12.2018 03:35)

- W Polsce Brazylijczycy nie cieszą się wielkim szacunkiem. to wina Antoniego Ptaka, który wymyślił brazylijską Pogoń Szczecin. Pomysł był świetny, ale zabrakło konsekwencji i cierpliwości. Młode talenty trzeba szkolić i stopniowo wprowadzać do drużyny. Tego nie da się zrobić z dnia na dzień. Zresztą inne polskie kluby nie grzeszą profesjonalizmem przy kupowaniu piłkarzy. Tymczasem Wisłę, Legię i Lecha na pewno stać na utrzymanie skauta w Brazylii, o współpracy nie wspominając - mówi skaut Anderlechtu Bruksela, <b>Paweł Gunia</b>
- Kiedy Wisła interesowała się Marcelo, do Brazylii przyjechał dyrektor sportowy Jacek Bednarz i oglądał go w kilku meczach. Zrobił świetny interes, bo to piłkarz, który miał świetną opinię wśród skautów. Dziś 22-letni obrońca jest wart ok. 3 mln euro. Ale ta sama Wisła zupełnie inaczej przeprowadziła transfer Beto. Każdy skaut w Brazylii powiedziałby panu, że to piłkarz, który w wieku 19 lat grał w reprezentacji juniorów, ale później zatrzymał się w rozwoju. Żeby takie rzeczy wiedzieć, trzeba piłkarza zobaczyć, popytać, spędzić trochę czasu w Brazylii. Wisła załatwiła sprawę na odległość i bardzo się zawiodła. Polskie kluby jak żadne inne specjalizują się za to w testach. Ładują piłkarza do samolotu i po 24 godzinach lotu wysyłają na trening. Często w środku zimy. Bez sensu. Testy organizują też wielkie kluby... - Ale nie tylko na ich podstawie oceniają piłkarza. Wcześniej długo go obserwują, zaproszenie na testy jest ostatnim z wielu etapów, a nie pierwszym i ostatnim. Działacz polskiego klubu powie panu, że nie stać go na utrzymywanie skauta w Brazylii. - Wisłę, Legię i Lecha na pewno stać. O współpracy nie wspominając. Nie chodzi tylko o Brazylię. Świetnych piłkarzy można znaleźć w Wenezueli czy Paragwaju. Choć w polskiej lidze sprawdził się Hernan Rengifo, a dużo pożytku może być z Andersona Cueto, żaden klub, łącznie z Lechem, nie robi nic, by na stałe przeszukiwać tamtejsze rynki. Ekstraklasę podbili Roger, Cantoro, Rengifo i Marcelo. Ale większość graczy z Ameryki Południowej furory nie zrobiła. - Polacy korzystają z usług pseudoagentów, którzy w większości nie mają zielonego pojęcia o poziomie ekstraklasy. Im zależy na sprzedaniu piłkarzy, na których mogą zarobić. W nosie mają interes klubu. Skaut jest z klubem związany, więc musi znaleźć gracza o odpowiednich umiejętnościach w niezłej cenie. W Polsce można usłyszeć, że rynek brazylijski jest tak dobrze spenetrowany, że nie mają czego szukać. - Bzdura. Pan myśli, że na mecz II ligi brazylijskiej przychodzą skauci całej ligi holenderskiej, angielskiej, hiszpańskiej i siedzą sobie na głowach? Anderlecht jest jedynym klubem z Belgii, który ma tutaj skautów. Na meczach spotykam kolegów pracujących dla Manchesteru United, Arsenalu, Chelsea, Romy, PSV czy Bayernu. Dla Niemców pracują Giovane Elber i Paulo Sergio. Ale oni szukają piłkarzy, którzy od razu wskoczą do pierwszego składu, a za kilka lat będą wśród najlepszych na świecie. To nie z nimi ma ścigać się nasza ekstraklasa. Potencjalnych gwiazd polskiej ligi po brazylijskich boiskach biega sporo, żaden z nich nie ma szans na grę w MU. Przynajmniej od razu? Takich jak Roger? - Zapewniam, że znalezienie piłkarza takiego formatu nie jest trudne. Ale polskim klubom oprócz kontaktów brakuje też cierpliwości. Poza geniuszami typu Alexandre?a Pato, który zachwycał skautów od 16. roku życia, większość brazylijskich piłkarzy trzeba przystosować do gry w Europie. Rok temu Anderlecht z mojego polecenia kupił Reynaldo i cały sezon w rezerwach uczył go gry. Od tego sezonu jest już w składzie pierwszej drużyny i wchodzi na kilka, kilkanaście minut. Dają mu czas, bo wiedzą, że to piłkarz z wielkimi możliwościami, który za kilka lat może być jednym z najlepszych na świecie. W Polsce żąda się od piłkarza, by tydzień po przyjeździe czarował jak Ronaldinho. Jak w takim razie piłkarz trafia do Anderlechtu? - Operacja trwa od trzech do dwunastu miesięcy i zaczyna się pół roku przed otwarciem okna transferowego. Od czterech miesięcy zajmuję się transferami styczniowymi. Chodzę na 40 meczów miesięcznie, tych obejrzanych na DVD i w telewizji nie zliczę. Jeśli piłkarz mi się spodoba, zaczynam działać. Dzwoni pan do Belgii? - Zanim to zrobię, oglądam go w 56 meczach. Robię wywiad środowiskowy. Muszę wiedzieć, jak piłkarz został wychowany, co mówią o nim koledzy, znajomi i trenerzy. Przede wszystkim jednak poznaję jego rodzinę. Od młodszego brata po babcię. Dlaczego to takie ważne? - Dojście do poziomu światowego w 90 procentach zależy od psychiki, a tę kształtuje wychowanie. Niektórzy piłkarze w kilka miesięcy zostają milionerami. Łatwo stracić grunt pod nogami. Co po wywiadzie środowiskowym? - Do Brazylii przyjeżdża szef skautów. Zazwyczaj trzy razy do roku, chyba że zdarza się coś specjalnego. Później do pracy zabiera się dyrektor sportowy i trener, który decyduje, czy piłkarz jest mu potrzebny. Jeśli tak, do Brazylii przyjeżdża prezes i rozmawia o finansach. A co jeśli do końca okna transferowego zostały trzy dni, a trzech lewych obrońców Anderlechtu leczy kontuzje i następcę trzeba znaleźć na gwałt? - Razem z dwoma współpracownikami odpowiedzialnymi za rynek brazylijski co miesiąc sporządzamy raporty, w których umieszczamy po trzech graczy na każdej pozycji. Jeśli zdarza się sytuacja, o której pan mówi, Anderlecht ma kilkunastu kandydatów. Przecież oprócz nas takie raporty tworzą skauci z Argentyny, Urugwaju, Kamerunu, Europy Wschodniej, ze Skandynawii. Mam wyliczać dalej? Co robi Anderlecht, jeśli znajdzie pan dziewięcioletniego geniusza? - Coraz rzadziej klub decyduje się na przeniesienie rodziny do Brukseli. To stwarza problemy, bo rodzicom trzeba dać pracę, a rodzeństwo posłać do szkoły. Dlatego taki piłkarz zostaje umieszczony w filialnym klubie Anderlechtu w Brazylii. Po trzech miesiącach leci do Europy. Po następnych trzech wraca. I tak aż do skończenia 18 lat. Jeśli nadal w niego wierzą, proponują mu kontrakt. Rozmawiał: Michał Szadkowski

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.