Walerian Gwilia

Walerian Gwilia: Łapiemy rytm

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

21.08.2019 12:00

(akt. 21.08.2019 12:29)

– Pełne trybuny na meczu w czwartek tylko mnie nakręcają – mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Walerian Gwilia przed starciem Legii Warszawa z Rangers FC. Gruzin z wielkimi nadziejami podchodzi do dwumeczu w IV rundzie eliminacji Ligi Europy.

- Jestem skromnym człowiekiem. Nie lubię mówić o sobie. Chwalić się. Po prostu zawsze staram się dać w meczu, co mam najlepsze dla dobra drużyny. Myślę przede wszystkim o niej. Asysta cieszy mnie w równym stopniu co gol. Może nawet bardziej, jeśli jest po jakiejś ciekawej, trudnej do wykonania akcji. wszędzie w środku pomocy czuję się dość komfortowo. Nie mam much w nosie. Jeśli trener chce, abym zagrał na szóstce – wystąpię tam. Teraz jestem ofensywnym pomocnikiem i cieszę się, że mogę pomóc drużynie jak w ostatnim meczu z Zagłębiem, kiedy miałem asystę, czy w spotkaniu z Atromitosem, gdy zdobyłem bramkę i podałem do Pawła Stolarskiego. Jestem gotowy na każde zadanie. Ostatnie minuty w lidze grałem jako wysunięty napastnik. Nie ma problemu. A jeśli trener Vuković każe wskoczyć do bramki, zrobię to!

Mimo wszystko czy jako rozgrywający nie czuje pan więcej swobody, mając za sobą Andre Martinsa i Cafu? Drużynie wyszło to na dobre.

- Na pewno. Zadania są nieco inne. Przede wszystkim skupiam się na tworzeniu okazji dla zespołu, a także samemu staram się jak najczęściej strzelać. Koledzy wtedy bardziej zabezpieczają własną bramkę. Z drugiej strony w naszej taktyce jestem jednym z pierwszych, który zakłada pressing. Staramy się atakować przeciwnika z piłką wysoko. Ode mnie i od napastnika zależy, w której części boiska futbolówka znajdzie się w fazie defensywnej. Ta pozycja nie wymaga ode mnie tak wiele odbiorów czy wślizgów, ale pod względem biegania i zaangażowania jest bardzo wymagająca.

Dwa gole i cztery asysty w dziesięciu meczach to przyzwoity wynik.

- Cieszę się, ale bez dobrych wyników te liczby nie mają znaczenia. Gramy coraz lepiej. Rezultaty w europejskich pucharach spowodowały, że dotarliśmy do ostatniej rundy eliminacyjnej. Wypełniamy więc postawione przed nami zadania, krok po kroku, choć może nie zawsze to była gra, która mogła się podobać. Najważniejsze, że zespół wygrywał. Jeśli tak będzie nadal, mogę nie mieć ani jednej asysty czy gola, choć takie statystyki zawsze mnie cieszą. Dobro zespołu jest jednak na pierwszym miejscu.

Mimo wszystko wreszcie nieco lepiej wychodzi wam strzelanie goli. Był z tym problem. Za to obronie nie da się za wiele zarzucić, skoro straciła trzy gole w dziesięciu meczach.

-Zgadza się. Teraz z meczu na mecz łapiemy rytm. Aby zespół rozumiał się na wysokim poziomie, potrzeba praktyki meczowej. Treningi tego nie zapewnią, dlatego czasami gra nie wyglądała imponująco. Barcelona przegrała na starcie LaLiga, ale nie oznacza to, że nie powalczy o mistrzostwo Hiszpanii. Można się z tego śmiać, ale futbol to także w jakimś stopniu szczęście. Gdyby nam dopisało w pierwszym meczu z Atromitosem, gdy stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji i właściwie cały mecz byliśmy na połowie rywala, narracja o słabej ofensywie być może by nie istniała. A my uderzaliśmy na bramkę, ale nic nie wpadało. Najtrudniej jest zawsze napocząć przeciwnika, który zwłaszcza przy Łazienkowskiej potrafi bronić się całą drużyną. Potem jest łatwiej. Musimy być cierpliwi.

Był pan zaskoczony, że Sandro Kulenović został wygwizdany, gdy opuszczał boisko w meczu z Zagłębiem?

- Tak, to było dziwne. To byłoby trudne dla każdego zawodnika, wspieramy Sandro. Mówimy mu, aby o tym nie myślał. Nie patrzył na innych. Niech wykonuje swoją robotę. Skupi się na sobie, bo nie da się zadowolić wszystkich wokół. Wtedy wszystko będzie w porządku. Bramki przyjdą. Pozycja napastnika jest bardzo niewdzięczna. Możesz grać słabiej, ale strzelisz kilka goli i jesteś królem. Nie zdobywasz bramek i wtedy nikt nie dostrzega pozostałych elementów pracy na murawie. Jeśli ktoś rozumie futbol nieco szerzej, nie może patrzeć jednowymiarowo. Jak mówiłem, chodzi o drużynę. W piłce masz wygrywać. Jeśli napastnik wykonał swoją pracę dla zespołu, który wygrał, ale sam nie trafił do siatki, to rozegrał dobre spotkanie. Sandro nie może myśleć tylko o tym, aby się odblokować. Wtedy będzie gorzej. Na przykład w dogodnej sytuacji nie dostrzeże kolegi, bo za wszelką cenę będzie chciał oddać strzał. Zupełnie się zablokuje.

Zapis całej rozmowy z Walerianem Gwilią można przeczytać w środowym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Co wiesz o rywalizacji Legii ze szkockimi drużynami

Galeria: Legia - Celtic 4:1
1/15 Ile razy Legia rywalizowała ze szkockimi drużynami w meczach o europejskie puchary?

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.