News: Dariusz Wdowczyk: Z Pogonią chcę powalczyć o puchary

Wdowczyk: Już nigdy więcej w coś takiego się nie wplączę

Piotr Szydłowski

Źródło: Rzeczpospolita

15.07.2012 22:19

(akt. 04.01.2019 13:33)

- Nie chciałem o tym myśleć, to był epizod, który zostawiłem za sobą. - mówi o korupcji w Koronie Kielce były trener Legii Warszawa, Dariusz Wdowczyk. - Podjąłem pracę w Ekstraklasie i skoncentrowałem na walce z Legią o mistrzostwo Polski. Udało nam się uratować sezon, który wydawał się być stracony, ponieważ strata do Wisły Kraków wynosiła 9 pkt., a kibice częściej dopingowali nas z Torwaru niż z trybun stadionu, dlatego z tego mistrzostwa jestem dumny - przyznaje utytułowany szkoleniowiec.

Miał pan wszystko. Szykowano pana na selekcjonera reprezentacji i stracił pan wszystko.


- Dwukrotnie proponowano mi funkcję asystenta trenera kadry, jednak za każdym razem inne zobowiązania nie pozwalały mi na przyjęcie tej propozycji. Podobno moja kandydatura była też brana pod uwagę przy wyborze trenera reprezentacji, gdy został nim Leo Beenhakker. Życie jednak napisało dla mnie inny scenariusz. Nie mogę cofnąć czasu, chociaż bardzo bym chciał. Krótki epizod, który miał miejsce osiem lat temu, kompletnie zmienił moje życie. Jednak minęły cztery długie lata i dziś mogę wracać do zawodu - to jest dla mnie najważniejsze i na tym się koncentruję.


Na mieście mówią, że pan dalej krnąbrny i głowy popiołem nie chce posypywać.


- Tak mówią ludzie, którzy zupełnie mnie nie znają i oceniają po tym, co wyczytają lub usłyszą w mediach, a podawane tam informacje często są nierzetelne i nieprawdziwe. Wielokrotnie już próbowałem wytłumaczyć okoliczności tamtej sytuacji. Co mogę jeszcze dodać? Mogę tylko zapewnić, że żałuję i że już nigdy więcej w coś takiego się nie wplączę.


Jak wyglądały te cztery lata? Wstawał pan rano i co?


- Najtrudniejszy był pierwszy okres. Intensywny tryb życia, który prowadziłem wcześniej, nagle diametralnie się zmienił, dlatego początkowo brakowało mi meczów, treningów, tej całej piłkarskiej atmosfery, adrenaliny. W zawód trenera wpisane są okresy „wolne od pracy", gdy odchodzi się z jednego klubu, a czeka na ofertę innego. Zawsze dobrze radziłem sobie z takimi chwilowymi przestojami, zapewne dlatego, że z natury jestem domatorem. Potrafiłem wykorzystać taki czas na większe zaangażowanie w sprawy domowe i to sprawiało mi przyjemność. Jednak ten czteroletni okres był nieco inny, pełen refleksji nad tym, co było, i nad przyszłością. Ale zawsze wierzyłem, że wrócę do piłki, do trenowania, bo to jest moja pasja, mój zawód, to potrafię najlepiej.


Wobec kogo poczucie wstydu było najsilniejsze, wobec bliskich?


- Trudno określić. Czułem się winny, że dałem się wciągnąć w coś, w czym nie powinienem brać udziału. To nadal we mnie siedzi i będzie siedziało zawsze.


Pamięta pan pukanie o szóstej rano do drzwi? Upokarzające zatrzymanie?


- Powiem tylko, że to była bardzo niemiła sytuacja, ale nie chcę już do tego wracać.


Z czego pan żył?


- Przez 10 lat grałem w ligach zagranicznych, mam oszczędności.


W lidze pracowali trenerzy zamieszani w korupcję, a pan dostał siedem lat zawieszenia. To była kara za znane nazwisko?


- Decyzja Trybunału PKOl, który zdecydowanie zmniejszył karę nałożoną przez PZPN, jest dowodem, że związek potraktował mnie w sposób szczególny. Pytanie, czemu nikt w PZPN nie zapytał, co mnie zmusiło do tego, abym wszedł w to bagno?


No to co pana zmusiło?


- Mieliśmy w Kielcach dobrze przygotowany zespół, wsparcie sponsora, byliśmy tak mocni, że Korona powinna awansować z trzeciej do drugiej ligi w uczciwej rywalizacji, ale nie byliśmy w stanie. Widziałem bezradność zawodników i nieuczciwe sędziowanie na naszą niekorzyść, przegrywaliśmy mecze, które powinniśmy byli wygrać. Często, w swojej bezradności, wykrzykiwałem z ławki negatywne komentarze pod adresem sędziów, za co byłem karany przez wydział dyscypliny PZPN. W pewnym momencie nie widziałem już innej drogi - teraz wiem, że trzeba było postąpić inaczej.


A jak by pan postąpił?


- Widząc, że w uczciwy sposób nie jesteśmy w stanie rywalizować, zrezygnowałbym z prowadzenia zespołu. Nie chciałem o tym myśleć, to był epizod, który zostawiłem za sobą. Podjąłem pracę w ekstraklasie i skoncentrowałem na walce z Legią o mistrzostwo Polski. Udało nam się uratować sezon, który wydawał się być stracony, ponieważ strata do Wisły Kraków wynosiła 9 pkt, a kibice częściej dopingowali nas z Torwaru niż z trybun stadionu, dlatego z tego mistrzostwa jestem dumny.

 

Pełna treść wywiadu na łamach "Rzeczpospolitej".

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.