News: Komunikat PZPN krytyczny wobec Ekstraklasy

Zbigniew Boniek: Przerwanie meczu będzie skutkować walkowerem

Marcin Szymczyk

Źródło: weszlo.com, Przegląd Sportowy

24.11.2017 11:19

(akt. 21.12.2018 16:01)

- Zimą zwrócimy się do Ekstraklasy SA, żeby opracować przepis, że przerwanie meczu z powodu pirotechniki na dłużej niż pięć minut będzie skutkować walkowerem. Przecież my wszyscy chcemy podnieść poziom ligi, a podniesiemy go w jeden sposób: pieniędzmi. Tego typu sytuacje odciągają od futbolu duży kapitał, są też sporym problemem przy sprzedaży praw TV - mówi prezes PZPN Zbigniew Boniek w rozmowie z weszlo.com.

Kiedyś mówił pan, że race się panu podobają.


– Bo to prawda. Tylko że pamiętajmy o jednym: są przez polskie prawo zakazane. Mnie się mogą podobać, panu się mogą podobać, ale to nie ma żadnego znaczenia, skoro nie podobały się ustawodawcy. Ale chciałem powiedzieć co innego: tak naprawdę dzisiaj nie mówimy już o odpalaniu rac, ale o jakichś – nie wiem – bombach dymnych. Jestem zaniepokojony tym co widzę. Czym innym jest odpalona z radości raca, a czym innym odpalenie na stadionie dwóch ton materiałów pirotechnicznych. Zwrot wstecz polega na tym, że jakaś grupa osób używa tych rac po to, by pokazać, jacy są niezależni i że nikt nie ma nad nimi kontroli. To nie dotyczy tylko Legii, tylko wszystkich klubów w Polsce… Dla mnie raca to u niektórych przedłużenie męskości, pokazują nią swoją niepokorność, to że władze klubu czy jakiekolwiek inne mogą im skończyć. Dochodzi do eskalacji. Są grupy, które jak chcą nastraszyć piłkarzy, to mogą. Jak chcą wnieść na stadion bombę atomową, to też mogą. Wszystko mogą. Ale skoro prezesi klubów z tym nie walczą, to ja mam walczyć?


Jest pan przeciwnikiem spektakularnych opraw?


– Bywają fantastyczne oprawy. Człowiek patrzy na te sektorówki, często z ciekawym przesłaniem, i nie może się napatrzeć. Ale dla mnie odpalenie takiej ilości środków pirotechnicznych to już nie oprawa, tylko właśnie jakaś manifestacja. Musimy pamiętać o jednym: mecz piłkarski ma dwie połowy, każda po 45 minut. Między nimi jest kwadrans przerwy. To są nienaruszalne zasady. Tzn. może wydarzyć się coś niezależnego – np. zgaśnie światło – ale nie możemy nagle z piłki nożnej robić innej dyscypliny. Gdybym ja grał i musiał przestać na siedem czy osiem minut… Przecież człowiek od początku musi w takie spotkanie wejść. Dla trenerów to czas na dodatkowe odprawy. Futbol na tym nie polega.


Są tacy, którzy twierdzą, że atmosfera na meczach ligi jest znacznie lepsza niż na meczach reprezentacji.


– Atmosferę w piłce to robią piłkarze. Kibic patrzy co się dzieje i reaguje. My tutaj tworzymy jakąś alternatywną rzeczywistość. Czasami mam wrażenie, że gdyby w piątej minucie meczu ligowego piłkarze zeszli do szatni, to część kibiców w ogóle by nie zauważyła, a jeszcze większa – w ogóle się tym nie przejęła i śpiewała dalej. Jak ja idę do teatru, to patrzę na scenę. Jak idę na stadion, patrzę na boisko. Zostawmy reprezentacje – tam wszystko dobrze funkcjonuje, nie mamy problemów z kibicami, nie płacimy z ich powodu dużych kar, nie musimy się za nic wstydzić, mamy dobry wizerunek i to przyciąga wielki biznes. A atmosfera? Jak straciliśmy drugą bramkę z Czarnogórą i nasz awans był zagrożony, to reakcja stadionu przyprawiła mnie o gęsią skórkę. Poza tym wie pan co? Czy śpiewanie tego samego przez godzinę to w ogóle doping? To znaczy: czy to faktycznie jakoś pomaga drużynie? Moim zdaniem kiedy kibice gwiżdżą za każdym razem, gdy przeciwnik ma piłkę, to jest to doping dziesięć razy lepszy, skuteczniejszy. Pojawia się presja na rywalach, adrenalina rośnie…


Wróćmy do głośnego tematu rac. Jaki jest wasz plan?


– Na pewno zimą zwrócimy się do Ekstraklasy SA, żeby opracować przepis, że przerwanie meczu z powodu pirotechniki na dłużej niż pięć minut będzie skutkować walkowerem. Przecież my wszyscy chcemy podnieść poziom ligi, a podniesiemy go w jeden sposób: pieniędzmi. Tego typu sytuacje odciągają od futbolu duży kapitał, są też sporym problemem przy sprzedaży praw TV. Przecież gdyby coś takiego się powtarzało, to mamy z miejsca 20 milionów mniej dla klubów… Gdyby kibice odpalili to przed meczem, tuż przed przerwą, albo tuż przed końcem… Skoro już muszą, to wtedy miałoby to większy sens i mniejsze konsekwencja dla telewizji. Wyobraźmy sobie, że duża stacja pokazuje spotkanie naszej ligi w otwartej antenie o 18:00, a o 20:00 ma wskoczyć jej kluczowy program, na który czeka więcej osób niż na gole w Ekstraklasie. Prezesi patrzą i się zastanawiają, czy na pewno tę ligą chcą, a jeśli chcą to za ile – a my im dajemy do ręki argument, którym mogą próbować tę cenę zbić. To bez sensu.


Zapis całej rozmowy z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem można przeczytać na weszlo.com.

Słowa prezes PZPN skomentował dziennikarz "Przeglądu Sportowego" Antoni Bugajski. - Pięć minut trwa czasami przerwa spowodowana kontuzją piłkarza. A więc, żeby być konsekwentnym, wtedy też walkower? Albo inna sytuacja – dymiące race odpalają fani obu drużyn, niemal równocześnie. Będzie ustalanie, kto uczynił to jednak wcześniej? Albo czyj dym bardziej ograniczył widoczność? Wystarczy do tego stadionowy monitoring, czy użyjemy technologii VAR? A zadymić boisko na pięć minut wbrew pozorom wcale nie jest trudno – w ostatniej kolejce zdarzyło się tak w Gdańsku i w Warszawie. Bezpośrednie przenoszenie grzechów grupki ludzi z trybun na wynik sportowy to łatwa droga na skróty, która prowadzi jednak na manowce. Jasne, że na szczycie konsekwencji dyscyplinarnych powinien być też i walkower, lecz jako absolutna ostateczność, a nie kara pierwsza z brzegu. Klub oczywiście też musi ponosić odpowiedzialność, więc należy go dotkliwie karać finansowo, zamykać sektory, skąd odpalane są race – ale główny impet sankcji musi uderzać w uniemożliwiających oglądanie meczu.

Polecamy

Komentarze (62)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.