Domyślne zdjęcie Legia.Net

Wiosna dla Wisły czy dla Legii?

Dariusz Wołowski

Źródło:

17.03.2003 00:00

(akt. 30.12.2018 17:08)

Wisła i Legia - tak miało być i już po pierwszej kolejce wiosny wygląda, że tak będzie. Tylko te dwa zespoły mają aspiracje i możliwości do walki o tytuł mistrza Polski. Reszta ma inne zmartwienia. Trudno ocenić, czy zwycięstwo z Amiką, czy triumf nad Ruchem w Chorzowie znaczą więcej. Nie sądzę, żeby z pierwszych wiosennych wygranych pary ligowych liderów dało się wywnioskować, czy Kraków, czy Warszawa będzie w tym roku piłkarską stolicą Polski. Ci, dla których liczy się w piłce talent, kunszt i polot, kibicować będą Wiśle. Ci, którzy cenią rozwagę, siłę i zespołowość, a nade wszystko chcieliby, żeby mistrzostwo było niepewne do końca, a nie odjechało do Krakowa pierwszym ekspresem - trzymają kciuki za Legię. Czy zespół z Warszawy jest w stanie dotrzymać kroku maszynie z Krakowa, która co najmniej od pół roku funkcjonuje na europejskim poziomie? Wiadomo, że koła zamachowe Wisły to skrajni pomocnicy Kosowski i Uche. Wiedzieli o tym w Chorzowie (mówił o tym trener Piotr Mandrysz), ale nie potrafili nic zrobić, by zagrodzić im drogę do bramki. Ale i w Legii bardzo wysokie noty zebrali Kiełbowicz i nowy w zespole Nuhi. A jest jeszcze Tomasz Sokołowski. Może na tych kluczowych pozycjach legioniści nie mają tyle talentu i polotu co wiślacy, ale siłą i umiejętnością zdominowania rywali i pchnięcia gry drużyny w jego pole karne - nie odbiegają. Jeśli idzie o siłę ataku, to sytuacja w obu klubach jest podobna. Ci bardziej znani (Żurawski w Wiśle i Kucharski w Legii) będą potrzebowali czasu, by do siebie dojść. Na razie zmagają się ze zdrowiem i słabą formą, ale ich talent musi eksplodować już wkrótce. Ci mniej znani (Kuźba w Wiśle i Svitlica w Legii) zdobyli wiosną w sumie pięć goli. Svitlica zadziwia intuicją (jest tam, gdzie spada przypadkowo odbita piłka), Kuźba imponuje wszystkim. Obok Olisadebe jest teraz w najwyższej formie ze wszystkich polskich napastników. A jego dwa gole w pierwszej połowie meczu z Ruchem to był piłkarski kunszt wysokiej próby. Henryk Kasperczak nie musi się martwić kłopotami Szymkowiaka (które przecież mijają). Mauro Cantoro jest w formie. Rozgrywający Legii Aleksandar Vuković w meczu z Amiką miał asystę, ale wciąż szuka formy z ubiegłego sezonu. Potencjalnie jednak to piłkarz, którego Legia wstydzić się nie musi. Defensywni pomocnicy Majewski i Surma (Legia) oraz Strąk (Wisła) to też solidni piłkarze, choć może nie takie indywidualności jak otaczający ich partnerzy. Problemy obronne Wisły to nic nowego. To zresztą paradoks, bo trzej z czterech (Głowacki, Stolarczyk i Baszczyński) to reprezentanci kraju. Tymczasem Wisła jest ustawiona tak ofensywnie, że defensorzy albo są bez wsparcia, albo popełniają karygodne błędy. I nawet w meczu z Ruchem były niedopuszczalne kiksy. Stolarczyk znów faulował bezmyślnie i kilka razy pozwolił się nabrać na prosty zwód, przepuszczając napastnika do środka pola karnego. Obrona Legii to jeszcze jesienią był monolit. W pierwszym meczu rundy rewanżowej pokazała formę wiosenną (radość i chaos). Powrót Jacka Zielińskiego musi to zmienić, bo bez poważnej gry w tyłach w Warszawie tytułu nie będzie. Nie będzie jak zrównoważyć ofensywnej siły największego rywala. Dariusz Wołowski

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.