News: Wojskowy w szeregach Zagłębia Sosnowiec

Wojskowy w szeregach Zagłębia Sosnowiec

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

18.08.2018 20:00

(akt. 02.12.2018 11:22)

W niedzielę o godzinie 15:30 rozpocznie się mecz Legii Warszawa z Zagłębiem Sosnowiec. Mimo że stołeczny zespół ma przydomek „Wojskowi”, to właśnie w zespole gości pojawi się osoba, która ma za sobą służbę wojskową. Dariusz Dudek, trener sosnowiczan, w przeszłości z własnej woli „poszedł w kamasze”, obecnie prowadzi beniaminka Ekstraklasy, z którym w najbliższej kolejce zmierzy się z legionistami. W ten sposób młodszy z braci Dudków wróci na Łazienkowską 3, gdzie wcześniej grał jako piłkarz, a w przyszłości chciałby zostać szkoleniowcem warszawiaków.

Kiedy Dariusz Dudek zaczynał swoją przygodę z Concordią Knurów, jego starszy brat ruszył na podbój Holandii z Feyenoordem Rotherdam. Młodszy z braci Dudków nigdy nie miał pretensji, że jest porównywany do wybitnego reprezentanta Polski. Zawsze powtarza, że byli dla siebie swoimi pierwszymi trenerami, a relacje między nimi są wzorowe. Ich kariery potoczyły się zupełnie inaczej, lecz obecny trener sosnowiczan nie czuje żadnej zazdrości względem Jerzego Dudka.


Zanim jednak Dariusz Dudek na poważnie zajął się futbolem, został wezwany do wojska. Nie zamierzał uciekać od powołania i z wielką chęcią pojechał do Gliwic na pobór. - Oprócz mnie było ze sto osób, ale ja jedyny nienormalny – tak mówił pułkownik, dziwiąc się, że chcę iść do wojska na ochotnika. Wiedziałem, że to może być dobry sposób na dalsze życie. Że jeśli nie powiedzie mi się w piłce, to zostanę komandosem. Chciałem iść do desantu, bo po tej służbie mogłem wstąpić do BOR-u – powiedział w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” obecny szkoleniowiec Zagłębia Sosnowiec. Ostatecznie młodszy z braci Dudków postawił na sport. W wieku 24 lat udało mu się zadebiutować w Ekstraklasie w barwach GKS-u Katowice.


Po czterech latach od debiutu w Ekstraklasie Dudek trafił do Legii. Zawodnik przyszedł do „Wojskowych”, gdy Ci w poprzednim sezonie zdobyli mistrzostwo Polski. Piłkarz dał się zapamiętać legionistom, ponieważ w spotkaniu warszawiaków z Odrą Wodzisław, ówczesny 27-latek znakomicie przypilnował Cezarego Kucharskiego. Jego dobry występ zaowocował transferem. W swoim pierwszym roku przy Łazienkowskiej 3 wystąpił w 32. meczach. Mierzył się z takimi zespołami jak FC Barcelona, FC Utrecht czy FC Schalke 04. Z niemieckim zespołem zaliczył jeden z najlepszych spotkań w Warszawie, potwierdzając to zdobyciem bramki i wypracowaniem rzutu karnego.


W II rundzie Pucharu UEFA Legia mierzyła się z Schalke. Pierwszy mecz odbył się w Warszawie. Do przerwy tablica świetlna wskazywała bezbramkowy remis. Piłkarze zaczęli strzelać gole po zmianie stron. Niemiecki zespół wyprowadził dwa szybkie ciosy i na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Gustavo Varela. W 58. minucie gospodarze zdobyli kontaktową bramkę. Stanko Svitlica posłał centrę w pole karne rywali, ale futbolówkę wybił jeden z zawodników niebiesko-białych. Do piłki doskoczył Dudek i potężnym wolejem pokonał Franka Rosta. Chwilę później obecny trener sosnowiczan został sfaulowany w „szesnastce” gości, a rzut karny pewnie egzekwował wspomniany Svitlica. Mimo błyskawicznego odrobienia strat, „Wojskowi” jednak przegrali 2:3. Końcowy rezultat ustanowił Ebbe Sand.



Dudek w spotkaniu z Schalke wszedł z ławki. Trener posłał go na prawą flankę. Chociaż nie była to typowa dla niego rola na boisku, warto zaznaczyć, że był bardzo uniwersalny i grał na różnych pozycjach podczas swojej przygody w warszawskim klubie. – Darek, mimo że był zawodnikiem defensywnym, bardzo dobrze strzelał z przewrotki. Pamiętam, jak przy Łazienkowskiej zdobył właśnie w ten sposób bramkę (Legia - Polonia 4:1, kilkanaście dni przed spotkaniem z Schalke – przyp. red.). Miał niesamowitą rzeźbę ciała. Wyglądał jak gladiator. Pompki trzaskał jak automat. Prywatnie jest elegancikiem i żartownisiem – powiedział nam były zawodnik Legii, Marcin Rosłoń.


Młodszy z braci Dudków po zakończeniu kariery piłkarskiej zajął się trenowaniem. Na początku był asystentem Macieja Brosza w Odrze Wodzisław oraz Piaście Gliwice. Następnie został drugim trenerem w Śląsku Wrocław i Bruk-Bet Termalice Nieciesza u boku Mariusza Rumaka. Od zeszłego sezonu samodzielnie prowadzi Zagłębie Sosnowiec, z którym awansował do Ekstraklasy. - Wybór nowego trenera zawsze jest obarczony ryzykiem. My spokojnie podeszliśmy do tej decyzji. Przeanalizowaliśmy dokładnie Dariusza Dudka. Wiedzieliśmy, że ma ogromne boiskowe doświadczenie i międzynarodowe obycie. Nie baliśmy się więc o to, czy będzie zagubiony w naszym klubie. Pracował przez sześć lat u szkoleniowców w Ekstraklasie, którzy osiągali przyzwoite wyniki. Dodatkowo jego ambicje i aspiracje pokazały nam, że mamy więcej do wygrania niż do stracenia. Natomiast wyniki jakie osiągnie, będą rzutować na dalszą trenerską karierę. Woleliśmy ten wariant, aniżeli powierzenie naszej drużyny osobie, która odhaczy sobie Zagłębie jako kolejne miejsce pracy – powiedział nam Marcin Jaroszewski, prezes sosnowiczan.


- Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem na początku swojej przygody jako trenera z Ekstraklasą. Mam wokół siebie tylu fajnych ludzi, że w takich kuluarowych rozmowach zdajemy sobie sprawę z tego, że trzeba wytrzymać ciśnienie i podchodzić z pokorą do piłki. Jeszcze pół roku temu graliśmy z Wigrami Suwałki i Olimpią Grudziądz, a dziś przychodzi nam się mierzyć z zespołami, które grają w europejskich pucharach – powiedział trener sosnowiczan na konferencji prasowej przed spotkaniem z Legią.  - Zmiany trenerów w Legii utrudniają mi rozpracowanie przeciwnika pod tym względem, że nie wiem, w jakim systemie zagrają. Nie do końca wiemy, czy zagrają trójką w obronie z dwójką wahadłowych, czy czwórką. Dziś będziemy mieli odpowiedź na to pytanie (konferencja prasowa odbyła się przed czwartkowym spotkaniem Legii z Dudelange). Taktyka to jest jedno, a wykonanie nakreślonych zadań to drugie. Po dzisiejszej analizie meczu legionistów będziemy wiedzieli, jak rozgrywać akcje w ofensywie. Z drugiej strony wiemy, że zawsze jak w klubie jest nowa „miotła”, to inaczej pracują głowy piłkarzy i ten zespół pewnie będzie grał 20-30 % lepiej – mówił Dariusz Dudek.


Zagłębie jeszcze w 27. kolejce Nicei I ligi w poprzednim sezonie zajmowało siódme miejsce. Jednak zwyciężyło w sześciu kolejnych spotkaniach i zapewniło sobie awans do Ekstraklasy. Przez cały sezon  bardzo ważną postacią był Tomasz Nawotka, który został wypożyczony do Sosnowca z Legii. - Trener Dariusz Dudek potrafi trafić do zawodnika i nawiązać z nim ciekawą relację, która później ma przełożenie na boisku. W szatni stworzył rodzinną atmosferę. Mieliśmy przeświadczenie, że podczas meczu jeden musi umierać za drugiego. Podoba mi się warsztat szkoleniowca Zagłębia. Sam po sobie stwierdzam, że poczyniłem postępy dzięki niemu. Jego treningi rozwijają i podnoszą umiejętności – powiedział nam „Nawot”.


Dariusz Dudek w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” powiedział, iż jego wojskowe doświadczenie pomaga mu w prowadzeniu drużyny piłkarskiej. - Techniki manipulacji, zawsze się sprawdzają. Kiedy na treningu pojawia się za dużo emocji, adrenaliny, dwóch piłkarzy ma ze sobą jakiś problem. Gdy przychodziłem do Zagłębia, tak się zdarzało, potrafili złapać się za koszulki. Wtedy przerywałem zajęcia, pozostałym zawodnikom kazałem zrobić 50 pompek, a ta dwójka miała im odliczać. Cały zespół robi coś, czego nie powinien, a winowajcy stoją totalnie zażenowani, że to ich wina. Emocje opadają, chłopcy przepraszają. To integruje grupę. W wojsku to ja byłem osobą, która musiała wykonywać zadania, gdy inni przewinili. A to dlatego, że nazywano mnie Syryjczykiem, zarzucano, że chcę wyjechać, kapral powtarzał, że nie chcę bronić Polski. Więc kiedy podczas marszu ktoś się pomylił, on wołał: „Syryjczyk!”. I musiałem wykonywać 100 pompek na kostkach, na asfalcie – powiedział trener sosnowiczan. My spytaliśmy się Nawotki, czy trener Zagłębia faktycznie wprowadza żołnierski rygor. - Wychodził z założenia, że jest czas na pracę i na zabawę. Kiedy uważał, że trzeba nam bardziej dokręcić śrubę, robił to, a my schodziliśmy z treningu z poczuciem dobrze wykonanej roboty. Innym razem natomiast wręcz prowokował sytuacje, byśmy mogli z siebie pożartować. Doskonale potrafił rozróżnić obydwie rzeczy. Podchodzi profesjonalnie do swoich obowiązków. Wycisnął z nas 120 %. Potwierdzeniem tych słów jest nasz awans do Ekstraklasy z Zagłębiem – mówił legionista.


Trener Dudek ambitnie podchodzi do swoich obowiązków. Obecnie pragnie utrzymać Zagłębie w Ekstraklasie. Później chciałby spróbować awansować ze sosnowiczanami do europejskich pucharów. W dalszej przyszłości marzy o pracy w Legii, czyli w klubie w którym występował jako piłkarz w latach 2002-2005. Jego marzeniem jest również wychowanie reprezentanta kraju. W dążeniu do celu mają mu pomóc cechy wspomniane przez Nawotkę. - Przywiązuje bardzo dużą uwagę do detalów. Powtarza, że właśnie dzięki nim wygrywa się mecze. Pamiętam, jak na jednej oprawie meczowej trener Dudek zatrzymywał wideo z przykładowego spotkania i wskazywał, iż w danym momencie jeden z nas powinien być ustawiony pięć metrów dalej. Podkreślił, że właśnie lepsze ustawienie może przesądzić o końcowym rezultacie – zakończył „Nawot”.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.