News: Z obozu rywala - Piast, lider zaskakujący

Z obozu rywala - Piast Gliwice

Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

12.12.2017 08:00

(akt. 04.01.2019 13:12)

Słaby początek sezonu, zmiana trenera, po której forma drużyny szybuje w górę – taki scenariusz dobrze znany jest kibicom ekstraklasy, zadziałał on już w wielu polskich klubach. Ta sytuacja miała miejsce w bieżącym sezonie także u najbliższego przeciwnika legionistów, Piasta Gliwice. Drużyna ze Śląska po wrześniowej zmianie szkoleniowca może nie dokonała masowego skoku na punkty i nie poprawiła znacznie swojego miejsca w tabeli, ale gra zespołu zdecydowanie się polepszyła pod wodzą nowego szkoleniowca.

Po dziewięciu kolejkach Piast na swoim koncie miał tylko osiem punktów, zajmował czternaste miejsce z przewagą trzech punktów nad ostatnim Bruk-Betem Nieciecza. Taki początek w wykonaniu „Piastunek” nie zadowolił klubowych włodarzy, którzy postanowili pożegnać się z trenerem Dariuszem Wdowczykiem. W jego miejsce zatrudniono Waldemara Fornalika, a więc osobę, która doskonale zna realia prowadzenia śląskiej drużyny – w końcu jego nazwisko kojarzone jest między innymi z dobrymi wynikami osiąganymi z Ruchem Chorzów. Były selekcjoner reprezentacji Polski nie zaczął jednak imponująco swojej przygody z Piastem, już w drugim meczu musiał zaznać smaku sporej rozmiaru wpadki, ponieważ prowadzona przez niego drużyna odpadła w 1/8 finału Pucharu Polski z I-ligowym Chrobrym Głogów. Jak się okazało, były to tylko złe dobrego początki, wraz z każdym kolejnym meczem forma drużyny szła w górę.


W efekcie, Piast jest obecnie niepokonany od czterech spotkań. Sposobu na pokonanie klubu z Gliwic nie znalazł nawet Lech Poznań, który tylko bezbramkowo zremisował ze śląskim zespołem. Najbliższy przeciwnik „Wojskowych” nie przesunął się jednak zbyt wysoko w tabeli względem września. Piast aktualnie zajmuje trzynastą pozycję, a więc jest tylko o jedno miejsce wyżej niż wtedy, gdy nastąpiła zmiana trenera. Zdecydowany wpływ na to, że gliwiczanie nie zdobyli większej ilości punktów, które dałyby im wyższą lokatę, jest brak skuteczności. Gdyby gracze Piasta lepiej zachowywali się pod bramką rywali, być może mecze, które kończyły się remisem, przechyliliby na swoją korzyść. Dotyczy to także ostatniego spotkania „Piastunek”, sobotniego zremisowanego 2:2 ze Śląskiem Wrocław. Już w pierwszej minucie gliwiczanie mogli otworzyć wynik spotkania, ale Joel Valencia trafił wprost w Jakuba Słowika. W konsekwencji w następnej akcji to wrocławianie strzelili jako pierwsi gola i wtorkowy rywal legionistów musiał gonić wynik. Jedno trzeba jednak podopiecznym Fornalika przyznać – potrafią grać do końca. Jak wyliczył portal ekstrastats.pl, Piast aż siedem bramek zdobył w ostatnim kwadransie meczu. Dzięki temu gliwiczanie urwali punkty w końcowych minutach choćby Pogoni Szczecin czy Sandecji Nowy Sącz.


Najskuteczniejszym zawodnikiem klubu z Gliwic jest napastnik Michal Papadopulos. Czech na swoim koncie ma siedem trafień. Co ciekawe, zdecydowana większość z nich, bo aż sześć, miała miejsce po strzałach głową. Dopiero w starciu ze Śląskiem atakujący po raz pierwszy w bieżącym sezonie strzelił gola nogą, w sytuacji sam na sam ze Słowikiem. W związku z jego dobrymi główkami legioniści muszą zachować sporo koncentracji przy stałych fragmentach gry dla rywali. Zresztą nie tylko ze względu na obecność w polu karnym Papadopulosa – praktycznie każdy zawodnik Piasta musi być dokładnie kryty w obrębie szesnastki. A to dlatego, że wykonawcą rzutów wolnych i rożnych jest zazwyczaj Konstantin Vassilijev. Estończyk w letnim okienku transferowym niespodziewanie wrócił do Gliwic, choć mówiło się, że pomocnik, który w poprzednich rozgrywkach notował świetne liczby w barwach Jagiellonii, odejdzie do zagranicznej ligi. Ponowna przeprowadzka Vassilijeva na Śląsk z pewnością ucieszyła wszystkich fanów gliwickiego klubu. 33-latek jest jednak cieniem samego siebie, nie jest już tak groźny jak w poprzednim sezonie. Nie oznacza to jednak, że nie potrafi dobrze uderzyć ze stojącej piłki. W sobotniej konfrontacji ze Śląskiem oddał groźny strzał z rzutu wolnego z ponad 30 metrów i był blisko pokonania golkipera, piłka zatrzymała się dopiero na słupku. Vassilijev wciąż jest także w stanie wypatrzyć w polu karnym partnerów z zespołu. To po jego zagraniu z rzutu rożnego bliski trafienia do wrocławskiej bramki był obrońca Hebert, który w doskonałej sytuacji uderzył jednak źle głową. Pozostając przy czołowych zawodnikach Piasta, warto odnotować ostatnie występy Jakuba Szmatuły. Bramkarz nie jest już tak chwalony jak w sezonie, kiedy gliwiczanie sięgali po wicemistrzostwo Polski, ale wciąż potrafi dokonywać cudów w bramce. Co prawda w 11. kolejce przeciwko Górnikowi Zabrze nie popisał się, ponieważ dostał czerwoną kartkę, przez którą musiał pauzować przez kolejne mecze, ale znów wróćmy do meczu ze Śląskiem. Tak jak fani w sobotę mogli mieć pretensje do zawodników ofensywnych za niewykorzystane sytuacje, tak swojemu golkiperowi mogą być wdzięczni za to, że Piastowi w ogóle udało się wywieźć jeden punkt. Szmatuła w ostatnich minutach dwukrotnie uchronił swój zespół przed stratą gola, dwukrotnie popisując się świetnymi interwencjami przy strzałach Marcina Robaka.


Gliwiczanie do starcia z mistrzem Polski podchodzą świadomi swoich niedoskonałości, ale żądni zwycięstwa nad Legią. – Dobrze się przygotowaliśmy i gramy u siebie, więc jesteśmy w stanie pokonać Legię. Wszystko musi działać, zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Jeśli będziemy jedną wielką drużyną, to we wtorek możemy sprawić wszystkim radość. – mówi przed spotkaniem pomocnik Piasta, Mateusz Mak. – Swoje szanse trzeba wykorzystywać, a w ostatnich meczach stworzyliśmy ich mnóstwo. Remisy nas nie zadowalają. – dodaje obrońca Hebert.


Fornalik we wtorek będzie miał wszystkich zawodników do dyspozycji. Nikt nie jest kontuzjowany ani zawieszony za ostatnie wybryki, żaden z piłkarzy nie musi się również powstrzymywać przed nieco ostrzejszą grą, ponieważ nikomu nie grozi ewentualne zawieszenie za żółte kartki. W ostatnim czasie dość długo leczył się co prawda Gerard Badia, a więc gracz, który należy do czołowych postaci. Hiszpan w meczach przeciwko Lechowi i Śląskowi pojawiał się jednak już na placu gry w drugiej połowie, także trener będzie mógł skorzystać z jego usług w starciu z Legią. Początek meczu w Gliwicach o godzinie 18, a arbitrem konfrontacji będzie Szymon Marciniak. Widzów, którzy nie będą mogli zasiąść przed telewizorami, zapraszamy do śledzenia naszej relacji tekstowej „na żywo”. 

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.