News: William Remy: W Legii mogę odzyskać radość i zdobywać trofea

William Remy: W Legii mogę odzyskać radość i zdobywać trofea

Piotr Kamieniecki

Źródło: 2angrymen.tv

01.03.2018 15:38

(akt. 02.12.2018 11:34)

Przedstawiono mi Legię jako najlepszy klub w Polsce, walczący regularnie o mistrzostwo, mający niezwykłych kibiców. Spojrzałem na tabelę, sprawdziłem, jak rok temu radziła sobie w Lidze Mistrzów. Zremisowała z Realem Madryt w grupie. Była kilka minut od zwycięstwa! Mam zaufanie do swojego agenta i wiedziałem, że nie przedstawia mi niepoważnych ofert. Z mojej perspektywy wyglądało to na konkretną propozycję z klubu, który jest zdecydowany na mnie pomimo roku pełnego niepowodzeń. Mogę tu wrócić do grania, odzyskać radość i zdobywać trofea. Chciałbym kiedyś po latach spojrzeć na swoją gablotę i zobaczyć w niej jakieś puchary. Po to tu przychodzę. Myślę, że podobne spojrzenie ma kilku innych piłkarzy. Ważną rolę odegrał transfer Eduardo. Nie ma przypadku w tym, że człowiek z takim doświadczeniem i CV decyduje się na grę w Warszawie. Legię trzeba postrzegać jako siłę, która ma argumenty, by przyciągnąć ciekawych piłkarzy z zagranicy - stwierdził na łamach "2angrymen.tv" William Remy, obrońc

Przychodzisz do Legii jako środkowy obrońca czy pomocnik? W Polsce piłkarz uniwersalny jest często lekceważąco traktowany jako zapchajdziura.


- Optymalną pozycją dla mnie jest środek pola. Tam się czuję najlepiej i tam chciałbym grać. Nie widzę jednak przeszkód, by przestawić się na środkowego czy prawego obrońcę. To kwestia decyzji trenera, której się podporządkuję. Chodzi o dobro drużyny.

 

Jakie wrażenia odniosłeś po pierwszych miesiącach w nowym klubie? Pojechałeś z Legią na dwa zgrupowania, udanie rozpocząłeś nowy sezon. Zdążyłeś już trochę poznać nowe środowisko.

 

- Na razie same pozytywy. Dla mnie przeprowadzka do Polski nie jest problemem. Nie szukam ich, nie przesadzam, nie mam ekstremalnych wymagań. Tymczasowo mieszkam w hotelu, ale lada moment przenoszę się do mieszkania na Ursynowie i wtedy na pewno poczuję się lepiej. Traktuje ten transfer jako wyzwanie. Mam dobry kontrakt, występuję w najlepszej drużynie w lidze, wiem, że w przeszłości gwiazdą był tu Danijel Ljuboja, a kilku świetnych piłkarzy z zagranicy radziło sobie doskonale. Skoro oni się zaaklimatyzowali, to ja też dam radę.

 

Musimy zapytać cię o dwa incydenty. Pierwszy z wypadkiem, po którym odniosłeś kontuzję.


- Ale to była stłuczka. Zwyczajne zderzenie aut, przypadkowo oberwałem w nogę i miałem problem. Nic wielkiego, choć nie mogłem normalnie trenować.

 

A słynne spóźnienie na samolot za czasów Fredrica Hantza?

 

- To była wielka wpadka. Trener jasno określił zasady, że jeśli ktoś się spóźnia, to nie jedzie na mecz z całą ekipą. Mieszkałem niedaleko lotniska, obudziłem się godzinę przed zbiórką, zrobiłem śniadanie, włączyłem radio i przygotowywałem się do wyjścia. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że kompletnie straciłem rachubę czasu. Każdy to przeżywał choć raz w życiu. Nagle dzwoni telefon i kierownik pyta mnie, gdzie jestem, bo już pora. Zdębiałem. Szybko chwyciłem torbę, zamknąłem drzwi i ruszyłem na lotnisko. Spóźniłem się kilkanaście minut, ale nie mogłem polecieć na mecz z Bastią. Wtedy podpadłem Hanztowi po raz pierwszy. Skreślił mnie po koszmarnym meczu z Marsylią. Z kolei nowy trener Michel Der Zakarian nie poświęcił mi nawet chwili i odsunął mnie od pierwszej drużyny. Musiałem zmienić klub. Nie było wyjścia.

 

Legia bywa postrzegana przez piłkarzy z problemami za miejsce, w którym można się odbudować, a później zapracować na transfer do lepszej ligi. Przychodzisz tu z podobnym myśleniem?

 

- Nie myślę o tym, chcę zostać, wypełnić kontrakt, zdobywać trofea, zagrać w Lidze Mistrzów.

 

Wiesz, jaki mecz w kalendarzu jest dla kibiców najważniejszy?

 

- Jasne, z Lechem. To coś jak Olympique Marsylia – Paris Saint-Germain. Klasyk.

Całą rozmowę Mateusza Święcickiego i Filipa Kapicy z Williamem Remy można przeczytać w tym miejscu

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.