News: Z obozu rywala - Lech Poznań

Z obozu rywala - Lech Poznań

Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

04.03.2018 09:00

(akt. 02.12.2018 11:34)

Mecz z Jagiellonią nie był udany w wykonaniu legionistów, ale pora zapomnieć o wtorkowej porażce, ponieważ przed „Wojskowymi” kolejny wymagający rywal. W niedzielę do Warszawy przyjeżdża Lech Poznań, który w ligowej tabeli czyha tuż za plecami Legii. Najbliższy przeciwnik piłkarzy z „eLką” na piersi ma jednak swoje problemy, niektórzy fani mają dość Nenada Bjelicy. Media sugerują, że spotkanie w stolicy może być decydujące o przyszłości chorwackiego szkoleniowca.

„Bjelica! Co? To je circus! To je skandaloza!” – tego typu okrzyki kibiców Lecha podczas ostatniego meczu doskonale obrazują stosunek fanów do Nenada Bjelicy. A jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, iż chorwacki szkoleniowiec cieszy się olbrzymim szacunkiem wśród sympatyków poznańskiego klubu. Wszystko zmieniły jednak pierwsze wiosenne mecze „Kolejorza”. Cztery punkty w trzech meczach nie były satysfakcjonującym dorobkiem dla ekipy, która bije się o mistrzostwo Polski. Oprócz słabych wyników, kibiców mogła męczyć także mało przekonująca gra ich pupili. Zaczęło się od spotkania w Gdyni, gdzie piłkarze Lecha nie potrafili przeciwko Arce przedstawić wystarczających argumentów do wywiezienia trzech „oczek” i mecz skończył się bezbramkowym remisem. Tydzień później było już lepiej, ponieważ poznaniacy pokonali na własnym boisku Pogoń Szczecin 2:0 po golach Darko Jevticia i Emira Dilavera. Konfrontacją przeciwko szczecinianom lechici pokazali, iż w bieżącym sezonie są nie do przejścia na swoim stadionie. Najbliższy rywal legionistów jeszcze ani razu nie przegrał przed własną publicznością. Gdyby podopieczni Bjelicy byli na wyjazdach tak samo mocni jak grając w Poznaniu, nikt nie miałby zastrzeżeń do gry Lecha. Problemem są jednak właśnie mecze wyjazdowe. Po starciu z Pogonią, piłkarze z Poznania udali się do Kielc, aby zmierzyć się z miejscową Koroną. W województwie świętokrzyskim nie pokazali się z dobrej strony, w efekcie „Kolejorz” przegrał z kielczanami 0:1. Ta porażka przelała szalę goryczy wśród fanów Lecha, a swoją złość wymierzoną w trenera pochodzącego z Chorwacji postanowili wyrazić we wspomnianych na wstępie okrzykach podczas meczu ze Śląskiem Wrocław.


To właśnie z wrocławianami Lech mierzył się w poprzedniej serii gier, dzień po meczu Legii z Jagiellonią. Poznaniacy po raz kolejny pokazali, że u siebie są zupełnie inną drużyną niż tą z wyjazdów. Co prawda piłkarze kierowani przez Bjelicę nie porywali swoją grą, a w tworzeniu klarownych sytuacji nie pomogła nawet zmiana taktyki zastosowana przed meczem. Trener poznaniaków zdecydował bowiem, iż jego podopieczni wyjdą ustawieniem z dwójką napastników. Zawodnicy „Kolejorza” jednak długo męczyli się przeciwko drużynie będącej w dolnej połowie tabeli, aż do momentu, gdy nadeszła 80. minuta meczu. Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, swoją pierwszą bramkę na polskich boiskach zdobył sprowadzony zimą Ołeksjij Chobłenko. Kibice z Poznania po tym zdarzeniu mogli odetchnąć z ulgą, ale nie na długo, ponieważ 120 sekund znów mieliśmy wynik remisowy. Na domiar złego, Jasmina Buricia pokonał były napastnik Lecha, Marcin Robak. Jednakże lechici potrafili się otrząsnąć i znów wcisnęli gola, którego tym razem autorem był Christian Gytkjaer. Gdyby ten mecz był rozgrywany we Wrocławiu, zapewne poznaniacy nie potrafiliby rozstrzygnąć go na swoją korzyść. A tak, „Kolejorz” udowodnił, że choćby nie wiadomo jak słabo się prezentował, potrafi wygrywać przed własną publicznością. Było to już dziewiąte zwycięstwo poznańskiej drużyny na stadionie przy Bułgarskiej. Jeśli chodzi natomiast o wyjazdowy bilans, prezentuje się on następująco: dwa zwycięstwa, siedem remisów, cztery porażki. Jak na drużynę chcącej zdobyć mistrzostwo, zdecydowanie blado to wygląda.


Możliwe, że to wszystko na jakiś czas zejdzie na drugi plan, kibice być może będą w stanie zapomnieć o dotychczasowym występach i ponownie stanąć murem za trenerem Bjelicą. Warunek jest tylko jeden – zwycięstwo z Legią. Wiadomo, jakim stosunkiem darzą się wzajemnie ekipy, które staną naprzeciwko siebie w niedzielę. Zwycięstwo z odwiecznym rywalem popchnęłoby lechitów w stronę drugiego miejsca w tabeli, tym samym spychając Legię na trzecią lokatę. W końcu te dwie ekipy dzielą tylko dwa punkty. Wydaje się, iż gracze „Kolejorza” nie mają jednak odpowiednich argumentów do pokonania warszawiaków. Wystarczy przecież przytoczyć tutaj bilans wyjazdowych spotkań w wykonaniu Lecha, dodając, że po raz ostatni lechici wygrali na wyjeździe w sierpniu, kiedy pokonali 3:1 Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Postawa na obcych stadionach nie jest jednak jedynym powodem do zmartwień dla „Kolejorza”. Wciąż niepewny jest występ Jevticia, jednego z kluczowych zawodników ekipy z Wielkopolski. Pomocnik w ostatnim czasie zmagał się z urazem i możliwe, iż nie znajdzie się w meczowej kadrze. Jeśli jednak lekarze pozwolą na grę Szwajcara, prawdopodobnie usiądzie on na ławce rezerwowych, a na murawie zamelduje się na ostatnie minuty. Kibice Lecha z pewnością trzymają kciuki, aby stało się inaczej i Jevtić był w stanie zagrać od początku. Po słabej ostatnio grze poznaniaków, to w nim jest nadzieja na podkręcenie ofensywy „Kolejorza”.


W meczu ze Śląskiem obowiązki Jevticia starał się przejąć Mihai Radut, na którym opierała się cała gra. Zawodnik z Rumunii stwarzał dobre okazje swoim kolegom, którzy długo jednak nie potrafili podań Raduta zamienić na bramki. W końcówce pomocnik w końcu cieszył się z asysty, ponieważ to do niego należało ostatnie podanie przy pierwszym trafieniu autorstwa Chobłenki. Dla napastnika z Ukrainy była to, o czym już wspomnieliśmy, pierwsza bramka zdobyta w ekstraklasie. Atakujący pokazał się z dobrej strony i Bjelica musi stanąć przed wyborem, na którego napastnika postawić w Warszawie. Czy na Ukraińca, czy na najskuteczniejszego strzelca „Kolejorza” w tym sezonie, Gytkjaera. Urodzony w Danii zawodnik ma na swoim koncie jedenaście ligowych goli, a najbardziej w pamięci utkwił z pewnością jego występ w ostatnim meczu 2017 roku. Lechici pokonali wtedy na swoim obiekcie Bruk-Bet 3:1, a hat-tricka skompletował właśnie Gytkjaer. Do 27-letniego atakującego należał także ostatni akcent meczu przeciwko Śląskowi, dzięki jego trafieniu Lech cieszył się z trzech punktów. Z drugiej strony, Duńczyk we wcześniejszym spotkaniu, przeciwko Koronie, był antybohaterem, ponieważ nie wykorzystał rzutu karnego w ostatnich minutach spotkania. Z jego strzałem z jedenastu metrów poradził sobie Zlatan Alomerović. Teraz do Bjelicy należy decyzja, na którego snajpera postawić przeciwko Legii. Być może „Kolejorz” ponownie wyjdzie dwójką graczy z przodu, tak jak to było w ostatniej konfrontacji z wrocławianami. – Zobaczymy, czy zdecydujemy się grać na dwóch napastników w niedzielę. Mamy dwóch atakujących do dyspozycji, podobało mi się jak pracowali i walczyli w środę. Obaj strzelili po golu, ale wciąż pozostaje to dla nas tylko jedną z opcji na spotkanie z Legią. – mówił na konferencji przedmeczowej pytany o tę kwestię szkoleniowiec Lecha. Zdolny do gry nie będzie na pewno trzeci z napastników znajdujący się w kadrze, Elvir Koljić. Bośniak w ostatnim spotkaniu zerwał więzadło poboczne kolana i prawdopodobnie będzie pauzować do końca sezonu. Co ciekawe, zawodnik jest tylko wypożyczony z FK Krupa i do macierzystej drużyny, według umowy, ma wrócić właśnie po zakończeniu rozgrywek ekstraklasy. Atakujący nie zdążył pokazać jeszcze w pełni swoich umiejętności w Poznaniu i nie wiadomo, co dalej z przyszłością bośniackiego gracza. Możliwe, że włodarze Lecha zdecydują się dać mu jeszcze jedną szansę i w czerwcu przedłużą wypożyczenie Koljicia.


Przed meczem dało się usłyszeć głosy, iż konfrontacja w Warszawie będzie kluczowa dla dalszych losów Bjelicy. Zarząd chciałby wstrzymać się z oceną pracy chorwackiego szkoleniowca do końca sezonu, ale prawdopodobnie tylko zdobycie mistrzostwa uratowałoby posadę 46-latka. Jeżeli „Kolejorz” polegnie w Warszawie, możliwe, że szkoleniowiec już teraz będzie musiał rozglądać się za nowym klubem. W razie ewentualnego zwycięstwa, Lech wyprzedzi Legię i przesunie się o pozycję wyżej w tabeli, tuż za plecami liderującej „Jagi”. Początek meczu o godzinie 18. Sędzia starcia będzie Szymon Marciniak. Zapraszamy do przyjścia na stadion, a kibiców nie mogących obejrzeć spotkania ani na trybunach, ani przed telewizorem, do śledzenia naszej relacji tekstowej na żywo. Tradycyjnie po konfrontacji na stronie pojawią się pomeczowe materiały.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.