boisko Legia Panathinaikos
fot. Youtube

Wojsko, błoto i szambiarki. Wspominamy ćwierćfinał Ligi Mistrzów Legia - Panathinaikos

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

06.03.2024 06:00

(akt. 29.02.2024 21:07)

6 marca 1996 roku to data, która na zawsze pozostanie w historii polskiego futbolu. Legia Warszawa stanęła do boju z Panathinaikosem w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów. Do dziś żaden polski klub nie zaszedł tak daleko w rozgrywkach zainaugurowanych w sezonie 1992/1993. Jednak nie samo spotkanie, ale walka o jego rozegranie, będzie jeszcze długo wspominana.

Bitwa z lodem

Przed laty zimy w Polsce bywały surowe, a boiska pokrywające się grubą warstwą lodu stanowiły codzienność. Ale w 1996 roku sytuacja była wyjątkowo trudna. Trzy miesiące przerwy zimowej sprawiły, że murawa przy Łazienkowskiej przypominała bardziej bajoro niż miejsce do gry w piłkę nożną. Walka z lodem rozpoczęła się na kilka dni przed meczem z Panathinaikosem.

Pokryte grubą warstwą lodu boisko stanowiło nie lada wyzwanie. Doszło to tego, że w sukurs musiało przyjść wojsko i żołnierze ręcznie skuwali lód. W całej akcji kluczową rolę odegrała sól przemysłowa, rozpuszczając lód, niszcząc trawę i pozostawiając nieprzyjemny zapach. Szambiarki usuwały wodę z nawierzchni, a powstałe bagno przykrywano trocinami i piaskiem. W skrócie: pomimo starań stan boiska daleki był od choćby przyzwoitego.

Arbiter bez butów

Sędzia Manuel Díaz Vega, próbując osobiście ocenić stan murawy, stracił… buty, które pochłonęło błoto. - Ziemia te substancje wchłonęła i boisko stało się jednym grząskim, śmierdzącym paskudnie bajorem. Pamiętam, że jakiś trening dzień lub dwa przed meczem tam odbyliśmy i raz, drugi, trzeci położyłem się do piłki i po prostu zbierało mi się na wymioty. Smród był przepotworny. Nagle z piłkarza grającego w Lidze Mistrzów czy mającego grać w Lidze Mistrzów przeistoczyłem się w szambiarza - opowiada Maciej Szczęsny w reportażu pt. “Legia Mistrzów”.

Gramy!

Mimo trudności o godzinie 16:27 zapadła ostateczna decyzja: mecz się odbędzie. Murawa była w opłakanym stanie, a piłkarze Legii oraz Panathinaikosu wybiegli na plac, który trudno było nazwać właściwym miejscem do gry w futbol. Dla wielu zawodników, zwłaszcza tych spoza Polski, był to szok. - Dla mnie i dla Krzyśka (Warzychy - przyp. red.) to może nie była żadna nowość, bo kiedyś graliśmy w Polsce na takich zamarzniętych murawach. Ale dla nich była wielka nowość, nie wiadomo jak to grać, jak dopasować buty, korki takie czy takie – wspomina w reportażu pt. “Legia Mistrzów” Józef Wandzik, ówczesny bramkarz Panathinaikosu.

Sam mecz nie przyniósł spektakularnego rozstrzygnięcia, chociaż stawiającym zakłady bukmacherskie na dokładny wynik ciężko było wytypować rezultat 0:0, jakim zakończyło się starcie przy Łazienkowskiej. Dawał on całkiem spore nadzieje na awans prowadzonej przez Pawła Janasa Legii do półfinału, lecz w rewanżu w Atenach gospodarze zwyciężyli aż 3:0 po dublecie Krzysztofa Warzychy i golu Juana José Borrelliego, kończąc tym samym najdłuższą do dziś przygodę polskiego klubu z Ligą Mistrzów w formule obowiązującej od 1992 roku.

Polecamy

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.