Domyślne zdjęcie Legia.Net

Zdrowy Grzelak to ważne ogniwo zespołu

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

01.10.2009 08:41

(akt. 17.12.2018 03:14)

Występem powracającego po długiej, ponad 10-miesięcznej przerwie z powodu kontuzji i rehabilitacji piłkarza selekcjoner był zachwycony. - Spośród tych, których nie powołałem na mecze eliminacyjne, najlepiej w meczu Legia - Lech zagrał Bartłomiej Grzelak - przyznał selekcjoner reprezentacji Polski <b>Stefan Majewski</b>. - Grzelak potwierdził, że jest w dobrej dyspozycji, ale nie wiadomo, czy jutro nie zgłosi jakiejś kontuzji. To zawodnik, który wiele potrafi, ale ja potrzebuję Grzelaka częściej - mówił po tym meczu trener <b>Jan Urban</b>.
Napastnik do Legii trafił dwa i pół roku temu z Widzewa za 600 tys. euro. Po doskonałym sezonie w drugiej lidze i jesieni, którą zakończył powołaniem do reprezentacji Leo Beenhakkera i dwoma golami w meczu ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, miał być liderem ataku. Nie był, bo zbyt często miał problemy ze zdrowiem i szybko zaczęto mówić, że pieniądze wyrzucono w błoto. W ciągu całego pobytu w Legii drobne i poważne kontuzje wyeliminowały go z gry łącznie na 14 miesięcy. Nie zagrał w 32 meczach w lidze właśnie z powodu urazów mięśni, obojczyka, pleców, kolana czy stawu skokowego. Przez prawie trzy lata wystąpił w 40 meczach ligowych i strzelił osiem goli. Ale dla trenera Urbana to piłkarz niezwykle cenny, bo gdy już gra i zdobywa bramki, to ważne. Niedawno narzekał, że brakuje mu piłkarzy, którzy potrafią strzelić pierwszego gola w meczu, i że właściwie jedynym takim w Legii jest Takesure Chinyama. W meczu z Lechem tę funkcję spełnił właśnie Grzelak, podobnie jak w zeszłym sezonie w meczu z Wisłą (2:1), a wcześniej z Polonią Warszawa (2:2). Poza tym cztery razy jego gole zapewniały Legii zwycięstwo 1:0, m.in. dwa lata temu jego trafienie dało Legii awans do finału Pucharu Ekstraklasy po pokonaniu Wisły Kraków. Umowa Grzelaka z Legią kończy się w czerwcu, ale na razie jest on drugim najskuteczniejszym po Chinyamie napastnikiem w drużynie i w klubie pewnie będą chcieli go zatrzymać. Pod warunkiem że będzie zdrowy. Mecz z Lechem pokazał, że Grzelak doskonale sprawdza się w roli cofniętego napastnika ustawionego za Chinyamą, choć zarówno on, jak i trener Urban zarzekali się, że grał jako ofensywny pomocnik. Mimo szczupłej sylwetki jest silny i radzi sobie w pojedynkach z obrońcami. Potrafi też grać na małej przestrzeni. Przy golu łatwo zwiódł reprezentanta Polski Bartosza Bosackiego. Pokazał, że zdrowy Grzelak to poważne wzmocnienie Legii, na które trzeba chuchać i dmuchać. Nie pojechał z drużyną do Gorzowa Wielkopolskiego na mecz Pucharu Polski. - Zagrał pierwszy mecz po dziesięciomiesięcznej przerwie i nie może jeszcze grać co trzy dni - tłumaczył jego nieobecność trener Legii. Autor: Kuba Dybalski

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.