Domyślne zdjęcie Legia.Net

Zagubieni mistrzowie

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

13.09.2006 13:30

(akt. 24.12.2018 23:14)

Pierwszego września minął rok od objęcia stanowiska trenera i menedżera Legii przez Dariusza Wdowczyka. Po dziewięciu miesiącach wychwalano go pod niebiosa. Po kolejnych trzech, coraz częściej mówi się o jego zwolnieniu.
Gdy Wdowczyk objął Legię, nikt nie wierzył, że słabo grający legioniści sięgną po mistrzostwo Polski. Zimą stołeczny klub pozyskał jednak Edsona i Rogera. Transfery okazały się strzałami w dziesiątkę. Legia zaczęła grać lepiej, a zespół charakteryzował się ambicją i walką do ostatnich minut. Na dodatek legioniści mieli sporo szczęścia, więc zdetronizowali Wisłę Kraków. Wyżej wymienionych atutów brakuje jednak zespołowi w meczach jesiennych. Mistrz Polski nie awansował do Champions League, ale porażki z Szachtarem nie były tragedią. Wdowczyk zaczął być oskarżany o nieudane transfery, słaby styl gry i doprowadzenie do podziałów w drużynie. Wytyka mu się oddanie Rzeźniczaka i Djokovicia, co spowodowało problemy z defensywą. Z oceną transferów należy się wstrzymać. Po jednym meczu trudno oceniać Juniora czy Dicka. Widać, że mają spore umiejętności, ale dopiero czas pokaże, na ile te transfery były udane. Miroslav Radović z meczu na mecz gra coraz lepiej. To młody zawodnik i jemu także potrzebny był czas. W ostatnim spotkaniu w Gdyni należał do wyróżniających się piłkarzy. Elton ma jeszcze wahania formy, ale pokazał, że potrafi strzelać gole. Balde gra coraz dojrzalej. Jedynie Hugo zawiódł. Ale jemu było najtrudniej - miał zastąpić Moussę Ouattarę. "Predatora" rywale się bali, a Hugo - ogrywali. Gdy parę stoperów tworzyli Ouattara i Choto, Legia traciła mało bramek. Nie można mieć pretensji do Wdowczyka o oddanie Rzeźniczaka i Djokovicia. Nie jest on przecież jasnowidzem, żeby przewidzieć, iż posypie mu się cała obrona. Rzeźniczak poszedł ogrywać się do Widzewa, a za Djokovicia była ostatnia szansa wzięcia pieniędzy, bo kończył mu się kontrakt. O wiele większym problemem stalą się wielonarodowość Legii. W stołecznym zespole grają obecnie zawodnicy z Polski, Brazylii, Serbii, Słowacji, Zimbabwe i Senegalu. Trudno im wszystkim się porozumieć. Z drugiej strony można było pokusić się o sprowadzenie z BOT GKS Łukasza Garguły, który chciał grać przy Łazienkowskiej z Marcinem Chmiestem, pozyskanym wcześniej z Bełchatowa. Gargułę trzeba było jednak kupić, a w Legii oceniono, że nie warto wydawać na niego dużych pieniędzy. Poza nim, Radosławem Matusiakiem i piłkarzami Wisły Kraków ciężko znaleźć lepszych w Polsce. Wbrew temu, co sugerują media, transfery Wdowczyka nie były takie złe. Inna sprawa, że były kosztowne. W sumie menedżer warszawskiego klubu wydał na nie około 15 mln zł. Świadczy to o tym, że Wdowczyk cieszy się ogromnym zaufaniem właścicieli warszawskiego klubu. Takim samym cieszył się też Jacek Zieliński. Ale i do niego Mariusz Walter stracił cierpliwość. Legendarny zawodnik po porażce w dwumeczu rundy kwalifikacyjnej o Puchar UEFA pożegnał się ze stanowiskiem pierwszego trenera. Czy po ewentualnej porażce z Austrią Wiedeń ten sam los spotka Wdowczyka? Na razie, jak twierdzą przedstawiciele Grupy 1TI, ma on pewna posadę. Ale cierpliwość Waltera może skończyć się za dwa tygodnie. Sekret Legii W czym zatem tkwi problem Legii? Dlaczego zawodnicy ruszają się na boisku niczym muchy w smole i nie grają tak jak wiosną? Powody mogą być dwa. Albo Wdowczyk "zajechał" piłkarzy we Francji i do dziś nic potrafią odzyskać sił, albo zawodnicy po meczach, zamiast odpoczywać, wybierają nocne zabawy, które powodują, że okres regeneracji znacznie się wydłuża. Jak jest naprawdę, wiedzą tylko sami piłkarze oraz sztab trenersko-medyczny.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.